19. Gorzka czekolada

513 18 2
                                    

"Ogień jest zaraźliwy! I jeśli my płoniemy, ty płoniesz razem z nami."

Suzanne Collins

***

Był różą w rękach tych, którzy nie mieli zamiaru jej trzymać. Jednocześnie był też różą dla mnie, ponieważ był kusząco piękny, ale kiedy zbliżyłam się za bardzo, potrafił mnie ukłuć, pozostawiając otwarte rany na palcach.
A ja nie chciałam ich opatrywać, bo to one mi o nim przypominały.

***

Piątek. Dzień wielkiego meczu. Pierwszego w sezonie, określającego naszą pozycję na jego resztę.

Siedziałam z dziewczynami w szatni, udając, że moje życie jest cudowne i bezproblemowe. Śmiałam się z nimi, zakładając na siebie obcisłe stroje składające się z króciutkich spódniczek i równie krótkich bluzek. Wszystko przylegało do ciała, aby było nam w tym wygodnie, ale prawda była taka, że cheerleaderki miały być ponętne i seksowne dla członków drużyny, którą dopingowały. Tak było od zawsze i nikt nie starał się zmienić myślenia społeczeństwa.

Dziewczyny głośno rozmawiały na temat dzisiejszej imprezy u Brandona. Próbowałam się udzielać w rozmowach, jednocześnie się rozciągając, aby tylko odgonić od siebie te głupie myśli. Moja głowa była pełna odkąd Venom odwiózł mnie do domu. Te kilka dni dało mi w kość poprzez nieprzespane noce oraz miliard problemów związanych z tym wszystkim.

Minął kolejny tydzień, podczas którego działo się niewiarygodnie dużo ważnych rzeczy. O wszystkim musiałam oczywiście powiadomić brata oraz resztę domowników. Byli w tym bagnie dłużej niż ja i mogli cokolwiek zdziałać w porównaniu do mojej osoby. Dowiedziałam się, że Venom poza byciem w kartelu (o zgrozo) i byciu przez to powiązanym z organizacją nielegalnych walk, prowadzi spółkę wraz z ojcem pod postacią klubu nocnego. Wiadomo, jak to w takim świecie klub nocny to tylko nazwa a spółka to zwykły burdel na czele z nimi. Tion za wszelką cenę chce mieć mnie w swojej chorej kolekcji striptizerek i dziwek.

Zbierało mi się na wymioty na samą myśli o tym, że ten człowiek dotknął mnie. Wie, gdzie mieszkam, gdzie chodzę do szkoły...

Nicolas skontaktował się z Venomem w tylko jemu znany sposób, ale on kazał mu czekać. Tkwiliśmy w jakiejś bańce czasu i to oni mieli nad nią władzę. Musieliśmy czekać, bo nic innego nam nie pozostało. Czułam się jak w jakimś zagranicznym filmie akcji, gdzie każdy musi za wszelką cenę chronić księżniczki przed drapieżnym smokiem.

 Proponowałam nawet, abyśmy razem z Woodem wyjechali, tak jak na początku to było planowane. Mieliśmy zniknąć na parę długich tygodni, aby to wszystko się uspokoiło. Nicolas miał ponoć dom za miastem.
On jednak przekonał nas wszystkich, że nie jest to najlepszą opcją. Oni mogli wiedzieć o tym domku za miastem i nic by nam to nie dało.

Teraz próbowałam skupić się tylko i wyłącznie na dzisiejszym meczu, który miał odbyć się za parę chwil. Chciałam myśleć i bawić się jak zwykła nastolatka, a nie uwiązana w chore, nielegalne rzeczy kartelu.

 Josh miał przyjść, aby zobaczyć mnie w akcji podczas piętnastu minut przerwy w meczu. Na sam mecz również przyjdzie Wood, który ponoć od zawsze na nich jest. Średnio chciało mi się w to wierzyć, bo nie zauważyłam go wcześniej a chodziłam na te mecze przez Mie i Milo, którzy zaciągali mnie tam, odkąd pamiętam. Oprócz tego jak wiadomo, mieli być też moi przyjaciele oraz zapewne reszta ekipy Josha, co nie przemawiało do mnie za bardzo. O ile Milo i Mia na widowni to żadna nowość tak trzęsienie tyłkiem przed Woodem czy Avą, nie było moim marzeniem.

W ogóle występ w tej chorej grupie nie był spełnieniem moich marzeń.

– I jak, łapie was już trochę stres? – zapytała jedna z dziewczyn. Wysoka blondynka z upiętymi włosami w wysokiego kucyka, miała już na sobie nasz strój i siedziała na ławce, ruszając nerwowo nogą. – Bo ja wam powiem, że strasznie mnie skręca w żołądku, jak pomyślę, ile osób będzie nas oglądać. – Spojrzałam na nią trochę przestraszona. Owszem wiedziałam, że na mecz przyjdzie dużo osób, w końcu był to początek sezonu, więc oprócz naszej szkoły będzie również przeciwna i parę osób, jakie napatoczą się po drodze.

(Friends) with benefits [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz