Rozdział 6

359 16 4
                                    


POV: Dominic Mantovani

Ten sam wieczór

Po wyjściu z mojej sypialni ruszam do salonu przez korytarze. Gdy znajdują się w miejscu docelowym zauważam mojego brata. Siedzi na kanapie i pije whisky. Ja sam podchodzę do barku i nalewam sobie szklankę bursztynowego płynu. Zasiadam na fotelu.

-Oj bracie, ona da ci w kość.- mówi to jak bym tego nie wiedział.

-Masz rację, lecz dam sobie radę.- mówię upijając łyk zawartość szklanki.

-Mam nadzieję że pamiętałeś powiedzieć Biance o balu.- szlag zapomniałem o tym.

-Kurwa, zapomniałem. Powiem jej jutro.

-A przynajmniej masz dla niej sukienkę?- pyta z pół śmiechem Carlo.

-A co ja kurwa stylista?- pytam z pogardą w głosie.- Poinformuj Clare, aby jutro się zjawiła u mnie. Ona jej pomoże.- dodaję.

-Ale jakoś wybrałeś jej co do jednego komplet bielizny Nieprawdaż bracie?- parska.

-Jakbym mógł dawno byś leżał dwa metry pod ziemią i byś wąchał kwiatki od spodu.- warczę przez zaciśnięte zęby.

-Jakoś jeszcze tego nie zrobiłeś więc to dobry znak. Dobrze powiadomie ją, a teraz wybacz jednak mi się śpieszy bo czekają na mnie panienki.- wypija pozostałości whisky i odstawia szklankę na stolik. Tracę go z oczu, gdy znika za drzwiami do domu.

Ja sam dopijam resztę i podążam do łazienki. Wchodzę pod prysznic i włączam deszczownicę. Opieram ręce na płytki. Przechodzi mnie przyjemny dreszcz po zetknięciu się z lodowatą powierzchnią ściany. Głowę spuszczam w dół i zaczyna się moje codzienne rozmyślanie.

Zamiast myśleć o interesach to moją głowę zaprząta brunetka. Jej szare oczy działają na mnie tak bardzo uspokajająco, że to jest aż nienormalne. Kto by pomyślał że zauroczy mnie niska szarooka brunetka. Pragnę budzić się przy niej każdego ranka. Chcę widzieć jej piękny uśmiech. Marzę o tym aby być jej powodem do szczęścia.

Kurwa.

Zerkam na moje przyrodzenie które jest gotowe do działania. Wystarczy że tylko chwilę o niej pomyślę a już mi staje. Ile ja bym dał żebym mógł się w niej zanurzyć. W jej ciasnej i miękkiej kobiecości. Lecz jedynym na razie wyjściem jest sobie pomóc ręką.

Kiedyś to zmienię.

Biorę w rękę penisa. Zamykam oczy i zaczynam poruszać ręką. Do przodu i tyłu. I tak w kółko. Raz wolniej raz szybciej.

Moja wyobraźnia tworzy obraz Bianci. Dziewczyna klęka przede mną. Wyciąga ręce do mojej męskości. Chwyta w swoje małe rączki penisa i zaczyna pompować. Zbliża swoje usteczka do główki penisa i składa pojedyncze pocałunki. Bianca otwiera szerzej usta i wkłada mojego wielkoluda. Zaczyna poruszać głową w przód i tył. Chwytam w rękę garstkę jej włosów. Pociągając za jej włosy, słyszę ciche jęknięcie. Chwytam za jej głowę i przyśpieszam ruchy. Brunetka zaczyna się krztusić przez wielkość penisa. Jednak dalej wykonuje czynność. Sperma wytryskuje, a ja nagle otwieram oczy.

Japierdole.

To idzie w złą stronę. Dogadzam sobie z wizją robiącej tego Bianci.

Potrzebuje jej. Nie tylko jakąś zabawkę tylko jako moją przyszłość. Jako mój powód do radości. Jako moje lekarstwo na moje rany. Chcę jej szczęścia. Jako żonę. Przyszłą matkę moich dzieci. I zestarzeć się u jej boku.

To jest mój nowy priorytet.

Bianco zdobędę cię.

Wychodzę spod kabiny. Owijam ręcznik wokół bioder i wychodzę z pomieszczenia żeby się udać do garderoby. Tam pozbywam się zbędnego materiału i sięgam do szafki z moją bielizną. Wyjmuję czarne bokserki po czym naciągam je na tyłek. Żeby nie przerazić Bianci kiedy się obudzi. Tak bym się położył nago jednak na sam początek lepiej nie szaleć.

Dangerous GameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz