Rozdział 6

27 3 3
                                    

Od tamtego pamiętnego dnia minęło już kilka dni, a ja wciąż żyłam tamtą chwilą. Nie dopuszczałam do siebie żadnych innych myśli niż pierwszy, bliższy kontakt z Szymonem Regułą. Ile bym dała, żeby przestał pałać czystą nienawiścią w stosunku do mojej osoby. Aby pokochał mnie, tak jak ja pokochałam jego.

                                   *****

Przyszedł w końcu czas na poważną rozmowę z Mateuszem, nie ma innej możliwości, muszę z nim zerwać. Nie raz już rozważałam tą opcję, ale jednak nigdy tego nie zrobiłam. Tym razem tak nie będzie. Bez żadnego uprzedzenia poszłam się z nim spotkać. Zapukałam do drzwi, co akurat rzadko robiłam.

- A ty czemu nie wchodzisz? - zapytał otwierając drzwi.

- Musimy porozmawiać. - powiedziałam poważnym głosem.

- Nawet mnie nie przytulisz?

- Po tym wszystkim jeszcze kurwa na to liczysz. Mateusz proszę Cię dorośnij w końcu. Nawet nie mam ochoty z tobą rozmawiać. To koniec rozumiesz.

Chciałam już opuścić mieszkanie, gdy w ostatniej chwili złapał mnie za rękę i agresywnie rzucił o drzwi.

- Nawet kurwa nie próbuj! Ze mną się nie zrywa. - wysyczał wściekle. 

- Biedny pan wybujałe ego boi się, że straci szacunek u kolegów? - zaśmiałam się mu prosto w twarz.

- Zmuszasz mnie do okropnych czynów, chyba nie chcesz, żeby te zdjęcia ujrzały światło dzienne... słodka. - rzucił mi chamski uśmieszek pokazując zdjęcia na swoim telefonie.

Skąd on to kurwa ma? Byłam totalnie zdziwiona i zawiedziona, chociaż wsumie po ostatniej akcji wszystkiego mogłam się po nim spodziewać. Miał moje pół nagie zdjęcia. On naprawdę to zrobił. Jak tylko pomyślę jak mnie rozbierał i obmacywał czuję obrzydzenie do samej siebie. Niewiem jak ja z tym człowiekiem mogłam mieć jakikolwiek kontakt. Mogłam się słuchać Majki, ale jednak ciekawość wygrała. Sama chciałam sprawdzić czy on naprawdę jest taki okropny, teraz już to wiem. Wybiegłam z mieszkania trzaskając drzwiami. Mateusz przesadził i sam dobrze o tym wiedział. Potrzebowałam teraz chwili samotności na przemyślenie tego wszystkiego.

* 2 tygodnie później *

Pierwszy dzień liceum. Nowa szkoła, nowe znajomości i kolejne nowe problemy. Tak bardzo stresowałam się tego dnia, ale w końcu musiał on  nadejść. Leżałam właśnie wtulona w jeszcze śpiącego Mateusza. Wytłumaczył mi całą tą niezbyt przyjemną sytuację. Średnio mu wierzyłam, ale co innego miałam zrobić. Nie mogłam z nim zerwać, wtedy napewno dostałabym tytuł szkolnej dziwki, a tego nie chciałam, tymbardziej w nowej szkole.

Po długim rozmyślaniu o nowej szkole w końcu postanowiłam się ogarnąć. Pomalowałam się, ubrałam się w krótką granatową spódniczkę i krótki, biały jak śnieg sweterek. Mimo pierwszego dnia września dzisiejsza pogoda nie była najładniejsza, przez co musiałam się cieplej ubrać. Na samym końcu doprowadziłam moje włosy do normalnego stanu i byłam już całkowicie gotowa do wyjścia, teraz musiałam tylko czekać na Mateusza.

- Bardzo się stresujesz? - spytał zapinając ostatni guzik swojej śnieżnobiałej koszuli.

- Nie mogę przestać o tym myśleć. Masz coś przy sobie? Nie dam rady znieść tego na czysto. - powiedziałam zdesperowana.

- Serio o to pytasz? Ja zawsze jestem przygotowany na takie rzeczy. - zaśmiał się.

- Masz tu zielsko i strzykaweczki z heroiną. - podał mi dwa celafonowe woreczki.

Hidden Feelings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz