35

232 19 27
                                    

𝖳𝗁𝖺𝗍 𝗇𝗂𝗀𝗁𝗍.
☾︎❤︎❤︎❤︎☽︎


Dwa tygodnie później

Pov.Dream

- Daj sobie już spokój. Nie było aż tak źle. - Odezwał się George, powstrzymując swój śmiech. Wychodziliśmy właśnie z dzieckiem na spacer po pogrzebie Elle. Nie byliśmy tam długo, przez jej rodziców, którzy nas stamtąd wygonili, mówiąc, że "To moja wina". Była ładna pogoda, jak na tą porę roku, dlatego chciałem spędzić ten dzień poza domem. To była świetna okazja również dla Theo, który w końcu zaśnie w spokoju i nikt go nie będzie budził jakimiś pierdołami. A George po prostu nie miał co robić, więc też chciał wyjść.

-  Było okropnie. Jej siostra mnie tam prawie zamordowała. Wszyscy się na nas gapili.. nie wiem co oni im nagadali o nas. - Cicho się Zaśmiałem, pchając wózek na pomost.

- Ta rodzina jest straszna. - Podsumował, chowając ręce do kurtki. Uśmiechnął się uroczo i spojrzał na Theo, które sobie spokojnie spało. - Przystojny po ojcu. - Komplementował dziecko, uśmiechając się szerzej.

- Uważasz, że wyglądam jak dwutygodniowy bobas?- Zmarszczyłem brwi, patrząc na rozbawionego chłopaka.

- Tak. - Zaśmiał się. Zrobiłem urażoną minę, łapiąc się aktorsko za serce. - Nie no.. wyglądasz troszkę lepiej.

- Troszkę?

- No. - Potwierdził, kiwając delikatnie głową po czym odwrócił się i zaczął schodzić z pomostu. Poszedłem od razu za nim, ciągnąć wózek za sobą.

- Nie myślisz, że jestem męski, przystojny i dojrzały?

- ...ładna dziś pogoda. - Gdy zobaczył mój cwany uśmieszek na twarzy, próbował uciec, lecz zanim zdążył to zrobić, już go obejmowałem w talii. - Nie! puść, proszę! - Na jego słowa złapałem go jego mocniej.- No i co mi zrobisz?

Cmoknąłem go delikatnie w zimny nos i wypuściłem. - Zobaczysz w domu.

- Mam się bać?

- To zależy. - Mruknąłem tajemniczo, idąc w stronę miasta. Młodszy dogonił mnie po chwili i poszliśmy coś zjeść.

Byliśmy jeszcze w parku oraz cukiernii. Kupiliśmy parę rzeczy na kolację i schowaliśmy do koszyka pod wózkiem. Postanowiłem pokazać George'owi moje ulubione miejsce. Tam, gdzie przychodzę ze swoją rodziną na różne pikniki. Idealnie trafiliśmy na miejsce, gdy słońce już zachodziło. Usiedliśmy pod drzewem i wspólnie oglądaliśmy zachód słońca. Niestety Theo się nadal nie obudził, więc nie wyciągnąłem go z wózka.

Spojrzałem na chłopaka obok, gdy moje oczy zaczęły powoli boleć przez światło przede mną. Na jego twarzy widniał piękny uśmiech, w trakcie gdy delikatny wiatr powiewał mu włosy. Zaciekawiony patrzył na nasze miasto, wyglądał na szczęśliwego. Widać było od razu, że zmienił się. Nie został ślad po osobie, którą znałem na początku roku.

- Tutaj jest naprawdę świetnie. Pomimo tego, że te miasto nie jest jakieś super ładne, bardzo miło się tutaj spędza czas. - Westchnął. Przytaknąłem delikatnie, wtulając się w kurtkę. Robiło się coraz zimniej. - Jest Ci zimno? Może lepiej wracamy do domu? Jeszcze tego brakuje, żebyś się przeziębił. - Dodał po chwili, patrząc na mnie.

✅𝙀𝙫𝙚𝙧𝙮𝙩𝙝𝙞𝙣𝙜'𝙨 𝙜𝙤𝙣𝙣𝙖 𝙗𝙚 𝙖𝙡𝙧𝙞𝙜𝙝𝙩.☺︎︎ 𝙳𝚗𝚏Where stories live. Discover now