Standardowo pamiętajcie o gwiazdkach i komentowaniu momentów, które najbardziej wam się spodobały czy coś. I zaczynamy!
Ostatnie dni bywały ciężkie. Śmiało mógłbym powiedzieć, że były sporym wyzwaniem oraz testem mojej cierpliwości. Ale nie byłem aż takim egoistą, aby w tym wszystkim chodziło o mnie. Bo zawsze chodziło tylko o nią.
- Nie. To nie jest dobry pomysł. Nie ma mowy.- Zapierała się. Ręce miała splecione na klatce piersiowej, co potwierdzało jej niechęć. Nie wyglądała jak osoba skora do zmiany swojego stanowiska.
- Reed, musisz przełamać swój strach. Proszę cię.- nalegałem.
Od tygodnia próbowaliśmy zrobić kilka podejść, aby Reed wsiadła do samochodu, zasiadając za kierownicą. Na marne. Nie miała żadnego problemu, aby siedzieć na miejscu pasażera, jednak miejsca kierowcy unikała jak diabeł święconej wody.
Jej terapeutka, Erin, twierdziła, że była to pewnego rodzaju trauma po wypadku. Wiele osób jej doświadcza. Zdaniem kobiety powinno to minąć z czasem, ale należało z tym walczyć.
Jednak Reed była ogromnie upartą osobą. Dlatego od tygodnia nie udało nam się nic zdziałać w tej sprawie. Postanowiła, że już nigdy nie wsiądzie za kierownice i nie wyglądała jak osoba, która byłaby skłonna zmienić swoje zdanie.
- Tylko spróbuj. Usiądź i nic więcej.- próbowałem ją przekonać. Chciałem pomóc jej przezwyciężyć strach małymi kroczkami.
Odbywaliśmy takie rozmowy niemal codziennie. Nie chciałem na nią napierać, a jedynie pomóc. Życie z traumą było czymś okropnym i znacznie lepiej było zmierzyć się z nią we wczesnym stadium, niż odwlekanie.
- Nie.- Pokręciła głową, będąc zupełnie pewna swoich słów.
Moje ramiona opadły. Wziąłem głęboki wdech, próbując opanować emocje. Nigdy nie byłem przesadnie cierpliwym człowiekiem. I dziwiło mnie to jakie pokłady cierpliwości udało mi się odnaleźć w sobie w ciągu ostatnich tygodni.
Prawda była taka, że codziennie zmagaliśmy się z trudnościami. Skłamałabym mówiąc, że nie czułem się przytłoczony. Codzienna rehabilitacja Reed. Patrzenie na to, jaką trudność sprawiają jej czynności, z którymi wcześniej nie miała problemu, były okropnym przeżyciem. Jednak koniecznym.
Tak jak mówili lekarze, z czasem wszystko rusza do przodu. Pamięć Reed powoli wracała do normy. Nadal nie pamiętała wszystkiego, ale sporą część. Pamiętała nasz pierwszy pocałunek, kłótnię po której zostałem znokautowany przez jej przyjaciółkę oraz majówkę, którą spędziliśmy wspólnie z naszymi przyjaciółmi i bliskimi.
Cieszyłem się, że wszystko wracało do normy, jednak martwił mnie jeden szczegół. Pamięć mojej żony pozwalała sobie na przypomnienie najmniej istotnych momentów naszej dość burzliwej relacji. Wciąż nie pamiętała tego co mogło zaważyć na naszym losie. Tego się obawiałem.
Że, gdy już sobie przypomni, wszystko przepadnie. I stracę to, co udało mi się zbudować przez ostatnie kilkanaście dni. Dni, które były czymś, co po raz pierwszy dało ukojenie mojej duszy. Jakbym znalazł się w miejscu, które było mi pisane. W miejscu na którym powinienem zaprzestać i kurczowo się go trzymać.
Od początku zastanawiałem się, czy lepszym rozwiązaniem nie będzie opowiedzenie jej, o tym wszystkim co miało miejsce. Chciałem to zrobić, jednak uszanowałem decyzje kobiety. Poprosiła mnie, aby wszystko wróciło do niej samo. Nie chciała, aby ktokolwiek świadomie ingerował w jej pamięć. Uszanowałem to i siedziałem cicho.
- Reed, posłuchaj. Sterczymy tu już od dwudziestu minut. Siódmy dzień z rzędu. Proszę cię tylko o jedno, usiądź za tą pieprzoną kierownicą. Nie musisz jechać od razu do Nowego Jorku, po prostu usiądź na tyłku.
CZYTASZ
Not everything stay in Vegas
RomanceW życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Zdecydowanie. Każde zdarzenie w naszym życiu dzieje się po coś. Zapewne ma też nas do czegoś doprowadzić, bądź czegoś nauczyć. Czy tak też było w moim przypadku? Do czego miały mnie doprowadzić zdarzenia tam...