Rozdział 15

304 13 3
                                    

Ta wiadomość sprawiła że w sekundę pojawiłam się przy szafie, wybierając sobie jakąś sukienkę. Następnie znalazłam się w łazience, malując się.

Janek: Jestem już. Schodź.

Zgodnie z wiadomością, pobiegłam do windy, po czym zjechałam nią w dół. Był ubrany w garnitur. Od razu jak go zobaczyłam się zaśmiałam.

- No i z czego się śmiejesz. - prychnął. - Myślałem że zrobię wrażenie. - spojrzał na niego, uśmiechnęłam się i zaczęłam do niego podchodzić.

- Jest już pomiędzy okej? - zapytałam, zmieniając temat.

- Tak. Zawsze było. - odpowiedział, uśmiechając się, a ja zauważyłam jaki on ma uroczy uśmiech. - Wszystkiego najlepszego, pozwól jednak że prezent dam ci później. - odparł, potaknęłam głową. A moje kąciki ust nadal były na samej górze.

Wsiedliśmy do ubera. Janek się nie odezwał, a kierowca zaczął już jechać przed siebie. Co oznaczało że blondyn się zgadał już wcześniej z mężczyzną. Po 15 minutach dojechaliśmy na miejsce, zdziwiło mnie to że tak szybko dojechaliśmy, chociaż mój telefon pokazywał godzinę 16:07, co oznaczało korki.

Wysiadłam z samochodu, chłopak złapał mnie za ramię oraz zaczął prowadzić przed siebie.
Byliśmy nad wodą, tu mnie uratował.

- Kojarzysz to miejsce? - spytał, ukazując swoje zęby.

- Jasne, że tak. Zaprowadziłeś mnie tu bo chcesz znowu się pobawić w bohatera? - zapytałam, chichocząc cicho pod nosem.

- Ja się nie bawiłem, ja nim byłem. - odparł pewny siebie.

- Przestań się chwalić swoim ego. - powiedziałam, skanując każdy milimetr jego twarzy.

- Mogę zadać ci pytanie? - potaknęłam głową. - Ale masz odpowiedzieć szczerze. - stwierdził, a ja się zgodziłam. - Byłaś zazdrosna o mnie? Wtedy jak myślałaś że ja i Maja jesteśmy razem. - zapytał, a ja stałam i żadne słowo nie mogło się z moich ust wydostać. Patrzyłam na niego i zastanawiałam się co mu odpowiedzieć.

- Szczerze? Nie wiem. Nie było to najlepsze uczucie, widząc ciebie i ją razem. Jednak nie wydaje mi się że to zazdrość. - odpowiedziałam, zgodnie z tym co w tamtym momencie o tym myślałam. Chłopak pokiwał głową, patrząc przed siebie. - Muszę ci coś wyznać. - stwierdziłam, a on w sekundę głowę przewrócił w moją stronę. - Nigdy nie przeproszę tej rudej małpy. - wyznałam. Po chwili zrozumiałam jakiego słowa użyłam. - Znaczy Tycjany.

- Wiedziałem że tego nie zrobisz, nie masz psychy po prostu. - prychnął. Uderzyłam go lekko, a on zareagował na to śmiechem.

- Zimno mi trochę, możemy już iść? - zapytałam.

- Tak, chodźmy. - chwycił mnie za rękę, a ja poczułam przyjemne dreszcze.

Zaczął mnie prowadzić w stronę jakiegoś budynka.

- Gdzie idziemy? - spytałam, patrząc przed siebie.

- Do mieszkania.

- Nie wiedziałam że mieszkasz w centrum. - odrzekłam, on jednak nie skomentował tego.

Po tym jak weszliśmy do klatki, pojechaliśmy w górę windą. Poprowadził mnie w stronę jakiś drzwi.

- Bo nie mieszkam. - odpowiedział, na zdanie które powiedziałam na dworze. Po czym uchylił drzwi.

Weszliśmy do domu, było ciemno. Dlatego zaczęłam szukać przycisku do włączenia światła. Gdy włączyłam światło, usłyszałam krzyk.

- Niespodzianka! - krzyknęło parę osób na raz. Zareagowałam na to lekkim krzykiem, a następnie gdy zrozumiałam że to moje przyjęcie urodzinowe, zaczęłam się szczerze śmiać.

Zaczekaj przed drzwiami | Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz