14.

180 24 17
                                    

po całym dniu w nerwach, spowodowanymi osobowością o imieniu joo-ri, jungwon wrócił do domu i rzucił się na łóżko. przez te kilka godzin ukrywał się w szkole przed dziewczyną, która na szczęście dzisiaj się nie pojawiła. chłopak westchnął cicho.

jego odpoczynek przerwało pukanie do drzwi. powoli zwlókł się z łóżka i poczłapał do drzwi.

- co tam u naszego przewodniczącego? - krzyknął radośnie seho i sunghoon.

- nic nie mówcie nawet. - jungwon przetarł oczy.

- zapomniałeś, że po szkole mieliśmy iść do kafejki internetowej? - zapytał sunghoon.

- cholera, całkowicie zapomniałem. chodźcie. - jungwon chwycił swój plecak i podszedł do chłopaków.

- już teraz nie ważne. przyszliśmy tu, więc jeśli nie masz nic przeciwko, to możemy zostać tutaj.

- spoko. chcecie czegoś się napić? - jungwon wpuścił ich do domu.

- nie, dziękujemy. - chłopacy wskoczyli na kanapę. - to opowiadaj co tam u ciebie, bo widzę po twarzy, że zmartwiony jesteś.

- eh, taka jedna dziewczyna z mojego rodzinnego miasta będzie chodzić do naszej szkoły.

- no to chyba fajnie, co nie? - zapytał sunghoon.

- ona ma obsesję na moim punkcie. w tym problem. - jungwon jęknął.

- oj to nie ciekawie. - skomentował sunghoon.

- a jak tam twoje wyzwanie listowe. dajesz radę? bo na imprezie byłeś niechętny. - zapytał se-ho.

- zakochałem się.

- że co?! - dwójka chłopaków gwałtownie się podniosła.

po chwili jednak złapali się za ręce i zaczęli skakać dookoła jungwona.

- jungwon się zakochał. jungwon się zakochał.

chłopak zaśmiał się tylko w odpowiedzi. cieszył się, że ich miał.

jungwon nie miał żadnych bliskich przyjaciół, gdy zaczęło się liceum. wszyscy go znali, lubili i szanowali, ale mimo tego chłopak nie potrafił, bądź nie chciał znaleźć sobie przyjaciół.

pierwszą osobą, z którą nawiązał coś na wzór przyjaźni była seo minji z równoległej klasy. chłopak bardzo polubił ją za jej szczerość i ciepły uśmiech, którym darzyła wszystkich dookoła.

po tym jak dziewczyna wyjechała, znów nie miał nikogo bliższego. aż do pewnego styczniowego przedpołudnia.

jungwon jak zawsze wyszedł na dach szkoły, w czasie długiej przerwy. przesiadywał tam sam, od kiedy minji wyjechała. dzisiaj jednak zauważył, że ktoś również spędzał tutaj czas. poznał kto to był. powoli podszedł do chłopaka i zauważył jak mała łza spłynęła po jego policzku.

- hej, sunghoon wszystko dobrze? - zapytał zmartwiony.

- tak. - odpowiedział chłodno. - możesz sobie iść, chce pobyć sam.

jungwona delikatnie to zdenerwowało, bo kim on był, żeby go wyrzucać z tego miejsca.

- wiesz, czasami lepiej z kimś pogadać o tym co nas męczy. - powiedział jungwon, po czym odwrócił się i ruszył w kierunku drzwi prowadzących do wnętrza szkoły.

gdy jego dłoń dotknęła klamki, sunghoon się odezwał.

- zostań. proszę.

od tego momentu, gdy sunghoon poprosił jungwona aby ten został przy nim, zostali oni przyjaciółmi. uczyli się razem i chodzili na spacery.

eight love letters - yang jungwon enhypenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz