Zapraszam do czytania i interakcji! Z góry przepraszam za długą nieobecność, ale miałam zastój w pisaniu i kompletnie nie potrafiłam skleić czegoś kompletnego, więc postanowiłam zrobić sobie przerwę. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
Faktem było to, że nigdy nie byłem osobą lubiącą się przed kimkolwiek otwierać. Tkwiłem sam w swojej bańce, do której nie wpuszczałem nikogo. Zazwyczaj. Było tak do tamtego feralnego dnia, gdy zdałem sobie sprawę, że nie byłem już zdany sam na siebie, bo miałem kogoś, kto także posiadał mnie.
Zmierzając w miejsce, które odwiedziłem po raz ostatni lata temu, nie czułem nic. Zdawać by się mogło, że wracając w miejsca z przyszłości ludzie czuli dziwną nostalgię. Ja nie czułem zupełnie nic. Tamto miejsce nie wniosło do mojego życia niczego za czym można byłoby tęsknić.
Kątem oka zerknąłem na siedzącą obok Reed. Wydawała się pogrążona w swoich osobistych przemyśleniach, a ja nie chciałem jej przeszkadzać, więc siedziałem cicho, zmierzając autem na obrzeża samego Los Angeles.
Mijając stare budynki oraz zarośnięte łąki miałem wrażenie, że znaleźliśmy się w zupełnie innym miejscu na świecie, niż jedno z najsłynniejszych miast w Stanach Zjednoczonych. Mało kto wiedział o tej części miasta. Kilka lat temu także wolałbym o niej nie wiedzieć.
- Jesteśmy.- powiedziałem, zwracając tym samym uwagę mojej żony. Wyjrzała przez przednią szybę auta. Jej mina wydawała się nieco zdezorientowana, gdy zobaczyła ogromny szyld z torem wyścigowym.
Nie miałem pojęcia, czy wyścigi nadal były na nim organizowane. Od bilbordu do samego toru dzieliło nas kilkaset metrów. Niemniej jednak zdecydowałem się zaparkować auto właśnie tam, a na docelowe miejsce udać się pieszo.
Nie byłem duszą romantyka. Nigdy nie miałem smykałki do takich rzeczy i specjalnie się nimi nie interesowałem. Nie mniej jednak, tamtej nocy gwiazdy świeciły tak jasno. Poczułem ogromną potrzebę spacerowania pod nimi z właśnie tą kobietą. Kobietą, którą zesłał mi los.
- To tutaj?- Zapytała, tak jakby nie była pewna, czy mówiłem poważnie.- Zabrałeś mnie na tor wyścigowy?
-Tak. Chodźmy.
Nie czekając na reakcję zwrotną, chwyciłem za klamkę, a następnie opuściłem pojazd. Kobieta zrobiła to chwilę po mnie, również wychodząc na zewnątrz. Ciaśniej opatuliła się materiałem płaszcza, gdy dosiągł ją zimny powiew wiosennego wiatru. Posłała mi pytające spojrzenie, gdy znalazłem się obok niej i zaoferowałem ramię. Jednak bez większych oporów przyjęła je.
Wszystko odnośnie tego miejsca zamierzałem wyjaśnić jej po drodze. Nie było to miejsca całkowicie przypadkowe. Jeszcze dziesięć lat temu bywałem w tym miejscu niemalże codziennie. W tym tkwił mój błąd. Błąd, którego nie można było już naprawić.
Nawet z tej odległości dawało się usłyszeć dźwięki warczących silników, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że miejsce to wciąż przyciągało sporo ludzi mimo upływu czasu. Leśna dróżka wysypana żwirem, którą przemierzaliśmy w ciszy sprawiała, że kamyczki trzeszczały nam pod podeszwami. Były to swego rodzaju kojące dźwięki.
- Dlaczego właśnie to miejsce?- Odezwała się po dłuższej chwili milczenia. Jej postawa była spokojna i miałem nieodparte wrażenie, że próbowała nasycić się tą chwilą.
- Przyjeżdżałem tu kiedyś.- Odpowiedziałem jej zgodnie z prawdą, choć ta była znacznie bardziej rozwinięta oraz rozbudowana.- Jako dzieciak sam jeździłem po tych torach.
W chwili wypowiedzenia przeze mnie tego zdania mimika twarzy mojej żony uległa zmianie. Zmarszczyła w odpowiedzi brwi oraz nos. Zerknęła podejrzliwie w moją stronę nie kryjąc malującego się na jej buzi zdziwienia.
CZYTASZ
Not everything stay in Vegas
RomanceW życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Zdecydowanie. Każde zdarzenie w naszym życiu dzieje się po coś. Zapewne ma też nas do czegoś doprowadzić, bądź czegoś nauczyć. Czy tak też było w moim przypadku? Do czego miały mnie doprowadzić zdarzenia tam...