Po dwugodzinnej jeździe autokarem wreszcie znaleźliśmy się u celu. Było nim Bakersfield, położone od Los Angeles ponad dwie godziny drogi. To też w tym czasie zdążyłam przejść co najmniej dziesięć załamań nerwowych, słysząc irytujący głos tej całej Natalie.
W międzyczasie naszej podróży poplotkowałam też co nieco o wcześniej wspomnianej blondynki, za którą nie tylko ja nie przepadałam. Abby przyznała mi, że reszta jej przyjaciół, też nie darzy ją sympatią. Akurat w tym się różnimy. Punkt dla Reed.
Dowiedziałam się także, że spotykają się z Millerem od ponad dwóch lat, ale nigdy nie było to nic zobowiązującego. Ich relacja opierała się głównie na zaspokajaniu swoich potrzeb oraz sporadycznym pokazywaniem się na imprezach firmowych, gdy sytuacja tego wymaga.
Chwyciłam swoją torbę zarzucając ją na ramie wyszłam w towarzystwie brunetki z pocieniowaną grzywką z pojazdu. Na parkingu kilka osób już wyciągało swoje bagaże zmierzając do środka budynku, więc postanowiłyśmy uczynić to samo.
Chciałam sięgnąć po swoją własność, ale ktoś mi stanowczo w tym przeszkodził, wpychając się przede mnie. Wywróciłam oczami widząc przed sobą osobę, którą miałam ochotę zamordować tego dnia już siedemdziesiąt dwa razy. Teraz siedemdziesiąt trzy. Tak, liczę.
Kobieta wypięła się tak, że z odległości dwóch metrów można byłoby zaobserwować jej pośladki, które wydostały się spod materiału krótkiej sukienki. Czy ja coś już kiedyś wspominałam co przypominają mi tego typu kreacje?
Wstrzymałam odruch wymiotny, ponieważ moim priorytetem na ten moment, nie było oglądanie takich obrazów. Przyjechałam tu podszkolić moje umiejętności, a nie oglądać jej cztery litery. Natalie odwróciła się w moją stronę z radosną miną.
- Oh, wybacz kochana. Nie zauważyłam cię.- zachichotała wyciągając zieloną walizkę.
Uśmiechnęłam się sztucznie. Gdy, blond włosa odeszła wreszcie mogłam odebrać mój bagaż. Podbiegłam do mojej towarzyszki, która już od dobrych kilku minut stała na uboczu oczekując na mnie.
Podczas drogi do budynku doczepił się do nas Chris, który zdegustowany opowiadał o jakimś mężczyźnie, który podczas podróży próbował nawiązać z nim konwersację. Martin zdecydowanie nie był duszą towarzystwa i zdziwiło mnie to, że z własnej woli zaczął z nami rozmawiać. Domyślam się, że to zasługa Abigail Walker, nie moja.
W trójkę udaliśmy się do recepcji, przy której mieliśmy zamiar zorientować się o położeniu naszych pokoi. Przed nami w kolejce stało kilka ludzi, jednych kojarzyłam zaledwie z widzenia, innych zdążyłam już poznać. Do jednych z nich należał niejaki Mathew Miller, który odebrał właśnie swój klucz. Niechcący podsłuchałam fragment rozmowy bruneta z recepcjonistką.
- Proszę bardzo, pokój numer 126.- mężczyzna kiwnął głową w akcie potwierdzenia.- Apartament dwuosobowy, zgadza się?
- Oczywiście.- miał minę, jakby był tu za karę, ale będąc w jednym budynku z Natalie, sama się tak czułam.
Nadeszła moja kolej. Miła starsza pani wręczyła mi mały, metalowy przedmiot za który podziękowałam. Pożegnałam się z moimi kompanami na trzecim piętrze, ponieważ tam znajdowało się przydzielone mi pomieszczenie. Oni za to dostali pokoje na czwartym piętrze, więc musieli zostać w windzie, gdy ja ją opuszczałam.
Przemierzałam korytarz szukając drzwi z numer 137. Stanęłam przed białą płytą drzwi i włożyłam klucz w zamek. Nie dane było mi jednak w spokoju przekroczyć próg mojej oazy, gdy drzwi za moimi plecami się otworzyły, a do moich uszu dotarły dwa znajome głosy.
CZYTASZ
Not everything stay in Vegas
عاطفيةW życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Zdecydowanie. Każde zdarzenie w naszym życiu dzieje się po coś. Zapewne ma też nas do czegoś doprowadzić, bądź czegoś nauczyć. Czy tak też było w moim przypadku? Do czego miały mnie doprowadzić zdarzenia tam...