"W seksie szukamy pociechy, gdy cierpimy na niedostatek miłości."
Gabriel García Márquez
***
Żadne z nas nie było szczęśliwe, ale żadne z nas nie chciało odejść, więc dalej niszczyliśmy siebie nawzajem, nazywając to miłością.
I przepraszam, że zrobiłam ten krok pierwsza. Przepraszam, że odeszłam, ale tak było najlepiej. Nigdy nie czułam się dobrze.Bo miłości nie powinno się ufać.
***
Ten głos. Ten zapach. Ten dotyk.
W tamtym momencie, w tamtej szatni — zgubiłam część siebie. Zgubiłam ją, będąc kompletnie o tym nieświadoma. Stałam wpatrzona w chłopaka, przez którego cierpiałam przez ostatnie doby. Byłam twarzą w twarz z chłopakiem, który skrzywdził mnie, znikając na całe siedem dni, przed tym mnie od siebie uzależniając.
Czy byłam na niego zła? Bardzo.
Miałam ochotę uderzać w jego tors, wykrzykując w jego stronę wszystkie obelgi, jakie mogłam, tylko zdołałabym wymyślić. Jednak dlaczego tego nie zrobiłam? Bo uzależnił mnie od siebie.
Bałam się powtórki z rozrywki.
Bałam się, że jeżeli okrzyczę go, to znowu mnie zostawi.
Stałam więc cały czas w miejscu, patrząc w te gorzkie tęczówki. Nie potrafiłam oderwać od nich wzroku. Byłam sparaliżowana i tylko mój mózg pracował w całkowitym porządku. Wystarczyło, aby się pojawił, a ja byłam najlepszą wersją siebie. Wróciłam do normalnego funkcjonowania, zatrzymując tylko na chwilę swoje fizyczne możliwości.
Myśli przestał krążyć po mojej głowie, a serce wróciło do w miarę normalnej pracy. Tętno spadło do prawidłowego, a oddech się wyrównał. Ulga. Czułam ulgę po raz pierwszy od paru dni.– Nic nie powiesz? Została niecała minuta do walki – mruknął, wyrywając mnie z letargu.
Zamrugałam szybciej kilka razy, pozwalając nawilżyć się moim oczom. Przejechałam wzrokiem po chłopaku, widząc, w jakim wydaniu stał przede mną. Był w samych czarnych spodenkach oraz ciemnej szatynowej narzucie z kapturem. Dłonie miał owinięte bandażami, a w jednej z nich trzymał rękawice.
Nie wiedziałam, dlaczego to zrobiłam, ale nie potrafiłam się nawet odezwać. W głowie miałam wiele scenariuszy tej sytuacji, ale żaden się nie sprawdził w tamtym momencie.
Zamiast wrzeszczeć, płakać czy bić chłopaka ja... po prostu się w niego wtuliłam. W dwóch krokach znalazłam się przy nim, ponownie czując to przyjemne ciepło.
Nie chciałam nic więcej. Nic więcej też mi nie było potrzebne.
Stałam pośrodku zasmrodzonego pomieszczenia wtulona w chłopaka, przez którego wypłakałam litry łez. Zacisnęłam mocniej swoje ramiona wokół chłopaka, który odebrał mi chęci do życia. Odebrał mi je szybko i niespodziewanie i równie szybko je zwrócił.
Nie chciałam go puścić, dlatego jeszcze mocniej zaczęłam zaciskać swoje ręce w jego tali. Czułam, jak moje oczy ponownie zaczynają mnie piec, jednak nie było to nieprzyjemne pieczeni spowodowane łzami bólu. Te łzy były łzami ulgi spowodowanej jego powrotem.– Nigdy więcej nie waż się nawet myśleć o ponownym zostawieniu mnie z tym wszystkim – wyszeptałam stłumionym głosem, podciągając przy tym nosem.
Chciałam się w nim zatopić, nie czuć już strachu, stresu czy bólu. Chciałam, aby zabrał to daleko stąd i zostawił za nami tylko przyjemną ciszę oraz spokój.
– Uwierz mi. – Poczułam jak jego mięśnie się napinają kiedy zdobył się na odpowiedź. – Mi również było ciężko.
Poczułam, jak jego ramiona mnie oplatają, a on zostawia całusa na mojej głowie. Jedną rękę umiejscowił na mojej tali, a drugą przyciskał moją głowę do siebie, co chwilę zostawiając na niej pocałunki.
CZYTASZ
(Friends) with benefits [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionPierwszy tom serii "Benefits" "Powiedzielibyśmy wszystko tylko po to, by usłyszeć to, co chcemy" Przeprowadzka, ostatni rok w Los Angeles i jeden cel - przeżyć to jak najlepiej. Tylko o tym myśli siedemnastoletnia Emma Walker, kiedy jej życie z dnia...