XXVI

572 61 30
                                    

- Wrench? - odezwał się głos po drugiej stronie. - Co ty w ogóle myślisz, dzwoniąc do mnie? Czy wyobrażasz sobie, że już nie jesteś taki anonimowy, a twoja buźka widnieje teraz w wiadomościach?! Oni mają twoje odciski palców. Będą wiedzieć, że to Ty, jak będziesz miał zlecenie.

Nie miałem już więcej siły. Nie wytrzymywałem psychicznie i fizycznie. Po prostu rozpłakałem się jak dziecko do tego jebanego telefonu.

- Pomocy - wydukałem łamiącym się głosem.

- Wrench? Halo, co oni ci zrobili?!

- Pomocy - powtórzyłem, nie chcąc opowiadać mu o tym co mnie spotkało.

- Już cię namierzam - rzucił beznamiętnie. - Za niedługo będę - dodał i się rozłączył.

Nienawidziłem Starka i Furego. Miałem ochotę ich rozszarpać, ale jedyne co robiłem, to zwijałem się z bólu i płakałem. Chciałem, żeby to wszystko się już skończyło, żebym mógł wrócić do codzienności. Mojej szarej i dobrej rzeczywistości.

Myśląc o tym, przypominałem sobie wszystkie akcje, żeby choć trochę przestać przejmować się swoim cierpieniem. Zawsze mi to pomagało, więc liczyłem, że tym razem nie będzie inaczej.

Jednak po paru minutach nie wytrzymałem i zemdlałem z wycieńczenia.

~Tony Stark~

Gdy tylko włączył się alarm zawiadamiający o ucieczce, wiedziałem, że wszyscy mamy przesrane. Fury natychmiastowo zerwał się na nogi zaczął biec w stronę korytarza z celami, a ja ruszyłem za nim wolniejszym krokiem.

Chciałem dać znać Maximoff i Rogersowi, żeby zwiewali i zostawili mnie tu z tym wszystkim.

- Steve - odezwałem się szeptem do słuchawki. - Steve jesteś tam? Mrożona japierdole odezwij się.

- Język Tony.

- Nie czas na to. Mówiłeś, że Wrench zwiał, więc zabieraj Wandę i wynoście się stąd.

- A ty?

- Ja sobie jakoś poradzę i szybko pozbędę się nagrań z waszym udziałem, zanim pirat się dowie. Uratuje sytuację, jak to można ująć.

- Dobra, znalazłem Wandę i uciekamy bocznym wyjściem.

- Zrozumiałem.

Ze świadomością, że nie spotkamy po drodze Kapitana z czarownicą, dogoniłem Furego i starałem się grać głupka.

- Co się dzieje? Kto zwiał?

- Nie wiem jeszcze. Weź się odczep Stark. Najlepiej to zaczekaj w moim biurze - polecił i popatrzył na mnie tym swoim jednym okiem.

Zgodnie z poleceniem udałem się do jego prywatnego pomieszczenia, gdzie nie było kamer i za pomocą zegarka, podmieniłem wszelkie nagrania z ucieczki.

Teraz to mogli sobie szukać godzinami, ale i tak by tego nie rozgryźli. Tarcza wbrew pozorom była tylko głupią organizacją, taką jak inne.

Po jakichś piętnastu minutach siedzenia i czekania, w końcu łaskawie zjawił się Fury.

- Ileż można czekać? - zapytałem z irytacją w głosie i wstałem z kanapy, żeby podkreślić, jak bardzo mi się to nie podobało. - Co tym razem?

- Wrench... On zwiał.

Prychnąłem na tą wiadomość i usiadłem na krześle obrotowym Nicka.

- Wiedziałem, że coś spieprzysz - rzuciłem. - No to gdzie teraz jest?

WRONG ENEMYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz