5.

239 16 27
                                    

yi-seo weszła do szkoły pewnym krokiem. na głowie miała założone czarne słuchawki. Jej nowa fryzura przykuwała uwagę uczniów. czuła się pewna siebie w tej chwili. skierowała się w kierunku szafek.

korytarz z rana był przepełniony uczniami, którzy rozmawiali ze sobą. część ledwo żywa, myślami głęboko zakopana pod kołdrą. z kolei pozostali, wieczni optymiści, których yi-seo najbardziej nie lubiła, byli pełni energii i ciekawi tego co przyniesie ten dzień.

jej szafka znajdowała się pośrodku rzędu, więc często miała problem by się do niej dostać. otworzyła drzwiczki, a pod jej nogi wypadła jakaś dziwna rzecz. dziewczyna zdziwiona schyliła się i podniosła różową kopertę.

"czy to może być pierwszy list?" - zastanawiała się.

spojrzała na zegarek. miała jeszcze 20 minut do rozpoczęcia lekcji. udała się w jedyne ustronne miejsce w całej szkole - na dach.

rześki kwietniowy wiatr rozwiał jej grzywkę, która po chwili powróciła do pierwotnego ułożenia. dziewczyna zrzuciła plecak z ramienia i zostawiła go na ziemi, a sama z listem usiadła na murku. wystawiła nogi poza dach w taki sposób, że zwisały one swobodnie na wysokości.

obracała kopertę w palcach, zastanawiając się, czy w ogóle jest sens ją otwierać. myślała, że jest to jakiś kolejny żenujący miłosny liścik, których dostawała mnóstwo. zniechęcał ją też fakt, że ich autorem mógł być se-ho. na myśl o nim, wywróciła oczami.

w końcu zdecydowała się otworzyć kopertę. paznokciem rozerwała wierzch i wyciągnęła zawartość. była tam tylko jedna składana kartka. zaczęła czytać.

"droga yi-seo"

- już się sztywno zaczyna. - westchnęła i odwróciła na chwilę wzrok.

"czy przyglądałaś się kiedyś niebu w gwieździstą noc? czy kiedykolwiek tak naprawdę się mu przyglądałaś? może wygląda zwyczajnie, ale tak nie jest. ludzie nie poświęcają gwiazdom zbyt dużej uwagi. uważają je za coś zwyczajnego. pesymiści widzą w nich zwykłe drobne jasne punkciki, porozrzucane jak piasek. prawda jest zupełnie inna. są one nieskończenie razy większe od ziaren piasku, a ich blask jest wręcz oślepiający. my widzimy gwiazdy lśniące długo po tym jak umrą. jesteśmy jak takie gwiazdy. umieramy w środku, ale na zewnątrz nawet przez długi okres czasu, potrafimy lśnić jak najjaśniej. yiseo, jesteś taką gwiazdą. jesteś martwa w środku, ale z zewnątrz promieniejesz blaskiem jaśniejszym niż słońce. i jeszcze długo ludzie tego nie zauważą, a gdy już to zrozumieją, będzie za późno.

babcia zawsze mi powtarzała, że w gwieździstą noc możesz powierzyć gwiazdom swoje marzenie. spróbuj jednego dnia jeśli zechcesz. możesz zamarzyć nawet o czymś najmniejszym. każde marzenie jest wyjątkowe i specjalne. każde jest piękne. nawet te najprostsze i najbardziej prozaiczne.

wracając do gwiazd. każda gwiazda zanim zniknie wybucha, tworząc supernową. jest to piękne zjawisko, ale czy nie uważasz, że jest to też trochę smutne? wszyscy będą podziwiać mgławicę, a gdy zniknie ona całkowicie z nocnego nieba - wszyscy o niej zapomną. jakby nigdy nie istniała. chciałbym móc spróbować chociaż cię uchronić przed tym.

poszukaj gwiazd na niebie i poświęć im chwilę."

yi-seo przyglądała się kartce przez długi czas. słowa na niej wypisane, były piękne i bardzo ją urzekły. jedyne listy jakie do tej pory dostawała były płytkie i sprowadzały się do tanich tekstów na podryw, które bardziej zniechęcały niż cokolwiek takiego.

prychnęła pod nosem i schowała list do plecaka. zadzwonił dzwonek i musiała udać się na lekcje.

weszła do klasy i zajęła miejsce z tyłu klasy. niedługo później do sali wszedł ji-ho. od razu gdy usiadł dziewczyna zwróciła się do niego.

- dostałam pierwszy list. - powiedziała.

- ooo. daj przeczytać. - wyciągnął rękę zaciekawiony.

- chciałbyś. mam jakąś możliwość odpowiedzi na ten list, czy nie bardzo? bardzo chciałabym na niego odpowiedzieć. - była zdeterminowana.

- mogę go zapytać. - westchnął zrezygnowany.

- to zrób to jak najszybciej. - tu ich rozmowa się zakończyła, bo do klasy wszedł nauczyciel.

na przerwie, jak zwykle, usiedli na swoim parapecie. yi-seo wyciągnęła telefon, ale nie nacieszyła się tą chwilą długo, bo podeszła do nich trójka starszych chłopaków.

- wow yi-seo, skąd taka zmiana. - powiedział se-ho.

yi-seo postanowiła całkowicie zmienić fryzurę. rozjaśniła całe włosy i pofarbowała je na blond. nowa fryzura bardzo jej pasowała.

- przepięknie wyglądasz jak zwykle. - se-ho rozpoczął swój codzienny rytuał.

- ile razy mam cię spławić żebyś zrozumiał, że nie jestem zainteresowana? - zmarszczyła brwi.

- nieskończenie wiele. - puścił do niej oczko, a teraz już blondynka, wywróciła oczami.

te słowa bardzo przypomniały jej te, które były zawarte w liście. posłała chłopakowi dociekliwe spojrzenie. nie zauważyła, że jungwon zrobił to samo. widział po reakcji dziewczyny, że musiała przeczytać jego list.

- dostałam pierwszy list. - powiedziała, wracając na parapet.

- jaki list? - zdziwił się sunghoon.

- na imprezie, po tym jak ty i yi-seo wyszliście, jeden z chłopaków z naszej szkoły dostał wyzwanie. ma napisać do yi-seo osiem miłosnych listów, które mają sprawić, że się w nim zakocha. - wytłumaczył ji-ho.

- oh okej. - sunghoon westchnął cicho i spuścił wzrok.

- o co chodzi? - zapytała dziewczyna, dostrzegając nagłą zmianę humoru chłopaka.

- przypomniałem sobie coś. muszę iść. - odpowiedział chłodno, po czym odszedł.

yi-seo wzruszyła ramionami. jungwon spojrzał na nią dyskretnie. słońce wpadające przez okno, pięknie oświetlało jej twarz. lśniła jak gwiazda. było w niej coś wyjątkowego, co go do niej ciągnęło, ale nie potrafił wyjaśnić co.

gdy na imprezie ktoś rzucił mu to wyzwanie z listami, bardzo się ucieszył. była to idealna okazja do tego, by się zbliżyć do yi-seo o czym myślał od kiedy weszła w niego pierwszego dnia szkoły.

✧・゚: *✧・゚:*  a/n  *:・゚✧*:・゚✧

hej! przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale szkoła dawała o sobie znać przez ostatnie dni. mam nadzieję, że teraz to wszystko nadrobię. czuję, że ostatnio te rozdziały nie są dobre. dajcie znać czy wam się podobają! <3

eight love letters - yang jungwon enhypenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz