Rozdział 12

300 12 3
                                    

Następnego dnia zgodnie co mi napisała Maja przyjechała do mnie wraz z Bartkiem. Opuściłam wiele zajęć na studiach, pijąc alkohol gdzieś na mieście. Fakt że po dwóch dniach mi już przeszło, ale alkohol był tak samo kuszący. Do Janka nie napisałam do tej pory, gdzieś z tyłu głowy miałam że powinnam napisać do niego. Jednak nie ciągnęło mnie zbytnio do tego. Tak szczerze? Najlepiej było mi gdy byłam w otoczeniu Bartka i Mai. Doszłam do wniosku że jak do mojej trzydziestki nie znajdę sobie chłopaka, wezmę ślub z Bartim.

Fajny z charakteru - Tak
Ładny - Tak

Czego jeszcze potrzeba? O Aleksie nawet nie myślałam, co świadczyło że naprawdę to było tylko zauroczenie. Całe szczęście.

- Musisz przestać pić. - oznajmiła przyjaciółka, patrząc na mnie i biorąc łyk butelki wódki. Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.

- Czuje się tak zajebiscie. - wymruczałam pod nosem. Lubiłam uczucie gdy żadna myśl nie zapełniała mi głowy. Czułam się wtedy wolna? Nie wiem, wiem że to uczucie było zajebiście.

Tak jakoś wyglądały ostatnie tygodnie. Bartek zazwyczaj zasypiał po dwóch butelkach wódki.  Natomiast ja i Maja rozmawiałyśmy po pijaku do późnych godzin.

Po alkohol zazwyczaj chodziliśmy do jednego sklepu, który znajduję się tuż przy moim wieżowiecu. Kasjer oznajmił mi że mam zakaz kupowania tam. Dlatego po wódkę lub wino, musimy chodzić z 15 minut w jedną stronę, a następnie w drugą. Jest to dość duży problem, bo wtedy jest większa szansa że kogoś spotkam z moich znajomych.

Pewnego dnia kiedy Maja spała, jej komórka zaczęła wibrować. Chwyciłam telefon w rękę, jednakże niestety wtedy telefon przestał wydawać wibrację. Po chwili urządzenie znowu powtórzyło swoją wcześniejszą czynność. Zobaczyłam napis ,,Janek" zaśmiałam się lekko w myślach. Bo przecież Majka nie miałby kontaktu z nim. Z tego powodu pewnie odebrałam od tego numeru, jednak nie odezwałam się słowem i czekałam na odzew od strony rozmówcy.

- Kurwa Maja co ty odpierdalasz? Nie odbierasz. - powiedział spokojnym głosem. Nie rozpoznałam tego głosu, może to nie Pasula. - Halo? - zapytał innym tonem. Wtedy domyśliłam się że to ten Janek. Szybko się rozłączyłam.

Kurwa co to ma znaczyć? Kręcą ze sobą? W sumie zbytnio mnie to nie obchodzi, mogą ze sobą kręcić, przecież i tak mnie nic z nim nie łączy. Zaśmiałam się pod nosem. Ale mogłaby mi powiedzieć, to nie byłby koniec świata.

Stwierdziłam że idę do mojej sypialani, zdjęłam przyjaciółkę z mojego ramienia, która zasnęła podczas słuchania muzyki. Kiedy wstałam z kanapy, musiałam przeskoczyć Bartiego który leżał na mojej podłodze w salonie.

Obudził mnie donośne pukanie w drzwi. Zerwałam się z łóżka, a następnie pobiegłam do drzwi, uchyliłam je.

- Co ty kurwa tu robisz? - zapytałam, będąc zezłoszczona. Po pierwsze jest godzina 9:00, po drugie przyszedł do Mai, a nie do mnie.

- Jest tu Maja? - spytał, a mi się zachciało płakać. Po tygodniu, nie posiadania ze mną żadnego kontaktu, przyszedł bezszczelnie do mojego mieszkania zapytać się czy jest Maja. Jednak płacz, zagłuszyłam swoim głośnym śmiechem. Widziałam jego zdezorientowaną minę.

- Jasne wchodź, czuj się jak w domu. - wpuściłam go do mieszkania, żeby po chwili się odwrócić i pobiec do łazienki.

Przejrzałam się w lustrze, a po moim poliku poleciała jedna łza. Szybko ją wytarłam i zaczęłam brać głębsze oddechy. Powtarzałam sobie w kołko jedno zdanie.

Lila, uspokój się. To tylko znajomy.
Lila, uspokój się. To tylko znajomy.
Lila, uspokój się. To tylko znajomy.
Lila, uspokój się. To tylko znajomy.
Lila, uspokój się. To tylko znajomy.
Lila, uspokój się. To tylko znajomy.

Po paru minutach się uspokoiłam i wyszłam z łazienki. Poszłam w kierunku salonu gdzie znajdował się Janek. Patrzyłam na wszystko z boku. Kłócili się. Ciekawe o co.

- Hej Maja, wytłumaczysz mi to wszystko? - zadałam pytanie dziewczynie miłym głosem, aby nie wykryła że mnie to minimalnie boli.

- O nic nie chodzi, idź sobie. - odparła oschle. W tamtej chwili naprawdę chciałam płakać. Powstrzymałam płacz zagryzając sobie wargę.

Wdech wydech.
Wdech wydech.
Wdech wydech.
Wdech wydech.
Wdech wydech.
Wdech wydech.
Wdech wydech.

Śmieszne prawda? Ma romans z Jankiem. Nie zależy mi na nim, tylko tydzień temu on sprawił że nie wskoczyłam pod pociąg. A dzisiaj? A dzisiaj dowiaduje się że oni są związku i aktualnie mają swoją kłótnię. Chciałam się wyżalić Bartkowi bo tylko on w tym otoczeniu mnie nie okłamuje. Jednak frajer spał.

Siedziałam na kanapie, szukając serialu który choć trochę poprawiłby mi humor, jednak z tyłu ciągle gdzieś słyszałam kłótnie ich. Choć byłam bardzo ciekawa o co poszło, zdecydowałam że będę obojętna na to. Jak chcą się kochać i pieprzyć to niech tak będzie. Co mnie to obchodzi?

Serialu nie znalazłam, ale znalazłam ochotę na alkohol, a więc poszłam do kuchni szukając go.  Przeszukałam każda szafkę, szufladę. Nie było. Postanowiłam że pójdę do sklepu, ruszyłam do mojego pokoju gdzie znajdowała się szafa z ubraniami. Założyłam spodnie, a zaraz po tym bluzę. Wychodząc z mieszkania, nie pożegnałam się z nikim, liczyłam że zwrócą na mnie swoją uwagę i chociaż się zapytają gdzie idę.

Wysiadając z windy, zobaczyłam Szymana. Przyjechał pewnie wspierać kolegę w poderwaniu Mai. Nagle do mnie podszedł.

- Lila, prawda? - zmarszczyłam lekko brwi, ale ostatecznie potaknęłam głową. - Powiedział Ci? - zapytał, a ja nie wiedziałam o co dokładnie chodzi.

- To że szaleje za Mają? Nie, ale to okazał. - zaśmiałam się chamsko, z własnych słów. - Lubię cię bardzo, ale chce iść do sklepu więc, jakbyś mogł dać mi spokój.

- Czyli ci nie powiedział. Całe szczęście. - odrzekł a w jego tonie był słyszalna ulga.

- Ty sobie żartujesz?! - zapytałam, podnosząc głos. Nie powiedział mi że ze sobą chodzą, a on reaguje na to ,,Całe szczęście"? Zajebiście. Chciałam kontynuować mój monolog, jednak odechciało mi się, wiedząc że wcześniej czy później się popłacze. - Do zobaczenia. - pożegnałam się i poszłam w stronę sklepu.

Siemano kolano
Do następnego
kc ale nie chce mi sie sprawdzać

Zaczekaj przed drzwiami | Jan-rapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz