Part 20

1.5K 196 207
                                    

Miłego poniedziałku 🖤😎


Helen POV

– Rytuał zakończony sukcesem wymazuje pamięć.

Zatkało mnie. Literalnie.

– Że co?

– Rytuał zakończony sukcesem wymazuje pamięć – powtórzyła. – Osoba, która go wykonuje poświęca siebie, swoje szczęście, miłość, wszystko. To wszystko znika z twojego umysłu.

– A ta druga osoba poza kręgiem, pamięta wszystko?

– Tak.

Poczułam zalewająca mnie falę strachu. Gorąco powędrowało od żołądka, aż do głowy. Teraz wszystko miało sens. Nawet ostatnie zdanie, którego zdecydowanie nie napisała autorka. Czy Sije oczekiwała, że domknę jej krąg, poświęcając siebie? Przecież to jakieś szaleństwo. Czy James oczekuje tego samego?

– Co za chory umysł był w stanie wymyślić coś takiego – nie kryłam oburzenia.

W oczach rozmówczyni była bierna akceptacja. Wyprzedzała mnie o jakieś set lat, jeśli chodzi o doświadczenie i wiedzę.

– Nasza rodzina jest karana od stuleci. Nawet mnie już nie dziwi, że pewne rytuały wymagają krwi czy śmierci najbliższych.

– To nienormalne – wycedziłam, zaciskając dłonie w pięści. Miałam ochotę porządnie zemścić się na osobie, która włamała się do domu i przerwała krąg.

– Bycie Czarnym Aniołem, chyba także nie mieści się w rozprawie o gatunkach Darwina.

– Nie chodzi mi o to kim jesteście – zaprzeczyłam. – Rozumiem słowo „poświęcenie" i każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia z Biblią rozumie.

Gene spojrzała na mnie ostro.

– Nawet nie zaczynaj z poświęceniem pierworodnego. W naszej rodzinie jest to klątwa pierworodnego.

– Czy chcę wiedzieć?

– Nie – przyznała niechętnie.

– To zostawmy to na inny dzień.

– Zostawię ten przywilej Jamesowi – odparła natychmiast. – W końcu to wasz pierworodny.

Rozszerzyłam oczy ze zdumienia. Czułam się zaszokowana. Ledwie co się poznaliśmy. Boże, wszystko działo się za szybko. Dziecko?! A może byłam w ciąży? Nie zabezpieczaliśmy się, nie w ostatnich dniach. Czułam, jak krew odpływa mi z twarzy.

– Wyluzuj – powiedziała Gene. – Będziesz wiedziała. Możesz zajść w ciążę, tylko jeśli on będzie tego chciał i tylko i wyłącznie w jego naturalnej postaci.

– Jezu... – przypomniałam sobie nasze igraszki przed kilku dni. – Czy to w ogóle możliwe?

Zaśmiała się pod nosem.

– Biorąc pod uwagę, jak wielu z nas chadza po tej ziemi? Zapewniam, że tak.

– Czy ty...? – wykonałam nieokreślony gest ręką.

Uśmiechnęła się domyślnie.

– Dziewczynki w naszej rodzinie rodzą się z darem magii lub uzdrawiania. Najgorsze, co się może zdarzyć to bliźnięta.

– Czy chcę wiedzieć dlaczego?

Gene zamyśliła się na chwilę.

– Ponieważ zawsze jedno z nich jest „złe" i mam na myśli takich najgorszych psychopatów, pozbawionych wyższych uczuć. Są nadzwyczaj inteligentni.

Time lasts foreverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz