~Wanda Maximoff~
Kiedy Tony poprosił mnie o tą przysługę, sama nie wiedziałam, co mam z tym zrobić. W końcu to nie było za bardzo odpowiedzialne zadanie, a on popadł w jakąś skrajność na punkcie tego dzieciaka.
Nie zamierzałam go wydawać, ale coraz bardziej zacznęłam się zastanawiać, ile to jeszcze potrwa? Czy on w ogóle zamierzał to komukolwiek wyjaśnić?
Westchnęłam ciężko i zobaczyłam, że do pomieszczenia znów wchodzi Natasha.
- Co ten dupek chciał od ciebie? - zapytała na wstępie.
- Nic ważnego. Głównie to chciał, żebym mu pomogła znaleźć Wrencha, ale odmówiłam. Przecież nie będę ścigać jakiegoś niebezpiecznego gówniarza z niepełnym umysłowo miliarderem. Weź - prychnęłam i popatrzyłam na nią rozbawiona.
- To zaczyna się robić coraz dziwniejsze - westchnęła. - Powiedz, jak ten debil będzie chciał coś odwalać. Widzę, że ci ufa, a ty chyba ufasz mi, nie?
- Tak, oczywiście, że dowiesz się jako pierwsza - skłamałam.
Nie lubiłam tego robić, ale widząc, jak zdesperowany był Tony, zwyczajnie nie umiałam mu odmówić. Zachowywał się zupełnie, jakby miał być ojcem Wrencha, który uporczywie szuka swojego zagubionego syna.
Może i chłopak faktycznie był zagubiony? Może wystarczyłoby mu pokazać, jak żyć inaczej, żeby w końcu rozróżnił dobro od zła?
Otrząsnęłam się z tych myśli i uśmiechnęłam się w stronę mojej towarzyszki.
- Mogę to teraz skończyć?
- Oczywiście - odparła i przysunęła się bliżej mnie.
Zaczęłam z powrotem zaplatać warkocze i ułożyłam je do zgrabnego koka, po czym zakończyłam zakładając gumkę.
- Gotowe - powiedziałam z dumą, podając jej lusterko za pomocą mojej magii.
- Ślicznie dziękuję.
Obie zaśmiałyśmy się cicho i przeszłyśmy do kuchni, gdzie siedział też Clint i Steve.
- Moja ulubiona para! - zaczął uradowany, gdy nas zobaczył.
- Clint, ogarnij się - zgromiła go Natasha.
- Co mam na to poradzić, że wyglądacie razem tak słodko.
- Nic - rzuciłam i usiadłam obok niego przy wyspie. - Co tam pichcisz Steve?
- Robię naleśniki czekoladowe.
- Czy ktoś powiedział naleśniki czekoladowe?! - zapytał Sam z samego końca korytarza.
- Tak, Steve je robi! - odpowiedział mu Barton.
Po niecałej minucie w kuchni zgromadzili się prawie wszyscy Avengersi, oprócz jak zawsze Tonego.
- Zabraknie mi ciasta! - lamentował Kapitan, przygotowując kolejne składniki.
- Nie moja wina. Sam chciałeś je zrobić - zaśmiał się łucznik, a reszta mu zawtórowała.
- Naginaj z tym smażeniem, bo jestem głodny - powiedział Rhodey, który właśnie usiadł na ostatnim wolnym miejscu.
- Nie dam rady w pojedynkę!
Na te słowa wstałam ze swojego siedzenia i obeszłam wyspę, znajdując się obok Steva.
- Co mam robić? - zapytałam.
On popatrzył na mnie wdzięcznym wzrokiem i wytłumaczył mi na szybko, o co chodzi w smażeniu naleśników. Z moimi mocami udało nam się w piętnaście minut przygotować sto pięć czekoladowych placków.
CZYTASZ
WRONG ENEMY
أدب الهواةPeter Parker od dziecka pracuje dla znanego szefa mafii Kingpina. Pewnego dnia otrzymuje nietypowe zlecenie, które musi wykonać. Czy je przyjmie? Co wydarzy się dalej? 12.02.2022 - POCZĄTEK 11.07.2023 - KONIEC