Part 23

1.5K 194 172
                                    


James POV

Kliknięcie palców babki zwiastowało reprymendę. Zatrzymała czas.

– Przysięgam ci James, że jak nie zaczniesz współpracować, znajdę sposób, żebyś nigdy więcej nie widział tego kręgu – ostrzegła. – Torturujesz się, siedząc tutaj.

Przymknąłem powieki, dając się ponieść fali rozpaczy. Helen zniknęła. Odeszła, a we mnie pozostała niezgłębiona, ogromna pusta dziura. Wyrwano mi część duszy, byłem niepełnym okręgiem, mimo że teraz oba złączone i zamknięte jednocześnie płonęły ogniem i mieniły się złotem. Byliśmy wciąż złączeni magią w nich płynącą, a jednak więź, która nas łączyła była... martwa. Tylko tutaj nie czułem tej obezwładniającej wnętrze pustki.

– James, musisz przestać to sobie robić – poprosiła łagodnie.

– To jedyne miejsce, gdzie czuję, że nadal jesteśmy złączeni – odparłem, przełykając ciężko. Na jeden ruch palców, oba zalśniły. Złoto i ogień nieśpiesznie przemieszczały się w symbolach.

– Ona odeszła – spojrzała na mnie ze smutkiem.

– Wcale nie – zaprzeczyłem. Dotknąłem ręką serca. – Ona jest tutaj. Czuję ją, wciąż...

– To krąg daje ci takie złudzenie – przerwała mi – ponieważ jej krew jest w jednym ze znaków.

– Nie! – upierałem się. – Wiem, co widziałem wczoraj w holu.

– Jedno ze wspomnień, ponieważ masz ją wciąż w głowie.

– Ale ja wiem, że ona tam gdzieś jest! – podniosłem głos.

Uniosła dłoń pojednawczo, chcąc mnie uspokoić.

– Jest! I co zrobisz? – rzuciła mi rozpaczliwe wyzwanie ze smutkiem w oczach. – Pojawisz się na jej drodze, jak ktoś obcy i powiesz, że ją kochasz? Ona cię nie pamięta i nigdy nie będzie pamiętać? Dlatego nazywają to największym poświęceniem, które dotyczy nas! Nieśmiertelnych! To jest nasza kara za bycie bezpiecznym.

– Już wolałbym, żeby mnie zabili.

– Nie mów tak! – zaprzeczyła gwałtownie, a jej oczy zapłonęły złotem. – Nigdy tak nie mów! – wyskandowała. – Wychowałam cię James, jesteś dla mnie bardziej jak syn niż wnuk i nie zniosłabym kolejnej straty. Pomogłabym ci, gdybym potrafiła, ale przykład Silje i Luciena pokazuje nam jasno, że to się nie uda. On spędził parę lat, szukając sposobu.

– I znalazł.

– Tego nie wiemy, bo nie wiemy, co się stało tej nocy, gdy zniknęli.

– Helen też zniknęła.

Schowałem twarz w dłoniach, usiłując się opanować. Poświęcenie nie było Helen, zgadzałem się z babką. Poświęceniem była moja rozpacz. Ból, który trzymał w mrocznym uścisku duszę, nie pozwalając głębiej zaczerpnąć powietrza, w którym nadal wyczuwałem nikłą woń jaśminu. Tonąłem we własnym cierpieniu.

– Ja tylko chcę ją odzyskać – wyszeptałem, wkładając w te słowa ból, spływający jak kwas po mojej duszy.

– Wiem, kochanie, ale jej tu już nie ma, nie czuję jej.

– Silje i Luciena też nikt nie czuł, a może... – iskierka nadziei pojawiła się w sercu. – A może jest jakaś szansa, że skoro oni zniknęli i zostali związani z domem i pamiętnikiem, to ona do nich dołączyła?

– Nie ma jej w pamiętniku – babka zgasiła tę sekundę wpatrywania się w światełko w tunelu. – Nikogo w nim nie ma.

Zmarszczyłem brwi, słysząc ten ton głębokiego zastanowienia.

Time lasts foreverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz