[6] 𝐛𝐚𝐜𝐤𝐬𝐭𝐚𝐛𝐛𝐞𝐫

844 53 19
                                    

— Patrzcie — Na-yeon pokiwała głową w stronę mojego brata. Wszyscy odwróciliśmy się w jego stronę. — Jednak się nie myliłam.

Z nosa Gyeong-su leciała krew. Spanikowana omiotłam wzrokiem twarz chłopaka. Nie, nie, nie. To nie może być prawda. Przecież siedział w tej jebanej sali jakąś godzinę. Gdyby rzeczywiście był zakażony, już dawno by się przemienił. W tym czasie nie mieliśmy żadnego kontaktu z zombie, więc, jak to jest możliwe?

— Co? — zapytał mój brat.

Chłopak potarł swoją ręką nos i spojrzał na dłonie, na których znajdowała się krew. Jego ręce zaczęły się trząść.

— Dalej mi nie wierzycie? — zapytała Na-yeon.

— Siedź cicho kurwa — warknęłam na dziewczynę popchnęłam ją w stronę szafek. Przeniosłam swoje ręce na szyje dziewczyny i przycisnęłam ją do ściany. — Jeszcze raz się odezwiesz, a sama cię zabiję. 

Gyeong-su wstał z siedzenia i przestraszony omiótł nas wzrokiem. On-jo podeszła do niego i zatrzymała się przed nim. Złapała go za rękę i spojrzała łagodnie.

— Żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej... — powiedziała przez łzy i pocałowała chłopaka. —Dziękuje ci za wszystko.

—  On-jo... Nie... Nic mi nie jest — wydukał, a dziewczyna położyła swoją dłoń na jego policzku.

Woo-jin podszedł do brunetki i lekko odsunął ją od zakażonego chłopaka.

— Przemieniłem się prawda? — zwrócił się do Cheong-sana stojącego na przeciwko niego. — Co mam robić?

— Nie... nie możliwe — zaprzeczył Cheong-san. — Nie mógłbyś się... Nie możliwe... Nie ugryźli cię... — podszedł kilka kroków w stronę do chłopaka, a mój brat odsunął się jeszcze bardziej w róg pokoju.

— Nie zbliżaj się...

Odsunęłam się od rudowłosej i podeszłam do brata. Poczułam jak pierwsza łza spływa po moim policzku. Miałam ochotę uciec od tego wszystkiego. Nie byłam gotowa. To wszystko stało się z dnia na dzień. Nie mogłam stracić mojego brata.

— Czemu tak stoicie? Wygońcie go! Szybko! — krzyknęła Na-yeon.

— Dlaczego się... — mruczał do siebie Gyeong-su ciągnąć za włosy.

Rudowłosa podbiegła do drzwi i szarpnęła za nie.

— Wynoś się! Wyjdź!

— Zamknij mordę! — krzyknął. — Wyjdę... Wyjdę... Nie chce was gryźć. Jesteśmy kumplami. Jeśli wyjdę, nic wam nie będzie.

— Gyeong-su, wejdź z powrotem do kabiny — zaproponowała Pani Park.

— Chce Pani żebyśmy wszyscy zginęli? — wrzasnęła Na-yeon. — Musimy przeżyć... — wytłumaczyła dziewczyna.

— Wyjdę... — szepnął znowu Gyeong-su i zaczął powoli zbliżać się w stronę drzwi, ledwo co powstrzymując się od przemienienia.

— Gyeong-su... — szepnęłam gdy był już przy drzwiach.

— Spoko. Jest w porządku.

— Dzięki za wszystko... — powiedziałam czując więcej łez na swoich policzkach. — Jesteś najlepszym bratem jakiego mogłam sobie wymarzyć... Pomimo tego, że nigdy ci tego nie mówiłam bardzo cię kocham. I zawsze będę, bo jesteśmy rodziną. Nie ważne czy będziesz zombie, człowiekiem czy jeszcze czy innym. To i tak będziesz moim bratem...

— Ja też cię bardzo kocham. — szepnął przez łzy i uśmiechnął się ostatni raz podbiegłam do niego i wtuliłam się, ostatni raz czując jego dotyk. Po chwili odsunęłam się i przetarłam łzy spływające mi po policzkach. — Cheong-san — tym razem zwrócił się do przyjaciela. — Dopilnuj by nic jej się nie stało. Dziękuje.

Will we survive? || Lee Cheong SanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz