10. Jedziesz do Aten, prawda?

173 41 2
                                    


Wróciłem do domu. Niemal zepsułem całe święta rodzinie swoim ponurym usposobieniem. Wszyscy pytali mnie, co się stało, było przecież widać gołym okiem.

Dlatego właśnie zacząłem udawać. Przychodziło mi to z trudem, ale przynajmniej rodzina się mniej martwiła.

Choć matki nigdy nie oszukasz. Ostatniego dnia w Polsce przyszła do mnie i powiedziała słowa ociekające troską: 

– Cokolwiek by się złego działo, kochanie. Zawsze możesz wrócić do domu i dać sobie trochę czasu. 

Powrót do Anglii napawał mnie dziwną paniką. Nie chciałem wracać do tego miejsca, nie do miejsca gdzie wszystko będzie mi o nim przypominać.

Byłem wściekły na siebie. Bardziej obwiniałem za wszystko siebie, niż Hazza. To ja wpadłem po uszy. Przecież miało to być chwilowe. Wiedziałem, że nasze drogi się rozejdą, w końcu wrócę do domu, a on tam zostanie. Ale tak nagła prawda o jego pochodzeniu i odpowiedzialność z tym związana, to nagłe zerwanie kontaktu - złamało mi serce.

Jednak czy lepiej bym to przyjął na końcu naszej przygody za niecałe pół roku?

Prawdopodobnie chyba jeszcze gorzej, bo przywiązałbym się do niego jeszcze bardziej.

Głupia miłość. Potrafi zniszczyć siłę i równowagę człowieka, i zmienić go w zupełnie inną osobę.

Ale nie mogłem się załamać. Byłbym ostatnim idiotą, by pomyśleć o czymś głupim i zaprzepaść swoje marzenia.

Musiałem wziąć się w garść i z taką determinacją wróciłem do Anglii. Dokładnie dzień przed rozpoczęciem ostatnich zajęć w tym semestrze.

Miałem plan, gotowy go zrealizować. Jednak on nie obejmował stałego pozostania w Anglii. Planowałem przeboleć te ostatnie trzy tygodnie nauki tutaj i uciec do innego kraju na drugi semestr. Nawet złożyłem wszystkie na to odpowiednie dokumenty. W prawdzie w biurze wymiany krzywo na mnie patrzano, w końcu miałem zostać w Anglii cały rok akademicki, a ja nagle zmieniam plany. Jednak czułem się o wiele lżej z uczuciem, że niedługo opuszczę ten kraj.

Mimo tej pewności, bałem się trochę powiedzieć o tym Fredowi. W końcu był przyjacielem, do którego naprawdę się przywiązałem. Chyba najbliższym jakiego miałem kiedykolwiek.

Jednak kiedy w końcu wziąłem się w sobie i mu powiedziałem, że nie przedłużyłem wymiany na następny semestr, ale jadę gdzie indziej, tylko na mnie zerknął i mlaskając powiedział:

– Wiedziałem, że tak będzie.

Napił się kawy, siedząc niechlujnie na krześle w naszej ulubionej kawiarni. Wpatrywałem się w niego zdezorientowany. Myślałem, że wyzwie mnie od tchórzy, a on twierdził, że tego oczekiwał.

– Nie wydajesz się zły – powiedziałem w końcu, czując się dziwnie, że nie zareagował jak oczekiwałem.

Wzruszył ramionami i rzucił tylko:

– Gdzie?

Czułem się coraz dziwniej z jego reakcją. Może nie lubi mnie aż tak jak mi się wydawało?

– Ateny.

Prychnął z rozbawieniem.

– Jesteś taki oczywisty.

– Wiedziałeś? – zapytałem zaskoczony. Przecież mu o tym nie mówiłem wcześniej.

Telepatia?

Uśmiechnął się jakoś dziwnie wrednie i pochylił się w moją stronę gwałtownie.

– Wiesz, że Kiara zgodziła się też pojechać?

Różowy GinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz