Obudził mnie dźwięk telefonu z moją ulubioną piosenką.
Nawet nie patrzeć na ekran odebrałam. Byłam zdziwiona że ktoś dzwonił do mnie przed szóstą. Chciałam zabić tą osobę bo miałam dopiero na dziewiątą.
-Halo..? - zapytałam dość zaspanym głosem
-Hej - usłyszałam nie za bardzo znany mi, dziewczęcy głos- możesz się spotkać?
-Po pierwsze kim jesteś, a po drugie jest 5 a ty chcesz wychodzić, zjebana jesteś czy co?
-Po pierwsze to ja Camilla, po drugie chce wyjść teraz bo później mam lekcje
-Słuchaj moja odpowiedz brzmi NIE- odpowiedziałam lekko podenerwowana- i mam nadzieję że masz świadomość z kim rozmawiasz
-Tak z Lau...
-Z przewodnicząca szkoły- przerwałam jej- i z tego co pamiętam nie przeszłyśmy na Ty więc dowidzenia
Nie zwracając na to co dziewczyna ma do powiedzenia rozłączyłam się i poszłam dalej spać.
Próbowałam zasnąć ale w mojej głowie znowu pojawiła się brązowooka dziewczyna. Wzięłam jeden z albumów i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Znalazłam jedno które mnie interesowało.
Zobaczyłam na nich tą samą twarz o której ciągle myślałam. Stała trzymając mnie za rękę.
Był to jeden z letnich i ciepłych dni. Byłam wtedy sześcioletnią dziewczynką. Biegałam z moją przyjaciółką po nie małej polanie. Poczułam czyjeś dłonie na mojej szyi. Od razu wiedziałam że to ona. Wywróciła mnie na trawę i zaczęła łaskotać. Próbowałam się jej wyrwać ale nie umiałam. Była zbyt silna. Mogłam się tylko wiercić.
-Camilla przestań bo ją udusisz -usłyszałam głos mamy.
Dziewczyna mnie puściła i pomogła mi wstać. Byłam wtedy szczęśliwa jak nigdy. Splotłam nasze ręce i uśmiechnęłaś się do zdjecia które moja mama chciała nam zrobić. Dziewczyna zrobiła to samo i ridzicielka zrobiła nam zdjecie.
Miałam ochotę się popłakać na to wspomnienie. Zadzowniłam do dziewczyny od razu i lekko zapłakanym głosem powiedziałam do telefonu.
-Za 10 minut u mnie... adres ci wyśle- nie więcej nie mówiąc rozłączyłam się. Napisałam jej tylko adres i czekałam na nią.
Wiedziałam że to ona. To musiała być moja Camz z dzieciństwa. Ta za którą poświęciłabym życie. Skoczyłabym z mostu dla niej. Moje motto zawsze brzmiało "wszystko dla niej" . Dalej byłam zapłakana na to wspomnienie.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i nie mając sił żeby jakkolwiek się ruszyć krzyknęłam tylko zaplakanym głosem "Proszę".
Od razu drzwi się otworzyły i było można usłyszeć szybkie kroki, które były coraz głośniejsze. Poczułam delikatne dłonie które mnie obejmowały. Od razu wiedziałam że to ona. Nic nie mówiła tylko mnie przytulała. Chyba wiedziała o tym że nie mam ochoty na razie rozmawiać. Siedziałysmy w ciszy. A ja czułam się coraz spokojniejsza w jej ramionach. Chwyciłam za album i podałam jej jedno ze zdjęć. Brunetka je zabrała i mu się bacznie przyglądała.
-Skąd masz moje zdjęcie? - spytała dość zdziwiona. Chyba mnie nie rozpoznawała.
-To ja Lauren....twoja Lolo.. -powiedziałam niepewnie
Próbowałam ominąć jej brązowe tęczówki które chciały złączyć nasze spojrzenia. Wiedziałam jedno, albo mnie wyśmieje albo coś sobie przypomni i wrócimy do naszej przyjaźni.
Wreszcie nie wytrzymałam i popatrzałam jej głęboko w oczy. Ona zrobiła to samo. Odczytałam z jej oczu radość smutek ale i też zdziwienie. Czekałam aż się odezwie i się od niej odsunęłam. Dziewczyna jedynie wstała z podłogi na której wcześniej siedziałyśmy i wyszła z mieszkania. Do moich oczy napłynęło jeszcze więcej łez. Popełniłam największy błąd w moim życiu. Zaufałam komuś...
Napisałam do dyrektora wiadomość że mnie dzisiaj nie będzie w szkole i wtuliłam się w misia, którego dostałam od Camili... Wtuliłam się i zasnęłam.
Camila POV.
Wybiegłam z mieszkania zielonookiej najszybciej jak tylko mogłam. Nie mogłam uwierzyć że to ona. Nie to że nie chciałam jej znać ale tego było za dużo. Musiałam ochłonąć. Dopiero jak straciłam siły w nogach zwolniłam.
Poszłam do domu i w pośpiechu zabrałam plecak i pobiegłam do szkoły. Byłam zakłopotana tym wszystkim. Chciałam z nią porozmawiać na przerwie. Żeby wcześniej wszystko sobie poukładać.
CZYTASZ
Chce być kimś więcej //Camren
RomancePrzyjaciółki spotykają się po kilku latach rozłąki przez chorobę ojca jednej z nich. Oby dwie są od siebie bardzo różne ale i tak łączy je jedna wspólna cecha. Oby dwie kochają siebie nawzajem.