Rozdział 14

272 15 5
                                    

Od mojej rozmowy z Tycjaną minęły godziny. Aktualnie znajdowałam się przy łóżku ojca. Miał wypadek samochodowy. Od momentu kiedy tu przyjechałam mój ojciec ciągle się powtarza. Jest w stanie powiedzieć tylko ,,Kocham cię" i ,,Przepraszam że was zostawiłem". Manipulat głupi, to że umie manipulować mamą nie znaczy że mną. Mama mnie ściągnęła tutaj tylko po to, aby wybaczyć tacie oraz pozwolić mamie na ponowny związek w nim. Śmieszna jest. Wolę już żeby umawiała się na randki z tindera niż z nim.

Jasne, ważne jest dla mnie szczęście mamy, ale nie związane z tym mężczyzną.

Ogólnie mój przyjazd do miasta był totalnie bez sensu. Dlatego jeszcze tego dnia kupiłam bilet powrotny, który był zaplanowany dziś w nocy. 1:00 godzina nie jest moją ulubioną porą, jednak nie miałam ochoty dalej się wykłócać z mamą, o to czy wybaczę tacie, że zostawił nas.

***

Na peronie w Warszawie pojawiłam się około 3:00 w nocy. Zamówiłam taksówkę, jednak po 20 minutach czekania na nią, nadal się nie pojawiła. Postanowiłam więc pójdę sama do domu. Moja droga nie była zbyt długa, ale musiałam przejść po wielu ulicach, które mnie minimalnie przerażały.

Warszawa nocą jest piękna, ale jaka straszna.

- Cześć, chcesz się poznać? - wyłonił się facet zza wieżowca. Był mocno pijany, co już mnie niesamowicie odrażało. Patrzył na mnie, swoim obleśnym spojrzeniem, w międzyczasie oblizał swoje usta. Poczułam jak moje serce przyśpiesza swój puls.

- Śpieszę się. - odpowiedziałam szybko, chcąc go jak najszybciej pojawić się w domu. Zaczęłam żałować że nie zadzwoniłam do Bartka, aby po mnie podszedł.

- Gdzie tak prędko? - zapytał się mężczyzna, kładąc swoją dłoń na mojej talii. Otworzyłam szerzej oczy, a moje serce biło tak szybko jak nigdy wcześniej. Naprawdę się bałam że zostanę zaraz zgwałcona gdzieś w krzakach. Jednakże pojawił się mój bohater.

- Igor, zostaw ją. - usłyszałam znajomy głos. Automatycznie się odwróciłam, a przed moimi oczami pojawił się Janek. Zaśmiałam się, nie dowierzając że zna tego oblecha.

- Ty sobie kurwa jaja robisz? - zapytałam blondyna, chciałabym nie poznać osobiście Janka. Przez to znajomość moja głowa wiruje.

- O co ci chodzi? - spytał, a w oczach było wielki znak zapytania.

- Ten twój Igorek chciał mnie zaciągnąć w krzaki. - powiedziałam, patrząc się zdenerwowanym wzrokiem na Jana.

- Nie mówiłem nic takiego. - majaczył po cichu pijany facet. Spojrzałam się na niego, aby po chwili znowu patrzeć na jasnowłosego.

- Nie mówił. - stwierdził, podnosząc ramiona po to żeby zaraz je opuścić.

- Ale o to mu kurwa mać chodziło. - wykrzyczałam. Byłam zła. Spotkanue Tycjany niepotrzebny przyjazd do Łodzi, rozmowa z ojcem, nocne wracanie do Warszawy, spotkanie jakiegoś obleśnego Igora.

- Nie bluźń. - prychnął.

- Nie mogę kurwa. - zaśmiałam się. - Mówi to to typ który, w każdej swojej piosence przeklina. Hipokryta. - rzuciłam, mając już dość w tej konwersacji.

- Racja. Jednak to nie ja okłamałem Tycjanę że jesteśmy w związku. - te słowa, wystarczyły że chciałam zapaść się pod ziemię.

Zaczekaj przed drzwiami | Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz