17.

145 17 9
                                    

jungwona męczyły wyrzuty sumienia. joori działała mu na nerwy, a przez grzeczność nie chciał jej spławiać. był zły na siebie za to jak traktował yi-seo. na wspomnienie o tym, że blondynka przyszła dzisiaj z własnej inicjatywy wywołało w jego żołądku dziwne, aczkolwiek przyjemne uczucie. w tym samym momencie jego policzki nabrały truskawkowego koloru, a chłopak wbił twarz w poduszkę by to ukryć.

w tym samym momencie, kilkanaście kilometrów dalej yi-seo siedziała na podłodze  wyglądając przez okno, za którym rozciągała się panorama miasta. z każdej strony otaczała ją cisza i ciemność. podkuliła nogi i oparła głowę na kolanach. po jej delikatnych policzkach spłynęła jedna łza.

zdziwiło ją to trochę. rzadko płakała. nie potrafiła często wydusić z siebie ani kropli, nawet gdy było jej bardzo ciężko.

wyobraziła sobie, że brunet jest obok niej i delikatnie ją obejmuje jak tamtej nocy na moście. patrzą na wschód słońca i cieszą się nim. poczuła jak od środka jej zmrożone serce powoli się topi.

pierwszy raz od śmierci mamy czuła, że jest dla kogoś ważna, że komuś na niej zależy. zależy na tyle by mimo jej okropnej osobowości, dać jej szanse i dostrzec w niej cokolwiek dobrego.

na myśl o tym jej usta rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu.

***

następnego ranka yi-seo szła powolnym krokiem do szkoły. ostatnio nie dostała żadnego listu. myślała, że ten ktoś zapomniał.  jednak gdy skierowała swoje spojrzenie w stronę drzewa, dojrzała żółtą kopertę. od razu tam podbiegła i ją wyciągnęła. obróciła ją kilka razy w dłoniach, po czym schowała ją do plecaka i poszła dalej do szkoły.

jungwon stał z sunghoonem i se-ho. chłopacy rozmawiali o jakiejś grze, którą mieli ochotę wypróbować po szkole w kafejce internetowej. brunet był myślami gdzie indziej. wypatrywał yi-seo. chciał z nią porozmawiać. przeprosić.

- ziemia do jungwona. - se-ho pomachał mu dłonią przed twarzą, zwracając na siebie uwagę.

- co? - zapytał zdezorientowany.

- widać, że zakochany. - zaśmiał się sunghoon.

- pewnie we mnie. - zza pleców yanga dało się słyszeć nieprzyjemny pisk.

jungwon się odwrócił by zobaczyć swój koszmar we własnej osobie. joo-ri. odwrócił się do chłopaków po wsparcie ale klasycznie zwiali. był więc zdany tylko na siebie.

kątem oka wyjrzał za okno i zauważył yi-seo wchodząca do szkoły. szybko wymyślił jakąś wymówkę i zbiegł na dół do szafek.

stała tam. wiosenne słońce delikatnie muskało jej twarz i włosy, które lśniły jak złoto. były lekko podkręcone, a z tyłu miała zawiązaną czarną kokardę.

wyglądała jak porcelanowa lalka. zbyt piękna by była prawdziwa. zbyt delikatna, jednak chłodna z zewnątrz.

- co tak patrzysz? - zapytała unosząc prawy kącik ust do góry.

- ja? ja tylko... no ja no...

- nie tłumacz się. - zaśmiała się cicho i zamknęła szafkę.

podeszła do niego i dzieliły ich tylko centymetry. jungwon czuł jak oblewa się czerwienią. yi-seo wyciągnęła dłonie i poprawiła mu krawat.

- przewodniczący szkoły musi się dobrze prezentować. - zasalutowała i odeszła w swoim kierunku.

brunet stał jeszcze przez chwilę w tym samym miejscu, analizując jeszcze raz co tu się wydarzyło.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 16, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

eight love letters - yang jungwon enhypenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz