Przechadzałam się po liceum ze słuchawkami w uszach, w oczekiwaniu na kolejne lekcje. Byłam kompletnie pogrążona, skupiając się na wybrzmiewających dźwiękach, gdy nagle poczułam jak ktoś na mnie wpada. Usłyszałam, stłumione, ale jednak głośne: „Hej siostra!". Spojrzałam w stronę głosu, gdzie zobaczyłam machającego do mnie brata, a obok niego stojącego Cheong Sana.
— Czego chcesz, GyeongSu? — odpowiedziałam przy okazji ściągając słuchawki.
— Niczego — wzruszył ramionami. — Przyszedłem się po prostu przywitać.
— Miło z twojej strony — rzuciłam sarkastycznie i przewróciłam oczami. — A teraz naprawdę, czego chcesz.
— Na serio, niczego! — chłopak zaczął wymachiwać rękami, posłałam mu litościwe spojrzenie, czekając na wytłumaczenie.
— GyeongSu, uspokój się — Cheong San położył na jego ramieniu rękę. — Min, przyszliśmy się zapytać czy nie chciałabyś wpaść dzisiaj do restauracji mojej mamy. Zaprosiłem już twojego brata, więc może też będziesz chciała.
— Twoja mama ma restaurację? — zapytałam zdziwiona. — Czemu nic o tym nie wiedziałam?
— Dopiero niedługo otwiera. Powiedziała żebym zaprosił przyjaciół, by przetestować jej dania.
— Możesz zaprosić też OnJo! — wtrącił się GyeongSu.
— Czyli jednak czegoś chciałeś — zwróciłam się złośliwie w stronę brata, celując palcem w jego stronę. Później spojrzałam w kierunki Cheong Sana i tym razem uśmiechnęłam się miło. — Jasne, z chęcią wpadnę.
Nie czekając dłużej założyłam z powrotem słuchawki i odwróciłam się od chłopaków z zamiarem ruszenia w stronę swojej klasy, ponieważ za chwilę miałam lekcje angielskiego.
— A co z OnJo?! — krzyknął jeszcze mój brat, lecz zignorowałam to, uśmiechając się do siebie.
***
— Dzień dobry, Pani Lee — przywitałam się na wstępie i skłoniłam lekko widząc mamę Cheong Sana. Weszłam bardziej do małej knajpki, w której już unosił się piękny zapach smażonego jedzenia.
OnJo rozejrzała się niepewnie po pomieszczeniu i również, lekko speszona przywitała się z kobietą. Gdy to zauważyłam chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam w stronę stołu gdzie siedział już mój brat i Cheong San.
— Chodź — oznajmiłam, po czym posadziłam dziewczynę na przeciwko brata, a sama usiadłam obok niej. Uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie i mrugnęłam do GyeongSu.
Od dawna wiedziałam, że mojemu bratu podoba się OnJo. Co prawda nie powiedział mi tego wprost, ale z biegiem czasu sama się domyśliłam. Cały czas o niej gadał, lub na przerwach przyłapywałam go na wpatrywaniu się w dziewczynę. Mocno im kibicowałam, bo brunetka wydawała się bardzo miłą i pomocną osobą. Nie znałam jej jednak zbyt dobrze to i tak wiedziałam, że byłaby dobra dla mojego brata, dla którego chciałam jak najlepiej.
Po chwili zamyślenia usłyszałam krzyki podekscytowania GyeongSu. Pani Lee położyła na stół dwa talerze pełne kurczaków. Pachniało wyśmienicie, tak samo zresztą wyglądało.
— To nasz nowy przepis — kobieta wskazała na jedne kurczaki. — Te są lekko pikantne, a te bardzo.
Nałożyłam sobie pierwszą porcję i wgryzłam się w jedzenie. Po chwili do stołu wróciła pani Lee.
— I co sądzicie? Tylko bądźcie szczerzy.
— Jak dla mnie zajebiste — rzucił mój brat, a ja posłałam mu morderczy wzrok i kopnęłam pod stołem.
— Ała! O co ci chodzi? — jęknął oburzony.
— O nic — mruknęłam. — Mógłbyś się chociaż wysławiać porządnie, gdy w pobliżu są rodzice naszych przyjaciół?
— Nie zapominaj, że to ja jestem starszy.
— O 5 minut — wyjaśniłam.
— Tak czy siak jestem starszy. Nie ważne o ile — przewróciłam i wzięłam kolejny gryz kurczaka.
— Jak dla mnie również cudowne, Pani Lee — podsumowałam, ignorując brata.
— Szuka pani dostawcy? — wypalił GyeongSu. — Woziłbym tanio.
— Lepiej się uczcie — poklepała go kobieta.
— A ja uważam, że trochę za słone — wtrąciła tym razem nieśmiało OnJo.
— Za słone? — zapytaliśmy na raz z Cheong Sanem, a dziewczyna przytaknęła.
— Za słone? — zmartwiła się Pani Lee. — To nie dobrze. Słonko! — krzyknęła do swojego męża. — Za słone!
— Jak to? — odparł zdziwiony.
— OnJo tak mówi.
— Co ty gadasz? — spojrzałam na nią zaskoczona. — Przecież jest pyszne.
— Nie mówię, że nie — dziewczyna wzruszyła ramionami.
— Nie jedz jak za słone — Cheong San zwrócił poirytowany wzrok w stronę brunetki, a ja kopnęłam tym razem jego pod stołem. — No co? — mruknął.
— Zachowujcie się — wtrącił się Gyeong-su, próbując nas uspokoić.
— Właśnie, słyszeliście o nauczycielu biologii? — dziewczyna zmieniła prędko temat.
— Nie? — odparłam.
— Mówią, że wali trupem — spojrzałam na dziewczynę pytająco.
— Skąd to wiesz? — zapytałam.
— NaYeon tak gada — wtrącił się chłopak siedzący na przeciwko mnie.
— Aha, czyli wszystko jasne. Przecież wiecie, że
NaYeon zawsze rozpowiada plotki — wzruszyłam ramionami. — Ja bym nie wierzyła w nic co mówi.— To nie prawda — zaprotestowała On-jo — Nie było go parę dni, po tym jak zniknął jego syn, a gdy wrócił... śmierdział jak trup.
— A skąd ona wie jaki to smród? — przewróciłam oczami.
Nie za bardzo przepadałam za NaYeon. Trochę mnie irytowała. Rozpowiadała na około plotki, które najczęściej mijały się z prawdą, a do tego przyczepiła się do mojego brata. Nawet nie wiem czemu i szczerze mówiąc chyba wolałam nie wiedzieć, ponieważ rudowłosa była dziewczyną, z którą raczej wolałam nie mieć za dużo wspólnego. Z reguły kiedy miała jakieś problemy do GyeongSu nie interweniowałam. Jasne, byłam jego siostrą, ale musiał też sam sobie radzić, a do tego wątpiłam czy chciałby żeby jego — o pięć minut — młodsza siostra broniła go przy kolegach. Ewentualnie w momentach, w których rudowłosa przesadzała i trzeba było wyjaśnić jej parę spraw. Wtedy robiłam wyjątek.
— Zna wszystkie zapachy oprócz tego. Stwierdziła, że pewnie tak śmierdzą trupy — oznajmiła dziewczyna — Z resztą, jest dziwny od zniknięcia syna.
— Głupie pierdolenie, mówią, że to geniusz — stwierdziłam — A im często odbija.
— Czyli tobie to nie grozi — CheongSan parsknął śmiechem, a ja popatrzyłam na niego poirytowana w odpowiedzi wystawiając mu środkowy palec.
CZYTASZ
Will we survive? || Lee Cheong San
FanfictionNikt nie spodziewał się tego co miało nadejść tego pięknego, słonecznego dnia. Uczniowie liceum w Hyosan tym bardziej nie byli na to przygotowani. Zaczęli swój dzień jak każdy inny, prowadzili swoje zwyczajne, nastoletnie życie, do czasu gdy w ich s...