XII

929 80 63
                                    

~Tony Stark~

Wracałem właśnie do pokoju po wspólnym wieczorze z Avengersami. Było grubo po trzeciej, a ja szedłem korytarzem uśmiechnięty od ucha do ucha.

Wszyscy zasnęli w salonie, ale ja jakoś nie mogłem. Może po prostu dlatego, że nie spędzałem z nimi nigdy czasu? Może za bardzo przyzwyczaiłem się do swojego łóżka? Może dlatego, że pościel, której nie kazałem zmieniać nadal pachniała Pepper?

Nie wiedziałem, która z przyczyn mogła być tą najważniejszą.

Idąc, do głowy znów wpadła mi myśl o Wrenchu. Ten dzieciak namieszał mi w życiu, bo tak strasznie przypominał moją żonę, że nie mogłem przestać o nim myśleć.

Wiedziałem bowiem, że czai się w nim dobro, mimo iż zagubił się w złym świecie, który pokazał mu ten gnój Kingpin.

Czekałem na moment, kiedy będę go mógł w końcu wsadzić za kratki i uwolnić młodego od jego wpływu. Na dachu zauważyłem, że zachowywał się okropnie niepokojąco i widziałem, że coś jest nie tak z jego nogami.

Wtedy przypomniałem sobie, że przecież zabrałem mu telefon. Niby każdy ma prawo do prywatności, ale zbyt bardzo ciekawiło mnie, co się stało Wrenchowi, a czułem, że znajdę odpowiedzi w jego komórce, bo końcu który nastolatek nie trzyma tajemnic w telefonie?

Wkroczyłem do warsztatu i chwyciłem w ręce urządzenie, z zamiarem z hakowania go.
Bez problemu udało mi się ominąć zabezpieczenia w postaci hasła. Może i był geniuszem zbrodni i założył na FRIDAY jakieś kody, których teraz nie mogłem zdjąć, ale na pewno nie spodziewał się, że ktoś zabierze mu komórkę. Może i dlatego się nie postarał?

Okazało się, że dzieciak miał parę nie odczytanych SMS-ów. Wszedłem więc w sektę wiadomości i zacząłem czytać wszystkie po kolei.

K: Daj znać, czy dasz radę dotrzeć jutro do TBI.

K: Minęło dwie godziny. Odpisz.

K: Kurwa Wrench, co ty wyprawiasz?

K: Wysyłam do ciebie Phila. Podobno wie, gdzie mieszkasz. Masz przesrane.

Czytając te SMS-y, wiedziałem, że wysłał je Kingpin. Zastanawiałem się, kim jest Phil i o co chodzi z tym całym TBI? Jedno było pewne. Dzieciak miał wiele tajemnic.

Przeglądnąłem całą historię wyszukiwania, w której znalazłem różne dziwne rzeczy. Skrolowałem tak, dopóki nie natrafiłem na część, gdzie było kilka wpisów typu: "jak być normalnym?", "jak to jest być kochanym?", "czy będąc złym, można mieć rodzinę?". Zrobiło mi się go żal. Chłopak nie miał prawdziwej rodziny, na którą zasługuje każdy, nawet największy zwyrol.

Nie widząc tam nic ciekawego, wszedłem do notatnika. Były tam zapisane głównie misje, w tym ta z zabójstwem. Z tego, co udało mi się dostrzec, zajmował się głównie dilowaniem i kradzieżami. Nic specjalnego.

Jednak gdy otworzyłem galerię, ujrzałem jedynie jedno samotne zdjęcie. Trochę mnie to urzekło, więc postanowiłem dalej przeglądać telefon chłopaka, lecz najpierw sprawdziłem tą fotografię.

Wcale nie było to jego selfie, czy jakaś przypadkowa fotka, ale stare, przeskanowane do pliku zdjęcie. Stało na nim dwie uśmiechnięte postacie. Chyba mąż i żona, bo mieli obrączki. Zerknąłem na nazwę i lekko mnie ścięło - "rodzice". Ten podpis sprawiał, że moje serce wypełniała jeszcze większa chęć przytulenia chłopca.

Przeglądnąłem tak cały dysk, kiedy zorientowałem się, że zabrałem mu rzecz, przez której braku będzie miał teraz spore kłopoty.

Natychmiast zerwałem się z miejsca i ruszyłem na dach.

WRONG ENEMYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz