Rozdział 4

363 17 1
                                    

Po wejściu do mieszkania od razu zamykam zamki na trzy spusty. Sprawnym ruchem pozbywam się szpilek. I zmierzam do swojej sypialni. Tam zaczęłam rozglądać się w kółko bez żadnego celu.

Widziałam morderstwo człowieka.

To on ten brunet.

Domnic.

Co ja tu jeszcze robię?

Komisariat.

-Nie, Bianca wyglądasz jak jakaś katastrofa. Ogarnij się.- mówi mi głos w głowie.

Wkroczyłam do łazienki. Tam od razu pozbywam się ubrań które rzucam w kąt pomieszczenia. Wchodzę pod strumień wody aby chociaż trochę się uspokoić.

***

Po długim gorącym i odprężającym prysznicu wychodzę spod strumienia wody. Owijam się w ręcznik. Sięgam ręką na oślep po bieliznę który zawsze tam leży.

Cholera.

Nie wzięłam jej. Niech to szlag.

Owinięta w szlafrok wychodzę z łazienki. Czmykam do szafki z bielizną. Pochylam się i wyciągam czarny komplet koronkowej bielizny. Prostuje się i zamykam szafkę nogą. Kiedy się odwracam uderzam w coś twardego.

Odczuwam deja vu

Tors.

Jego.

Jego perfumy.

Cholera.

-Pierwsze nasze spotkanie na poważnie i takie piękne mi widoki fundujesz skarbie. Aż kusi żeby z ciebie zedrzeć ten ręcznik i przełożyć przez kolano.- posłał mi zadziorny uśmieszek.

-Niech cię piorun pierdolnie. Nie mogłeś poczekać? Jebanych kurwa 10 minut.

-Pierdolić to ja mogę ciebie skarbie.- pochyla się do mnie a ja w tym momencie sprawnym ruchem przesuwam się w bok.

-Czy ty jesteś poważny? Tak na przywitanie całus. Gościu gdzie kwiatki i serduszka? Wiesz jak to dasz to wtedy możemy pogadać o dalszych postępach..- rzucam tekstem w kierunku bruneta.

-Kwiatki i serduszka? Mhm interesujące.

-Ja wiem ja ogólnie jestem cała interesująca.- posyłam śmiały uśmiech.

-Koniec tego.- protestuje Dominic

-A co jeśli...- nie dokańczam bo mężczyzna wyciąga broń i kierują prosto w moją głowę.

-To co najpierw mnie wykorzystasz czy zabijesz?- bezmyślnie rzucam słowa na wiatr.

-A którą wersję preferujesz skarbie?- pyta.

-Odpowiedź C poproszę. Idę się ubrać. Bo jakbyś nie zauważył jestem w samym ręczniku.

-Mi to nie przeszkadza skarbie.- uśmiecha się głupkowato.

-Dość. Idę się ubrać.- wymijam bruneta i kieruję się w kierunku łazienki. Jednak tam nie docieram bo czuję ukłucie w szyję i zaczyna mi się obraz rozmywać.

-Śpij dobrze skarbie.- szepcze mi Dominic do ucha.

-Niech cię piekło po...- nie kończę bo tracę przytomność.

***

Budzę się z silnym bólem głowy. Czuję ból wszystkich mięśni. Obudziłam się w jakiejś sypialni. Dopiero po chwili przypomina mi się to jak tu się dostałam.

Zajebiście.

Postanowiłam rozejrzeć się.

Łóżko na którym się znajduję jest bardzo duże, zmieściłoby się tu na pewno z pięć osób. Naprzeciwko mnie stoi drewniana komoda, a obok stoi duża pikowana kanapa. Po bokach łóżka stoją stoliki nocne. Na ścianie po prawej stronie wiszą obrazy przedstawiające nagie zakneblowane kobiety.

Dangerous GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz