Rozdział 12

329 14 16
                                    

POV: Dominic

Lot minął bezproblemowo. A widok śpiącej kobiety w moich ramionach jest cudowny. Taki uzależniający. Niczym narkotyk. Tylko tu odwyk nie jest w stanie pomóc.

Podniosłem się z brunetką na rękach. Wydała ciche mruknięcie pod nosem, jednak się nie obudziła.

Zszedłem po schodach z pokładu samolotu na pas startowy. Ciepły powiew wiatru, od razu po opuszczeniu pokładu nas zaatakował. Przycisnąłem Biance bardziej do mojego ciała. Jakbym się bał, że ktoś zechce mi ją odebrać. Ale ja nie oddam jej. Mogę zginąć ale nikt jej nie dotknie.

***

Przesunąłem drzwi w bok, aby wejść do środka domku. Od razu kieruję się do schodów na górę.

Będąc na piętrze, wchodzę do pokoju na prawej stronie od zejścia na dół. Kładę śpiącą brunetkę na łóżku, a sam wychodzę.

POV: Bianca

Przewracam się na drugi bok. Leniwie otwieram zaspane oczy. Jednak od razu tego żałuję. Jasne promienie mnie atakują. Jasne promienie są tak nieznośne.

Po chwili przyzwyczajam się do otoczenia i zaczynam się rozglądać. Poczułam dziwne

Deja vu.

Niczym moja sytuacja jak się znalazłam w posiadłości Dominica. Tylko tym razem nie jestem wy tamtej sypialni. Ta ma cudowny widok na morze. Nie żebym narzekała, ale ten widok jest o niebo lepsze, od ogrodu. Drzwi balkonowe prowadzące na dwór na którym słońce zaczyna zachodzić. Cudowne barwy na niebie, na które można patrzeć i patrzeć.

Na prawo od wyjścia na świeże powietrze znajduje się wejście do łazienki - jasne płytki na podłodze jak i ścianach. Duża wanna. Długi blat z zlewem. Wracając do pokoju, obok wyjścia na korytarz stoi wysoka szafa i tuż obok z wielkim lustrem. Łóżko samo w sobie wygląda bajecznie. Biała rama z słupkami na rogach. Pościel w kolorze brzoskwini.

Z mojej oprowadzanki wyrywa mnie chrząknięcie.

-Obudziłaś się. Jak się czujesz?- stoi oparty o framugę drzwi. Jego czarna koszula jest rozpięta do połowy. Spodnie klasycznie czarne od garnituru. Jednak moją uwagę zwraca przedmiot który trzyma w ręku. Jest to biały kubek w kolorowe plamki. Z daleka widać parującą parę z naczynia.

-Dobrze, co tam masz?- wskazuję na kubek.

-Herbatę dla ciebie.- podchodzi do szafeczki nocnej i stawia kubeczek. Podchodzi do mnie i staje na wprost mnie.

-Zrobiłeś mi herbatę?- pytam zdziwiona. Układam ręce na jego tors.

-Tak jak widać.- schyla się i muska swoimi ustami o moje. Jednak nie pogłębia pocałunku ani nic z takich rzeczy. Prostuje się i zmierza w kierunku łazienki.

-Ja idę przygotować kąpiel, a ty wypij herbatę póki ciepła.- po tych słowach znika w łazience, a po chwili słychać dźwięk wodę.

Sama podchodzę do szafeczki i biorę kubek z ciepłą cieczą. Siadam na łóżku i powoli piję.

Po wypiciu ciepłego napoju odstawiam puste szkło i wstaję. Wchodzę do łazienki, gdzie zastaje mężczyznę przy wannie. Podchodzę do niego i obejmuje od tyłu.

Dominic okręca się w moją stronę. Na jego twarzy spoczywa uśmiech. U mnie momentalnie też się ukazuje. Pochyla się i składa pocałunek na moich wargach. Kolejne pocałunki przenosi na moją szyję. Jego ręce dopierają się do guzików mojej koszuli, a bardziej rzecz biorąc jego, ale już mojej.

-Trzeba cię rozebrać.- mruczy w moją szyję.

-To proszę to zrobić.- odpowiadam, układając swoje ręce na jego włosach. Które delikatnie ciągnę za nasadę. Ciche jęknięcie wydobywa się z bruneta.

Dangerous GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz