Na dole bardzo wazna wiadomosc do was, kochani.
Patrzyłam i patrzyłam na Maję. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć.
- Maja.. Wytłumaczę wszystko. - mówiłam powoli.
- Nie. Okłamałaś mnie. Ty stara głupia szmato. - mówiła, a gdy tylko wstałam popchnąła mnie, co sprawiło że spotkałam się z chodnikiem.
Chłopak, jednak w mgnieniu oka wstał z ławki, oraz podszedł do mnie z wyciągniętą ręką.
- Maja! Czekaj! - biegłam w stronę dziewczyny. - Ja jestem szmatą? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam. - Spójrz na siebie. Zakazujesz mi się spotykać z przyjacielem. I to ja tutaj jestem szmatą? Liczyłaś na to że będę tobie posłuszna? Przykro mi, że ciebie zawiodłam. A jak ci coś nie pasuje, możesz wziąć swoje śliczne bagaże i wypierdalać tam gdzie powinnaś być. - powiedziałam, z zamiarem odchodzenia. - A no i jeszcze jedno. Przez cały tydzień, miałam nadzieję że już sobie pójdziesz. - dodałam ostatecznie i wróciłam do chłopaka.
- Wszystko w porządku? - spytał, chwytając mnie za ramię.
- Tak. Pójdziemy do kawiarni? - zapytałam, wlepiając oczy w jego tęczówki.
- Jasne, gdzie tylko chcesz. - odpowiedział.
***
- Wyjdź. Jak można nie lubić pizzy z ananasem. Ty naprawdę jakiś dziwny na umyśle. - rzekłam, prześmiewczo. - A właśnie, pytałeś się mnie o coś jak siedzieliśmy na ławce, o co chodziło? - spytałam, gdyż przypomniało mi się, że faktycznie chłopak o coś mnie pytał.
- A no tak. - powiedział, po czym wziął głęboki wdech. - Chciałabyś może... chciałabyś... - blondyn nie mógł się wysłowić.
- No mów.
- Chciałabyś wybrać się ze mną na ślub mojego kolegi? Jako przyjaciółka, oczywiście. - dodał.
- Pewnie że bym chciała. Znam tego kolegę?
- Ksywka solar, nie wiem czy kojarzysz. - odrzekł, uśmiechając się szeroko.
Maja: Długo mam jeszcze czekać pod drzwiami?
- Wyślesz mi dokładnie informację? Muszę lecieć. Widzimy się jutro? - pytałam chłopaka, a Janek za każdym razem, kiwał z uśmiechem głową.
Gdy już zamierzałam wychodzić, szybko się odwróciłam. Podbiegłam do chłopaka i go przytuliłam.
- Miłego wieczoru. - pożegnałam się z chłopakiem.
***
Od tygodnia spotykam się z Jankiem, na codzienne wieczorne spacery. Dziś, czyli w sobotę jadę z blondynem do złotych tarasów, z zamiarem wybrania sukienki na ślub. Nie wiem czemu, ale nadal nie mogę uwierzyć że jadę tam.
Janek: Zaraz tam do ciebie wejdę.
Janek: Ile można na ciebie czekać?
Chłopak wypisywał, a mi za każdym razem, na mordzie wyskakiwał wielki banan. Cieszyłam się że mam go w swoim otoczeniu. Obok niego, wszystko stawało się łatwiejsze i kolorowe.
Po chwili wyszłam z mieszkania, oraz zeszłam na dół.
- Ile można czekać? - zapytał, nie dowierzając że tyle się szykowałam.
CZYTASZ
Zaczekaj przed drzwiami | Jan-rapowanie
Historia CortaLila która przeprowadza się do Warszawy z powodu studiów. Na jednej z imprez prawie traci życie przez swoją głupotę, jednak ktoś ją ratuję, przez co rozpoczyna nową znajomość oraz inny tryb życia. !!!Przepraszam bardzo jak ktoś to czyta i znajduje s...