Returned Friendship

107 11 6
                                    

Pov. Karl Jacobs

Moje życie nigdy się nie układało tak jakbym chciał, najpierw przeprowadzka z Anglii do Orlando, potem z Orlando na Północną Karolinę, a teraz? Znów tam wracam. Nie było mnie tam 5 lat i nie mam stamtąd najlepszych wspomnień no coś, głównie słyszałem kłótnie rodziców albo wogóle nic nie słyszałem. Te 4 szare ściany zwane moim pokojem usłyszały zbyt wiele, zbyt wiele bólu doświadczyłem jako dziecko, ale na Północnej Karolinie zajęli się mną odpowiedni lekarze więc nie będę narzekać.

Pozostaje mi jedna myśl w głowie - Coś jest nie tak
Niemożliwe żebym zapomniał coś spakować ani nic z tych rzeczy. Jedyne co mi pozostało to siedzieć na tylnym siedzeniu w samochodzie, jadąc jakieś 10h i słuchając muzyki na słuchawkach. Nie musiałem się martwić o to, że rodzice będą się kłucić.. raczej byli na siebie obrażeni. No ta, niby tak mała rzecz, a jednak moja mama była w stanie się obrazić.

W firmie mojego taty pojawiła się awaria więc większość pracowników musiała zostać zwolniona no i w tym mój tata. Mogłem nazwać go już swoim tatą bo jak mi się zdawało zauważył, że ja jeszcze żyje.. albo czeka aż skończę 18 lat żebym mógł ich utrzymać, ale to się nie stanie. W tym roku kończę szkołę jak i 18 lat i chcę wyjechać od swoich rodziców jak najdalej, chcę o nich zapomnieć. Co do mojej matki, nadal się nie zmieniła i przypuszczam, że tak zostanie.

***

Przestałem rozmyślać i wyjrzałem za okno, byliśmy w zupełnie innej części Olrando, po drugiej stronie miasta. Więcej problemów dla mnie.. nowi ludzie i nowe miejsce. Szczęście ja to ja i praktycznie nie ma mnie w domu więc szybko zapoznam się z okolicą i może znajdę jakiś normalnych ludzi.

Karl: Kiedy będziemy na miejscu?

John: Jeszcze kilka minut drogi

Karl: Dlaczego nie mieszkamy tam gdzie wcześniej?

Rose: Mógłbyś chociaż raz przestać zachowywać się jak małe dziecko?!

Karl: Nic nie zrobiłem!

John: Uspokójcie się... Czy wy chociaż raz nie możecie porozmawiać normalne, w ciszy i spokoju jak matka ze swoim synem?

Karl: No jak widać to z dziwką nie da się normalnie rozmawiać...

Rose: Z narkomanem trudno jest się porozumieć, wiecznie na haju i nie kontaktuje ze światem

Dalszą część drogi też pokonaliście w ciszy, a kiedy byliśmy na miejscu zauważyłem osiedle z domkami, które były dość podobne jak nasz stary dom w Orlando, ale te były w znacznie lepszym stanie. Większość domów miała białe, żółte i czasami niebieski ściany oraz różne białe lub brązowe elementy. W domach były drzwi prowadzące do ogrodu wielkości kilku dziesięciu metrów kwadratowych.

Weszliśmy do środka, przestrzeń była głównie otwarta, ale nie przeszkadzało nam to. Zawsze to dodatkowe miejsce, ale tylko na parterze gdzie salon był połączony z kuchnią, jadalnią. Nie było też żadnego korytarza więc stojak na kurtki znajdował się obok drzwi w salonie, który był oddzielony małą ścianką od kuchni. Między jadalnią a kuchnią znajdowały się drzwi prowadzące na ogrody, a w płocie znajdowała się furtka która prowadziła na ścieżkę do parku.

Na górnym piętrze była łazienka przeciętych rozmiarów, sypialnia rodziców, mój pokój i jakiś schowek albo garderoba. Wszystkie pomieszczenia były o tyle wygodne, że nie trzeba było ich remontować więc od razu zabrałem swoje walizki i się rozpakowałem. Wiedziałem, że nie wyjdę z swojego azylu przez długi czas...

***

Wakacje się skończyły więc muszę siłą rzeczy wrócić tam na ostatni rok i już pewnie nigdy więcej tam nie wracać. Mój tata w ostatniej chwili załatwił mi mundurek, którego i tak nie ubrałem, ale mniejsza. Mundurki to był jakiś koszmar, na co dzień mogliśmy chodzić normalnie, ale w wszelkie święta musieliśmy mieć na sobie mundurki, a jeśli były brudne lub nie wyprasowane groziła za to obniżona ocena z zachowania. No tak, prawo szkolnictwa tutaj wydaje się być mocno porąbane, ale to dopiero początek.

Mój tata stwierdził, że weźmie sobie wolne, no teorytycznie to jeszcze go nie zatrudnili, ale przełożył rozmowę kwalifikacyjną na następny dzień więc stwierdził, że odwiezie mnie do szkoły póki nie znam okolicy. Zauważył brak mojegu mundurka więc logiczne, że był zły, ale kazał mi iść go po prostu założyć. No i oczywiście to zrobiłem, on jedyny jeszcze jakoś mnie rozumiał.

Nie było tutaj żadnego apelu ani nic z tych rzeczy, uczniowie gromadzili się głowie w klasie przeznaczonej do zajęć typu: wdż, zajęcia z wychowawcą itp.
Prawie się spóźniłem, ale to dlatego, że nie wiedziałem gdzie jest klasa z numerem 16, udało mi się jednak ją znaleźć po kilku minutach. Zapukałem do drzwi, a w klasie przywitał mnie mężczyzna z uśmiechem na twarzy - mój wychowawca, James

James: Więc ty jesteś tym nowym uczniem? Tak? Jak masz na imię?

Karl: Tak, to ja. Nazywam się Karl

James: A no tak, tak. Już pamiętam, możesz usiąść tam gdzie jest wolne miejsce w ostatniej ławce obok okna. Z racji, że jesteś nowy to poproszę aby twoi koledzy i koleżanki z klasy krótko się przedstawili... To może hmm... Nick, zaczniemy od ciebie. Wyjdź na środek przed klasą i się przedstaw

Nick: Nazywam się Nickolas Armstrong, jestem uczniem tej szkoły od roku. Lubię jeździć na desce i uwielbiam pandy to chyba tyle jeśli chodzi o mnie...

Karl: <Znalazłem go.. Nick..>

Jedyne co chciałem to go przytulić, nawet nie rozpoznał bym go gdyby się nie przedstawił. Więc może on też mnie nie pamięta? Tak, chłopak z którym siedziałem to mój były stary przyjaciel, a może uda nam się odnowić kontakt?

***

Każdy już coś opowiedział na swój temat, no oczywiście oprócz mnie. Wychowawca rozdział nam rozpis sal i wstępne plany lekcyjne, kody do szafek i wiele innych więc kiedy wszyscy wyszli Nick i ja wyszliśmy na końcu. Złapałem go za rękę i przytrzymałem żeby móc z nim porozmawiać.

Nick: Weź mnie zostaw lepiej w spokoju NOWY co?!

Karl: <Zapomniał mnie?>

Karl: To ja, nie pamiętasz mnie?

Nick: Chory psychicznie jesteś? Schizofrenie masz?

Karl: Sapcio, nie pamiętasz mnie?

Nick: ...

Karl: To ja..

Nick: Karl...

Nie dokończyłem, a Nick żucił się na mnie i mnie przytulił.. jak dawniej..

Buy, Bye friend - KarlNapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz