Nie odzywał się, nie odpisywał i nie odbierał. Zniknął, tak jakby nigdy nie istniał. Byłem załamany, bo nie wiedziałem, co się dzieje. Jedyne pytanie jakie sobie zadawałem w każdej sekundzie mojego egzystowania było: Dlaczego?
Może wtedy, kiedy nam przerwano chciał właśnie ze mną zerwać? I dokonuje tego teraz w czynach, bez słowa?
Może nie spodobał mu się nagłe pojawiania Freda i odszedł?
Może coś się stało z jego nienawidzoną rodziną?
Może umarł? Albo jest w szpitalu?
Powoli świrowałem, płacząc po nocach. To nie zerwanie było najgorsze. To ta niewiedza i nagłe urwanie naszych chwil. Zrozumiałbym przecież wszystko. Że się zagalopowaliśmy, że mnie nie chcę, że coś mu się odmieniło. Nawet to, że mam tą pieprzoną żonę i dzieci!
Ale nagłe zniknięcie? Nie mogłem tego zrozumieć.
Powoli zbliżały się święta, z tym koniec pierwszego semestru, a ja miałem opuścić Anglię na rzecz rodzinnych świąt. Jak mogłem odejść, nie wiedząc co się dzieję?
Tak właśnie teraz każdy wieczór, jeśli nie pracowałem, przeleżałem w łóżku użalając się nad sobą. A Fred wcale mi nie pomagał.
– Wyglądasz żałośnie – mówił standardowo szczerze i tym razem.
– Mógłbym przynajmniej napisać wiadomość, że to koniec i mam się gonić – jęczałem w poduszkę. – Zrobiłem coś nie tak?
– Sądzę, że to on wszystko zrobił nie tak – mruknął, siedząc na krześle i grając w jakąś gierkę na telefonie.
Doceniałem to, że ze mną siedział. Wcale nie byłem fajnym towarzystwem w tej chwili. Właściwie, to Fred miał rację. Wyglądałam naprawdę żałośnie.
– Co masz na myśli? – zapytałem, podnosząc głowę.
Westchnął, spojrzał na mnie współczująco. Nie lubiłem tego wzroku, choć było pocieszające, że się mną przejmuje.
– Zgadzam się, że powinien ci się wytłumaczyć. – Zmienił temat, a ja połknąłem:
– Prawda?
Znów schowałem twarz w poduszce, rozmyślając. Już nie płakałem. Tylko czasem poleciały mi łzy. gdy zobaczyłem butelkę różowego ginu. Ale oprócz depresji całkiem dobrze się trzymałem.
A w każdym razie tak pocieszała mnie Kiara z Fredem.
– Przyjedziesz na sylwester? – zapytał mnie Fred swobodnie, chcąc odgonić moje ponure myśli.
– Nie wiem czy w ogóle przyjadę – mruknąłem niewyraźnie.
– Co? – Usłyszałem jak gwałtownie wstaje. Był oburzony, a ja nie miałem odwagi na niego spojrzeć. – Nie możesz zrezygnować przez jakiegoś pieprzonego, tchórzliwego faceta.
Nie podobały mi się jego obraźliwe słowa, ale milczałem.
– Masz rację – powiedziałem w końcu, zerkając na niego. Uspokoił się na moje słowa i z powrotem usiadł. – Potrzebuję trochę czasu.
– Potrzebujesz – przyznał, kiwając głową. – Wszystko będzie dobrze, obiecuję.
Uśmiechnąłem się. Naprawdę nie spodziewałem się spotkać tak wspaniałego przyjaciela na wymianie. Zachowywał się jakby znał mnie całe życie.
– Dzięki za wszystko, Fred – powiedziałam po raz tysięczny, na co tylko się lekko uśmiechnął i stwierdził, że nie wypłacę się do końca życia.
CZYTASZ
Różowy Gin
Romance|boyslove| " - To nie może się tak skończyć... - Dlaczego nie? - Haroldzie - powiedziałem twardym głosem jego pełne imię, tylko po to by sam sobie dodać pewność i nie rozpłakać się pod jego czujnym, jasnym spojrzeniem. - Jesteś... - No i co z teg...