[18] 𝐚𝐠𝐚𝐢𝐧...

495 28 10
                                    

— Wszyscy gotowi? — zapytał Joon Yeong.

        Pokiwałam twierdząco głową, zakładając ostatni ochraniacz i ustawiając się na swoją pozycję. Modliłam się żebym, tym razem nic nie zjebała — co z moimi możliwościami było bardzo prawdopodobne.

         Mieliśmy otworzyć drzwi, po czym wybiec na zewnętrz, razem z barykadą, którą zmontowaliśmy. Następnie otoczyć ją tak, by stworzyła kółko, w którego środku będziemy bezpieczni — a przynajmniej tak zapewniał JoonYeong. MiJin mówiła, że zombie mogą przejść górą. Prawda, ja również obawiałam się tego, że być może miała rację, jednak mimo to zagłosowałam na ten pomysł, a teraz nie było już odwrotu. Odetchnęłam głęboko, by dodać sobie odwagi. Stanęłam obok NamRy, którą złapałam za dłoń.

           Proszę, dajcie nam chociaż ostatnią szansę na ucieczkę. Gdy byliśmy już tak blisko wydostania się z tego cholernego liceum, ta wizja wydawała się coraz bardziej realna i naprawdę miałam już ochotę po prostu odpocząć, czując się przy tym w pełni bezpiecznie. Jednak teraz, mieliśmy po raz kolejny zmierzyć się z zombie i nie było czasu na rozmyślanie.

         Joon Yeong pchnął mocno drzwi i wszyscy wybiegliśmy czym prędzej na zewnątrz schowka. Użyłam całej swojej siły, by jak najszybciej wypchać barykadę. Zombie znajdujące się na hali, zwróciły na nas uwagę, biegnąc już w tę stronę. HaRi pochwyciła kilka strzał, strzelając w zombie, dzięki czemu zyskaliśmy trochę czasu. Złapałam za przerwę między barykadą i razem z SuHyeokiem złączyliśmy ją w jedną. Chłopak szybko związał sznurem dwie części, tak by wszystko — a przynamniej na to liczyliśmy — się nie rozpadło.

           Nie miałam pojęcia czy cały nasz plan rzeczywiście mógł wypalić. Wydawało się to absurdalne, jednak nie mogłam wpaść na nic lepszego, co miało jakiekolwiek większe szanse, by się udać — definitywnie nie byłam dobra w takie rzeczy, a przeżycie przez tak długi czas, zawdzięczałam innym.

Jedynym plusem całej tej apokalipsy, było to że moja kondycja była teraz na najwyższym poziomie i z łatwością mogłabym stać się zawodową biegaczką — właściwie jeśli udałoby się nam jakoś stąd wydostać mogłabym rozważyć tę opcję. Biorąc pod uwagę to, że w najbliższym czasie nie widzi mi się zdawać egzaminów.

Każdy z nas wkładał całą swoją siłę w przesunięcie tej cholernej barykady, jednak przez zombie, który otoczyły nas ze wszystkich stron, było to niemal niemożliwe. Dodatkowo większość z nich zaczynała już przedostawać się z lekka górą. Pokręciłam lekko głową wiedząc, że to nic nie da. Podbiegłam kilka kroków dalej, w stronę Cheong Sana, po czym wyrwałam mu z ręki kij baseball'owy, którym miałam zamiar zepchnąć niektóre zombie. Nie widziałam innego sposobu, w którym mogłabym pomóc.

— Kurwa — syknęłam, czując jak jeden z zombie łapię za moją nogę od dołu. — Spierdalaj.

Wyrwałam ją natychmiastowo i kopnięciem odepchnęłam go do tyłu. Byliśmy w dupie. I to naprawdę mało powiedziane. Sytuacja była tak gówniana, że nawet moje optymistyczne nastawienie nic w tej chwili nie dawało i naprawdę mało wierzyłam w to, że mieliśmy możliwość przeżyć.

       Odwróciłam lekko głowę w bok, sprawdzając czy wszyscy, jak na razie, żyją. Jednak wciągnęłam szybciej powietrze, gdy zauważyłam Joon Yeonga siedzącego na ziemi, trzymającego się za rękę, na której znajdowało się ugryzienie zombie, a obok niego spanikowaną MiJin. Chłopak szepnął coś pod nosem, po czym zerwał się z ziemi i przeskoczył na drugą stronę. Rzuciłam się w jego stronę próbując złapać za koszulkę, jednak nie zdążyłam. Okularnik znajdował się już po drugiej stronię i odpychał jak najwięcej zombie, byśmy mogli przepchnąć zaporę.

Will we survive? || Lee Cheong SanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz