Rozdział 23

142 12 9
                                    

- Twój ulubiony kolor?- Zapytałam kiedy byłyśmy już w kajucie, patrząc na zwisającą z łóżka głową w dół brunetkę.

- Chyba bordowy, albo fioletowy- zdążyła odpowiedzieć, kiedy statkiem wstrząsnęło i spadła z łóżka.

- W porządku?- Zapytałam, pomagając jej wstać i kiedy kiwnęła głową obie wybiegłyśmy na pokład. - Co jest?- Krzyknęłam w stronę Leo, który próbował utrzymać statek w poziomie.

- Nie mam pojęcia, ale coś chce przewrócić statek!

Podbiegłyśmy do burty i wychyliłyśmy się, żeby coś zobaczyć, ale było pusto. Wymieniłyśmy spojrzenia, jednak zanim któraś z nas zdążyła otworzyć usta dobiegł nas krzyk. Jak na komendę spojrzałyśmy w stronę budki sternika, która teraz pogrążała się w cieniu.

- Leo, ogień!- Krzyknęłyśmy równocześnie, ale Latynos chyba nas nie słyszał.

Pobiegłam w tamtą stronę i już po chwili wpadłam do środka. Naokoło było zupełnie ciemno. Coś na podobieństwo wiatru szarpało mi włosy i ubrania, ale nie byłam w stanie stwierdzić czy to coś jest materialne czy nie. Wszystko tonęło w cieniach. 

- Leo?!- Krzyknęłam i poczułam ulgę, kiedy chłopak mi odpowiedział.

- Chris! 

Z wielkim wysiłkiem, ale udało mi się wywołać ogień. Cienie lekko się ode mnie cofnęły. Nagle doszło do mnie, że gdybyśmy nadal znajdowali się w małej budce, to już byśmy na siebie wpadli.

- Leo! Gdziekolwiek jesteś, nie ruszaj się z miejsca!- Krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam.

Z oddali usłyszałam cichą odpowiedź, nie dałam rady rozróżnić poszczególnych słów.

- Zapal ogień!- Wydarłam się i zaczęłam się rozglądać.

Zobaczyłam błysk i ruszyłam w jego stronę. Z każdą chwilą biegu, płomień robił się coraz bardziej wyraźny i nagle zorientowałam się, że nie tylko ja przybliżam się do niego, ale i on do mnie. I to znacznie szybciej niż powinien. Stanęłam w miejscu i z niepokojem przyjrzałam się światłu. Nagle poczułam, jakby coś zapadło się w moim brzuchu. 

To nie był Leo, ale biegnący w moją stronę Eurynomos z pochodnią w ręku. Miał dziki wyraz twarzy, ciemnogranatowy odcień z góry i wyraźnie cieszył się wolnością i możliwością polowania. Strach zawładnął mną do tego stopnia, że nie byłam w stanie się ruszyć. I kiedy potwór był już na tyle blisko, że słyszałam jego oddech, trafiła w niego kula ognia. To przywołało mnie do rzeczywistości. Obróciłam głowę i zobaczyłam Leo, w bojowej pozycji.

- Wszystko w porządku?- Zapytał patrząc na mnie.

- Dzięki- powiedziałam lekko zachrypniętym głosem. - Uważaj!

Rzuciłam się w jego stronę i przewróciłam na ziemię, ale równocześnie uratowałam go przed strzałą, która przebiła mrok i upadła tuż obok.

- Skąd wiedziałaś, że leci strzała? Przecież ona jakby zmaterializowała się tu z powietrza- powiedział Latynos lekko roztrzęsiony.

- Nie mam pojęcia- powiedziałam i podniosłam ją z ziemi.

Przyjrzałam się jej bliżej i dopiero po chwili rozpoznałam.

- Leo, to strzała Willa.

- Myślisz, że gdzieś tu jest?- Pokręciłam głową na to pytanie.

- Nie wydaje mi się, wtedy by nie strzelał- odparłam wciąż przyglądając się strzale.

- Chris, jeśli chodzi o to wcześniej- podniosłam na niego wzrok- zachowałem się okropnie, przepraszam.

- Przecież nic złego nie zrobiłeś- powiedziałam zdziwiona.

- To, że nie powiedziałem nic chamskiego, nie znaczy że nie zrobiłem niczego złego- powiedział bawiąc się jakimś kółkiem, które wyjął z kieszeni.- Tylko tam stałem i patrzyłem... Nawet nie próbowałem cię bronić. Nie uważam, że to źle, że jesteś boginią. Właściwie to nawet całkiem spoko.

- No wiesz, to udało mi się wywnioskować kiedy powiedziałeś "ale odlot"- powiedziałam z uśmiechem.- Ale dzięki. Mi też nie przeszkadza to, że jesteś półbogiem. Dobrze mieć przy sobie strzelającego kulami ognia wariata.

Uśmiechnęliśmy się do siebie.

- Wypadałoby się stąd zerwać- powiedziałam.- Masz jakieś pomysły?

Ale zanim zdążył odpowiedzieć, zobaczyłam Eurynomosa, który zakradał się od tyłu do bruneta z zamiarem zaatakowania go. Zadziałałam instynktownie, odpychając Latynosa . Poczułam jak pazury potwora rozcinają mi skórę na ramieniu. Wciąż trzymając jedną ręką Leo za ramię, a w drugiej ściskając strzałę Willa, przeniosłam nas cieniem na pokład statku. 

Jakimś cudem znowu znaleźliśmy się na Argo III. Słońce świeciło tak mocno, że musiałam zamknąć oczy. Po chwili jednak moje źrenice dostosowały się do jasności i ujrzałam herosów, patrzących na nas z wyraźnym zdziwieniem. 

- Jesteście cali?- Zapytał Will.- O znaleźliście moją strzałę!

- Po co ją tak właściwie wysłałeś?- Zapytałam i wyciągnęłam rękę z pociskiem w jego stronę, podchodząc krok do przodu.

Kiedy to zrobiła, uświadomiłam sobie, że wciąż trzymamy się z Valdezem za ręce. Szybko się gościliśmy i popatrzyliśmy po sobie zmieszani.

- Jest połączona z moim kołczanem, więc powinna próbować do niego wrócić- wyjaśnił blondyn.- Pomyślałem sobie, że może to wam pomoże wrócić. No wiesz, że jak spróbujecie się przenieść w tym samym czasie to będzie ci prościej.

- Co ci jest w rękę?- Zapytała Hazel.

- Popatrzyłam na swoje ramię i natychmiast poczułam przeszywający ból.

- Eurynomos- powiedział Leo stawiając krok do przodu, żeby się ze mną zrównać.- Dzięki za poświęcenie.

- Przynajmniej jesteśmy kwita- powiedziałam uśmiechając się krzywo.- Niezły rzut tak swoją drogą. Trafić z odległości kilku metrów w szarżującego potwora... Może jednak wezmę od ciebie kilka lekcji.

- Co się stało?- Zapytałam.- To znaczy co się działo tutaj kiedy ja i Leo zniknęliśmy.

- Zniknęliście? Przecież cały czas byliście w budce- powiedziała Annabeth, marszcząc brwi.

- Po tym jak wbiegłaś, żeby pomóc Leo, wszystko się uspokoiło- powiedziała Hazel.- Tylko wy cały czas byliście w tej budce sternika. To znaczy, tak nam się wydaje.

- W środku było strasznie ciemno, więc nie byliśmy w stanie nic zobaczyć- dodał Percy.

- Próbowaliśmy was zawołać, ale nie odpowiadaliście- dodał Jason.- Wtedy Will posłał wam strzałę. Pomyśleliśmy, że to wam może podsunąć pomysł przeteleportowania się cieniem.

- Spotkaliście Eurynomosa?- Odezwała się znowu Annabeth.- Jak?

Pokręciłam bezradnie głową.

- Nie mam pojęcia... 

- Chodź Chris, musimy to opatrzeć póki ci się nie wdało zakażenie- odezwał się znowu blondyn.- Acha i Nico się obudził.

Westchnęłam w ulgą.

Jakiś czas później siedziałam już pod pokładem, razem z innymi jedząc i żartując. Wciąż jednak zastanawiałam się nad jednym. Gdzie ja i Leo zniknęliśmy, kiedy rzekomo byliśmy w budce sternika statku?

-----------------------------------

Mamy to! 

Przepraszam, że tyle mnie nie było, ale ostatnio dużo się dzieje i na nic nie mam czasu. Rozdział wyszedł mi trochę krótszy niż zazwyczaj, ale nawet mi się podoba. Chciałabym strasznie podziękować wszystkim którzy to czytają/czytali a zwłaszcza tym którzy pisali komentarze nawet jak nie było mnie tyle czasu <3. 

Jak zwykle mam nadzieję, że się podobało. Bądźcie aktywni!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 11, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Córka czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz