[9] 𝐬𝐡𝐞'𝐬 𝐚𝐥𝐥 𝐫𝐢𝐠𝐡𝐭

702 36 9
                                    

Mimo że większość z nas znudziło się już patrzeniem w ekran ja siedziałam wytrwale. Lataliśmy już tak od jakiś 20 minut. Sama zaczynałam wątpić w znalezienie przyjaciela, ale wiedziałam, że Cheong-san na pewno gdzieś tam jest. I się nie myliłam.

— Tam! — krzyknęłam gdy moim oczom ukazała się sylwetka chłopaka. Wstałam z krzesła, podskakując tym samym.

— Jaka to sala? — zapytał Su-hyeok. — Cheong-san!

— Nie słyszy cię — wytłumaczył Joon-yeong.

— Słyszysz Min-yoo? Cheong-san żyję! — krzyknął Su-hyeok i podskoczył w miejscu po czym szybko mnie przytulił. Spojrzałam niepewnie na Nam-rę lecz ta tylko się uśmiechnęła i odwróciła swój wzrok na małą kamerkę.

— Mówiłeś, że bateria jest słaba? — zapytała Ji-min.

— Tak, niedługo wysiądzie — odpowiedział Joon-yeong.

— Skoro wiemy gdzie jest Cheong-san lećmy dalej — zaproponowała dziewczyna. — Musimy sprowadzić pomoc.

Przeniosłam swój wzrok na Nam-rę, która wstała i przyłożyła swoje ucho do drzwi od sali. Po chwili jednak wróciła na miejsce i obrzuciła mnie tylko przelotnym spojrzeniem.

— Zgadasz się Min-yoo? — zapytali mnie wszyscy.

— Um, tak. Oczywiście — uśmiechnęłam się do reszty i ruszyliśmy dronem poza teren szkoły.

— Zaczekaj — wydukała Ji-min.

— O co chodzi? — zaniepokoiłam się. Dziewczyna wyglądała na niezwykle zmartwioną. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach.

— N-nie mogę... — szlochnęła. — To... samochód mojego taty — swoim palcem wskazała na małą białą ciężarówkę, która stała rozwalona o inny samochodód przed szkołą.

— Który? — zapytał Joon. — Biały czy czarny?

— Ta b-biała ciężarówka. Tata taką jeździł.

— Nie martw się — On-jo próbowała pocieszyć szatynkę. — Na pewno jest mnóstwo takich ciężarówek.

Podlecieliśmy dronem bliżej. Było to idiotycznym posunięciem, ponieważ naszym oczom ukazali się rodzice Ji-min. Siedzieli w samochodzie wyginając się na różne strony. Byli zombie. Szatynka wybuchła niepochamowanym płaczem i zakryła twarz dłońmi. On-jo podeszła do niej i ją przytuliła.

— Cholera, weź to wyłącz — powiedziałam do Joon-yeonga, lecz ten nie musiał nic robić bo dron zaczął się rozładowywać, a zombie podbiegły do niego i rozwaliły.

Oznaczało to nici z wezwania ratunku. A nasz plan jak zwykle nie wypalił.

Przetarłam dłońmi twarz i odetchnęłam głęboko. Wlepiłam swój współczujący wzrok w płaczącą dziewczynę, a każdy z nas rozszedł się po sali.

***

Już jakieś pół godziny siedzieliśmy w zupełnej ciszy. Pewnie trwałoby to dłużej gdyby nie Ji-min, która postanowiła podejść do okna. Stała tak chwilę aż nagle zaczęła przez nie wychodzić. Wszyscy rzuciliśmy się w jej stronę, próbując uniemożliwić jej zeskoczenie.

Wiem co Ji-min teraz czuję. Przeżywałam to samo i w tamtym momencie nie miałam od kogo dostać wsparcia, którego tak desperacko potrzebowałam. Gdybym wtedy miała kogoś kto pomógłby mi w tym koszmarnym czasie to moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej.

Może zostałabym idolką? Zawsze kochałam śpiewać i tańczyć oraz być w świetle reflektorów. Może zostałabym lekarką? Zawsze chciałam ratować ludzi. Może zostałabym aktorką? Zawsze chciałam grać w jakimś filmie. Może zostałabym malarką? Zawsze lubiłam malować.

Will we survive? || Lee Cheong SanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz