Wstałam próbując uciec, lecz znowu zostałam popchnięta. Zauważyłam jednego z „potworów", który biegł w moją stronę. W pomieszczeniu panował chaos, a ja nie potrafiłam ruszyć się z miejsca i uciekać. To „coś" nachyliło się nade mną. Z bliska mogłam stwierdzić, że jest to najobrzydliwszy obraz jaki widziałam w życiu. Z ust tego czegoś kapała krew, miał całe przekrwione oczy i poszarpaną twarz. Zamknęłam mocno oczy i poczułam jak jedna łza spływa mi po policzku. Nie widziałam już dla siebie nadziei i byłam przygotowana na najgorsze, gdy nagle poczułam jak ciężar „potwora" znika i ktoś podnosi mnie do pionu.
— Cheong San — szepnęłam z ulgą.
— Nic ci nie jest? — zapytał, a ja pokiwałam głową na znak, że wszystko jest dobrze.
Chyba było.
Złapałam chłopaka za rękę i mocno zacisnęłam dłoń, by go nie zgubić. Cheong San objął mnie ramieniem i zaczęliśmy uciekać. Było to bardzo trudne bo wszędzie biegały „stwory" i ludzie uciekający przed nimi. Nagle jakby na złość z czujników przeciwpożarowych zaczęła lecieć woda, co jeszcze bardziej utrudniało ucieczkę. Poślizgnęłam się i ponownie wywróciłam, lecz tym razem trzymający mnie chłopak od razu podniósł.
— Min, trzymaj się blisko — oznajmił, po czym pomógł mi wejść na stolik znajdujący się obok nas. Sam po chwili również na niego wszedł.
— Co teraz? — zwróciłam się w stronę Cheong Sana.
— Szybko, do góry. Tam! — wskazał na otwarte okno, przez które wychodzili inni uczniowie.
Podbiegliśmy tam, a chłopak pomógł mi wejść do góry. Za nim wyszłam przez okno spojrzałam na zmasakrowaną stołówkę. To dziwne, że chwilę temu wszystko było tutaj ułożone i idealne. Teraz to miejsce wyglądało jak istna katastrofa. Nie zastanawiając się dłużej zeskoczyłam z okna na dół. Zwróciłam swój wzrok ku górze czekając niecierpliwie na Cheong Sana. Usłyszałam zza rogu krzyki i odgłosy, które wydawały te „potwory", po chwili jeden z nich wybiegł odgryzając część ciała jednemu uczniowi. Na mojej twarzy pojawiło się obrzydzenie.
— Cheong San! — krzyknęłam i podskoczyłam parę razy w miejscu, by w jakiś sposób pośpieszyć chłopaka. Niestety osobą, która jako kolejna wychodziła przez okno, nie był mój przyjaciel, tylko jakiś chłopak. Pomogłam mu zejść.
— Min Yoo! — skierowałam swój wzrok w stronę okna przez które wychodził już Cheong San. Chłopak zeskoczył prędko na dół, a ja złapałam go za rękę.
Chcieliśmy wybiec przez drzwi prowadzące do wyjścia na boisko, lecz przed nami wybiegły kolejne „stwory" przez co zatrzymaliśmy się. Spojrzałam za siebie lecz tam również nie mogliśmy pobiec. Jeden z nich zobaczył nas po czym wydał z siebie krzyk i zaczął na nas biec. Cheong San pociągnął mnie w bok, za rękę i znowu ujrzeliśmy masę uciekających i krzyczących uczniów. Nagle na parking wjechało rozpędzona ciężarówka, która jechała prosto przed siebie taranując wszystko na swojej drodze. Chwile później pojazd walnął w ścianę szkoły, robiąc tym samym wejście na wystający fragment budynku. Razem z przyjacielem pobiegliśmy w tamtą stronę i weszliśmy na ciężarówkę. Cheong San podsadził mnie do góry, a później ja wciągnęłam jego. Następnie podeszliśmy do okna i otworzyliśmy je.
Pierwszy wszedł Cheong San, a chwile po nim ja. Rozejrzałam się po korytarzu. Panował tu taki sam chaos jak na zewnątrz. Pobiegliśmy w stronę schodów, lecz było tam coraz więcej „potworów". Wróciliśmy więc do góry, lecz jeden ze z nich rzucił się na Cheong Sana, tym samym odpychając mnie w bok. Spanikowana nie wiedziałam co zrobić, aż wreszcie zauważyłam gaśnice przeciw pożarową. Przeczołgałam się do niej i wzięłam do ręki, otworzyłam i skierowałam biały „pył" w stronę czegoś co atakowało chłopaka. Cały korytarz pokryła biała „mgła". Odnalazłam ledwo Cheong Sana w całym tym zamieszaniu i pobiegliśmy w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca.
CZYTASZ
Will we survive? || Lee Cheong San
FanfictionNikt nie spodziewał się tego co miało nadejść tego pięknego, słonecznego dnia. Uczniowie liceum w Hyosan tym bardziej nie byli na to przygotowani. Zaczęli swój dzień jak każdy inny, prowadzili swoje zwyczajne, nastoletnie życie, do czasu gdy w ich s...