Part 13

1.8K 206 110
                                    

Miłego poniedziałku 🖤 i udanego tygodnia 😎


15/03/2022 - kochani jakiś błąd systemu Watt nie pozwala mi odpowiadać na komentarze w tym rozdziale i tylko w tym 🤣😂 a oczywiście najlepszą poradą jaką mogą dać, to usunięcie plików cookies (nie działa). Dobrze, że nie poradzili, żebym włączyła i włączyła lapka 🤣😂 Więc miłego czytania - niestety na komentarze nie będę w stanie odpowiedzieć. 


Helen POV

– Panna Miller nie może wziąć udziału w tym spotkaniu, ponieważ jest pracownikiem organizacji, do tego zawieszonym.

Głos Amelie ciął powietrze niczym nóż. Spojrzałam na źródło naszych kłopotów, w postaci Jamesa, z ewidentnym „a nie mówiłam, że tak to się skończy?" na twarzy.

– Z tego co pamiętam Helen, jest na zwolnieniu lekarskim do końca przyszłego tygodnia, ze względu na dłonie i napaść z uderzeniem w głowę, a prawo pracy nie zabrania jej, podjęcia zatrudnienia gdzieś indziej. Ma niesprawne ręce, a nie głowę a tego organu będzie używać najczęściej.

– To konflikt interesów! – oznajmiła pewnie Amelie.

– Nie według mnie i dokładnie takie stanowisko będę prezentował w rozmowie z pani szefem.

– Proszę się nie krępować, on ma takie samo zdanie jak ja.

James sięgnął do tylnej kieszeni spodni po telefon. Nie miałam ochoty słuchać tej jatki telefonicznej ani patrzeć na usatysfakcjonowaną twarz niemal byłej szefowej.

– Zejdę na dół – zaproponowałam pojednawczo. Nie ma po co antagonizować tej cholery jeszcze bardziej. James zerknął na zegarek.

– Za parę minut pojawi się ekipa, która zdejmie tapetę ze ściany – przypomniał.

– Dlaczego nie zostałam o tym poinformowana? – spytała arogancko Amelie.

James zignorował ten jazgot.

– Jak zobaczysz Gary'ego, poproś, żeby przyszedł na górę.

Pokiwałam głową, kierując się do drzwi. Doszły mnie jeszcze słowa Amelie.

– Przez pańskie zachowanie będę musiała zwolnić Helen dyscyplinarnie.

– Byle czym prędzej! – padły spokojne słowa Jamesa, gdy zamykałam drzwi.

Westchnęłam ciężko i zeszłam na dół. Wspomniana ekipa już wnosiła swój sprzęt.

– Szef chce cię widzieć na górze – zażartowałam do Gary'ego.

– Simon – zatrzymał starszego mężczyznę niosącego pudełko z narzędziami – to jest Helen, zostanie z wami.

– Bardzo mi miło – przywitałam się.

Niemal dygnęłam przed siwym dystyngowanym, starszym panem z długim wąsem. Skłonił mi się uprzejmie, odwzajemniając powitanie. Okazał się niezwykle miłym człowiekiem, a do tego posiadał niesamowitą wiedzę. Zajęło im niemal godzinę poprzestawianie mebli i przygotowanie do rozpoczęcia prac. Na drewnianej podłodze, którą najpierw dokładnie odkurzono, rozłożono białe płótno a na nim dopiero folię ochronną. Wszystko to by nie uszkodzić podłogi, jak zapewniał mnie Simon.

– Ta tapeta jest połączeniem ręcznego malowania i stemplowania z klocków drzeworytniczych. Piękna robota – zachwycał się główny majster robót.

– To papier, skóra czy atłas? – spytałam, wpatrując się w połyskującą tkaninę.

– Jedno jest pewne, do uzyskania tego odcienia zieleni nie użyto arszeniku.

Time lasts foreverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz