~Tony Stark~
Dzień minął mi bardzo powoli ze względu na załatwianie papierologi w firmie. Byłem skołowany, kiedy sprawdziłem godzinę o trzeciej, a gdy wydawało mi się, że minęło już sporo czasu i ponownie zerknąłem na zegar, była zaledwie trzecia piętnaście.
Chciałem już spotkać się z Peterem i znów móc przytulić się do jego drobnego ciała.
Polubiłem to uczucie na nowo, tak jak przy Pepper. Od początku zaczynałem kochać i rozumieć drugą osobę, a nie tylko swoje własne ego.Kiedy w końcu po siódmej skończyłem pracę, udałem się do kuchni, żeby zrobić sobie kawy.
Myślałem, że do północy zdążę jeszcze coś pogrzebać przy FRIDAY, żeby odzyskać pełny dostęp.- Złociutka zrób mi kawy - poleciłem i usiadłem przy wyspie.
- Nie ma pan do tego uprawnień.
- Co do kurwy?! - zapytałem rozwścieczony. - No nie mów mi, że będę musiał sobie sam zaparzyć - dodałem z irytacją.
- Ja ci zaparzę - odezwała się Wanda, która właśnie weszła do pomieszczenia.
- Dziękuję - odparłem i przetarłem twarz dłonią. - Muszę zająć się tą blokadą, bo chyba zwariuję.
- To troszkę irytujące, ale śmiesznie jest, kiedy FRI nazywa Steva mrożonką - zaśmiała się.
- To mogę akuratnie zostawić - powiedziałem z uśmieszkiem.
Jak czarownica zabrała się za parzenie kawy, ja obserwowałem pojawiające się za oknem gwiazdy. Robiło się coraz ciemniej i miałem nadzieję, że gdy pojawię się na Chrysler Building, dzieciak też tam będzie.
- Udało mi się nie spalić wody - oznajmiła dumnie podając mi kubek swoją magią.
- Myślisz czasem o Pietro? - spytałem upijając łyk całkiem strawnej kawy.
- Cały czas mam go w swoim sercu Tony. Nigdy o nim nie zapomnę. A dlaczego pytasz?
- Trochę to dziwne, ale też myślę o Pepper. Ciekawe, czy jest im tam dobrze, gdziekolwiek się znajdują.
- To normalne i na pewno jest. W końcu, gdyby było źle, czulibyśmy to, nie?
- Masz rację. Dzięki za kawę i rozmowę - odpowiedziałem i skierowałem się do windy.
- Nie masz za co puszko złomu - zaśmiała się.
- Co? - zapytałem zdezorientowany.
- Twoja Al cię tak przy nas nazywa - rzuciła wzruszając ramionami i znikając w drugim pomieszczeniu.
Po odpowiedzi Wandy zastanawiałem się przez chwilę, czy faktycznie nie zostawić tych wszystkich wprowadzonych przez Wrencha ksywek. Podobały mi się, mimo iż były trochę obraźliwe i dziecinne.
Po krótkiej chwili znalazłem się już w warsztacie. Rozbrojenie kodów chłopaka zajęło mi bite cztery godziny, ale w końcu się udało. Dopiero po skończonej pracy zorientowałem się, że aż tyle mi to zajęło i za godzinę powinienem być na dachu.
Poszedłem do salonu, żeby sprawdzić, czy ktoś tam jeszcze pozostał. Jedyną osobą, którą tam zastałem, była śpiąca Natasha z pilotem w ręce.
Nie wiedziałem, co mną kierowało, ale podszedłem do niej i przykryłem ją kocem, wyciągając pilota z jej ręki. Wyłączyłem telewizor i stwierdziłem, że przelecę się bez celu nad miastem.
Nacisnąłem zatem reaktor łukowy na swojej piersi i pozwoliłem, żeby zbroja oplotła moje ciało.Po chwili wbiłem się nad budynkami, oglądając ciche i pogrążone w nocnym życiu miasto. Nawet nie kapnąłem się, że już dawno wybiła dwunasta.
CZYTASZ
WRONG ENEMY
FanficPeter Parker od dziecka pracuje dla znanego szefa mafii Kingpina. Pewnego dnia otrzymuje nietypowe zlecenie, które musi wykonać. Czy je przyjmie? Co wydarzy się dalej? 12.02.2022 - POCZĄTEK 11.07.2023 - KONIEC