Rozdział 8

27 2 0
                                    


Nastał grudzień, a co za tym idzie na dworze panowała okropna pogoda. Jedyną pocieszającą mnie rzeczą był fakt, że niedługo odbędą się moje piętnaste urodziny. Postanowiłam zorganizować je razem z imprezą sylwestrową. Urodziny mam 27 grudnia przez co jest na to idealna okazja. W tym roku postanowiłam zaprosić nieco więcej osób, a co za tym idzie potrzebowałam większej przestrzeni do zorganizowania całego przyjęcia. Jedyną osobą od której mogłam liczyć na ratunek była moja chrzestna, która również mieszkała w Gdańsku. Była bogata, bardzo bogata - nie będę tego faktu ukrywać. Mieszkała sama w ogromnym domu z bardzo drogim wyposażeniem. Co roku przyjeżdżałam do niej na wakacje przez co posiadałam tam nawet swój własny pokój. Wiedziałam, że na sylwestra wyjeżdża do USA, przez co liczyłam, że to właśnie u niej w domu zorganizuje sylwestra oraz moje piętnaste urodziny.

*****

Właśnie wchodziłam do szkoły kiedy zobaczyłam że ludzie chodzą z czapkami Mikołaja na głowie.

- Pieprzone mikołajki - pomyślałam.

Całą klasą robiliśmy losowanie prezentów. Właśnie dzisiaj w końcu dowiem się co za szczęśliwiec mnie wylosował. Ja dostałam Wiktorię - nieśmiałą koleżankę z klasy. Miałam ogromny problem z zakupem prezentu dla niej, lecz w końcu udało mi się coś wybrać.

Od dwóch pieprzonych lat po prostu nienawidziłam tego święta. Kiedy moi znajomi dostawali swoje wymarzone prezenty ja nie dostawałam nic. Wszystko było w porządku do czasu przeprowadzki. Właśnie od tego czasu rodzice przestali się mną interesować, tak samo jak przestali kupować mi jakiekolwiek prezenty. Sądziłam, że nic nie może zmienić mojego nastawienia do tego dnia, bardzo się myliłam. Ten dzień był inny niż wszystkie i już na zawsze zmienił moje nastawienie do tego przereklamowanego święta.

Wreszcie nastała lekcja, na której mamy rozdawać sobie prezenty. W końcu dowiem się jaki szczęściarz mnie wylosował. Większość z nas kręciła się po klasie w poszukiwaniu wylosowanej wcześniej osoby, tylko jedna osoba nie popadła w tą paranoje, oczywiście nie kto inny jak Reguła. Kiedy w końcu wydostałam się z tłumu i siedziałam spokojnie na krześle, ktoś do mnie podszedł, tak był to on. Nie wierzę, że to naprawdę on mnie wylosował.

- Proszę. Wesołych Mikołajek. - uśmiechnął się sztucznie i odszedł.

Zaczęłam powoli rozpakowywać prezent. Byłam niezmiernie ciekawa co dostanę. Z czarnej prezentowej torebki wyjęłam pierwszą rzecz, którą była moja ulubiona czekolada z toffi. Dalej wyjęłam opakowanie mlecznych żelek, które tak samo uwielbiałam. Została się ostatnia rzecz, ostrożnie wyjęłam czarne zamszowe pudełeczko. Otworzyłam je i nie mogłam uwierzyć w to co widzę. W środku znajdował się złoty naszyjnik z literką S. Napewno musiał go bardzo drogo kosztować. Pomimo ustalonego limitu na zakup prezentów on zdecydowanie się tego nie trzymał. Byłam bardzo ucieszona z prezentu, lecz miałam w głowie jedno pytanie. Czemu dał mi wisiorek z pierwszą literą swojego imienia.

W opakowaniu została ostatnia rzecz, mianowicie malutka karteczka. Rozwinęłam ją i przeczytałam ukrytą wiadomość, która się tam znajdowała - "Przyjdź po lekcji do szatni". Oczywiste było od kogo ona jest. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać, jedyne co czułam to ścisk w żołądku. Ostatnie minuty lekcji wydłużały się w nieskończoność. Im coraz bliżej do naszego spotkania tym odczuwałam coraz większy stres.

Zadzwonił dzwonek - teraz nie było już odwrotu. Niezauważalnie wyszłam z klasy i od razu udałam się na dół, do szatni. Z szybko bijącym sercem schodziłam po schodach, nie miałam pojęcia co on mógł ode mnie chcieć. Kiedy byłam już na dole zaczęłam go szukać idąc w stronę mojej szafki. Niespodziewanie ktoś złapał mnie za nadgarstek i pchnął na szafkę. Jedyne co zdążyłam zobaczyć były brązowe oczy, w których widziałam coś czego nie mogłam zrozumieć.

Hidden Feelings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz