11. Dobry brat złego demona

795 21 3
                                    

"Całując go, skupiałam się tylko na tym, żeby, nie zapomnieć oddychać"

Stephenie Meyer

***

Akt polegający na kontakcie ust z ciałem innej osoby

Był jak Lucyfer.
Anioł zesłany do piekła gdzie nauczył się tylu cholernie złych rzeczy.
Zburzył mur, pozostawiając cegły w rozsypce. Oddałam mu się cała, oddałam mu kontrolę, oddałam mu siebie, prosząc o więcej za każdym razem.

Pocałunek.

***

Minął tydzień.
A ja dalej nosiłam na sobie ślady po bliskim spotkaniu z Woodem.
Malinki. Pierdolone malinki.

– Cholera jasna nie zakryje tego – przeklinałam pod nosem, spoglądając na te głupie malinki. Sine ślady stały się czerwono różowe, dalej będąc zbyt ciężkim zadaniem na moje nawet bardzo kryjące kosmetyki.

Te ślady przypominały mi o wszystkim, co wydarzyło się tydzień temu. Jego ciemne oczy wypalające dziurę w mojej twarzy, idealnie zadarty nos i te malinowe usta. Te jebane malinowe usta, o których nie mogę zapomnieć od kilku dni. Przez tę chwilę naszej nieuwagi w łazience, poczułam więcej niż przez ostatnie kilka lat, wliczając to rok spędzony z Mitchellem. Wood w ciągu niecałych dziesięciu minut obudził we mnie kogoś, kogo dawno zakopałam w swojej podświadomości. Zaczęłam zachowywać się jak Emma z pierwszej klasy liceum, a nie chciałam nią więcej być. Nie chciałam wierzyć w te wszystkie gówna opisywane w romansach.

Teraz kiedy wspominałam to wszystko, miałam wyrzuty sumienia. Nie z powodu tego co tam się stało tylko dlatego, że na to pozwoliłam. Nie powstrzymałam go przed niczym tak samo jak nie wstrzymałam się od kolejnych ruchów ustami w jego stronę. W tamtym momencie moja silna wola poszła się jebać, a ja tego nie mogłam cofnąć.
Unikałam Wooda od wielu dni, co okazało się nie być trudne, bo on i tak rzadko kiedy bywał w mieszkaniu. Mimo to jednak czułam się winna, brudna i... i chyba potrzebowałam tego alkoholu.

Stałam tak, przeglądając się w moim wielkim lustrze wiszącym na czarnej ścianie i myśląc nad moją sytuacją. Była patowa, ponieważ mimo tego, że tydzień temu nie pojawiłam się na imprezie — ona pojawiła się teraz. Poprzednia nie doszła do skutku przez policję, którą wezwali sąsiedzi Matiasa. A od zeszłego piątku moi przyjaciele męczyli mnie, abym w tym tygodniu jednak pojawiła się na popijawie. Mimo że ostatnie, na co miałam ochotę to alkohol, to zgodziłam się. Musiałam więc jechać.

Po pomieszczeniu rozległ się odgłos pukania do drzwi. Krzyknęłam tylko ciche "proszę"

Do pomieszczenia wszedł Josh. Słaby uśmiech pojawił się na jego ustach, a po chwili chłopak parsknął śmiechem.

 – I co cię tak bawi? – rzuciłam z przekąsem, spoglądając na brata. Josh wszedł do pokoju i oparł się plecami o drzwi.

 – Twoja nietęga mina. – Skinął głową w moim kierunku. – Mia i Milo jedna cię wyciągnęli?

 – Nawet nie zaczynaj. – Wystawiłam w jego stronę środkowy palec i zaczęłam poprawiać swój makijaż. Josh jednak dalej stał oparty o drzwi w moim pokoju. – Coś potrzebujesz?

 – Zadzwoń do rodziców. Martwią się.
W zeszłym tygodniu dostałam od nich niezłą reprymendę, zresztą nie tylko oni mnie upomnieli. Konsekwencjami moich działań były karne godziny sprzątania po szkole. Na szczęście miało to trwać jedynie dwa tygodnie, więc nie pozostało mi dużo do odrobienia kary.

 – Jasne zadzwonię. – Machnęłam dłonią w jego kierunku. Josh jedynie ponownie się zaśmiał i wyszedł z pokoju. Josh i ja mieliśmy burzliwą relację, odkąd wprowadziłam się do jego mieszkania. Kłóciliśmy się częściej niż gdy mieszkaliśmy osobno i choć nie był to wielkie kłótnie, czasem doprowadzały do napiętej ciszy między nami na długie dni.

 Spojrzałam jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze. Czerwona sukienka opinała moje ciało, ale wyglądała naprawdę ładnie. Miałam zamiar ubrać do tego czarne trampki i zarzucić na swoje ramiona sporą kurtkę, na której rękawach naszyte logotypy między innymi Ferrari czy Marlboro.

Sięgnęłam po swojego laptopa leżącego na biurku i usiadłam na łóżku, odpalając odpowiednią aplikację do wideo rozmów. Po paru sygnałach na ekranie pojawiła się twarz mojej mamy.

(Friends) with benefits [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz