Rozdział 3

358 19 5
                                    

- Na pokład?- zapytałam niepewnie.- Czego dokładnie to jest pokład?

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Po kilkuminutowym marszu dotarliśmy na miejsce. 

- No i wtedy cyklop- opowiadał właśnie z uśmiechem Nico.

- Czy to jest...?- Przerwałam mu, po czym podbiegłam do przodu. Nade mną unosił się fantastyczny latający okręt.

Niewiele myśląc podleciałam do góry. No tak, chyba zapomniałam wspomnieć, że kontroluję wiatr. Chyba zapomniałam wspomnieć o większości moich umiejętności, ale dojdziecie do tego.

W każdym razie stanęłam na pokładzie i rozglądałam się na około. Uwielbiałam statki, ale pierwszy raz byłam na takim latającym. Obejrzałam go dokładnie i stwierdziłam, że nie różni się za bardzo od normalnego okrętu. Też miał liny. Były jedną z rzeczy, które lubiłam na nich najbardziej. Wypatrzyłam odpowiednią w momencie kiedy herosi weszli na pokład po drabince. Podbiegłam do siatki z liny i wspięłam się na górę. Stanęłam na szczycie masztu trzymając się jedną ręką. Miałam wprawę, więc nie bałam się, że spadnę. 

- Hej, Bell!- usłyszałam z dołu krzyk Nica.- Reszta załogi martwi się że spadniesz. Ja też nie mam zaufania do stania w ten sposób, ale mnie twoja śmierć raczej nie zmartwi.

Uśmiechnęłam się i zgrabnie zjechałam po linie na dół.

- Oh man... Ten statek jest po prostu niesamowity! Widziałeś centrum dowodzenia? Co prawda dodałabym kilka nowych funkcji i zamieniłabym silnik, ale... Ej, a jakby zamienić energię z której korzysta statek na taką z cienia i słońca? Albo lepiej! Światła! Zapaliłbyś światło i w tym momencie, zamiast tracić energię byś ją zyskiwał! Wystarczy tylko napisać dobry algorytm, żeby produkowanej energii było więcej niż tej traconej... I można byłoby dodać jakieś cacka typu działko na kule z niebiańskiego spiżu!- Fascynowałam się rozglądając się z zachwytem, a równocześnie już rysowałam na kartce projekt pomysłów. Okręt naprawdę był nieziemski.- Albo...

- Jesteś szalona- przerwał mi Nico patrząc na mnie z uśmiechem i czymś jakby... troską, rozczuleniem?

- Nie jestem. Szaleni ludzie nie wiedzą, że są szaleni. Ja wiem, że jestem szalona, co sprawia, że nie jestem szalona. Czy to nie jest szalone?- Odpowiedziałam z uśmiechem.- Kto to zaprojektował?

- Ja- odpowiedział Leo z uśmiechem. W jego oczach błyszczała duma.

- Awesome... Ej, mam pytanko. Macie tu coś do jedzenia? Nie jadłam od... - Tak wiem, że szybko zmieniam tematy, ale z moim ADHD to normalne. Nie zdążyłam jednak skończyć, bo na słowa "nie jadłam" Nico chwycił mnie za ramię i pociągnął do wejścia pod pokład.

Dotarliśmy do pomieszczenia, gdzie znajdował się długi stół i... ognisko? No cóż, czemu nie? Nico położył przede mną pusty talerz.

- Och, nie dzięki. Nie jadam metalu.

- Musisz pomyśleć co chcesz zjeść, matole- odparł z lekkim uśmiechem, który po chwili zmalał, kiedy zobaczył zawartość mojego talerza.- Przez ten cały czas nie wpadłem na to, że mogę żywić się samymi frytkami?!- krzyknął.

Uśmiechnęłam się i wpakował sobie do buzi jedzenie. 

- O bogowie... jak ja za tym tęskniłam.

- Wy naprawdę chyba jesteście spokrewnieni. W całym moim życiu, nigdy nie widziałem, żeby ktoś ekscytował się jedzeniem fastfoodów w takim stopniu jak Nico- powiedział Will patrząc na di Angelo.

- Ej Nico. È il tuo ragazzo? ( wł. Czy to Twój chłopak?)- zapytałam z uśmiechem. Brunet zarumienił się.

- Nie! Oczywiście, że nie! Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?! My tylko...- odpowiedział szybko.

Córka czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz