~Tony Stark~
Minął miesiąc, podczas którego dużo się zmieniło. Nie byłem już tym samym Tonym Starkiem, jakim stałem się, dzięki dzieciakowi. Z powrotem dostałem ksywkę dupka i egoisty, poniekąd właściwie.
Całymi dniami siedziałem w warsztacie, myśląc tylko o jednym. Zastanawiałem się, jak Pepper to robiła? Jakim cudem potrafiła być taka ciepła i życzliwa względem wszystkich w firmie? Nie rozumiałem tego.
Westchnąłem ciężko, znów rozmyślając o zmarłej żonie, kiedy stwierdziłem, że potrzebuję ruszyć gdzieś dupę. Obiecałem sobie, że nie będę się więcej upijał do nieprzytomności, jednak teraz już nic się nie liczyło.
Wstałem od biurka i ruszyłem do windy.
- FRIDAY, jest gdzieś w okolicy jakaś ostra impreza?
- W pubie dwie przecznice stąd odbywa się przyzwoita zabawa.
Nic więcej się nie odzywając, dotarłem do pokoju i przebrałem luźne dresy na w miarę zwyczajny outfit wyjściowy. Potem po zjechaniu na odpowiedni poziom, wsiadłem do jednego z moich Audi R8 i wyjechałem z Wieży.
Chuj, że było to tylko parę kilometrów, ale nie byłem napalonym nastolatkiem, żeby iść pieszo. Tamte czasy dawno się skończyły, a nastały te mroczniejsze.
Odstawiłem samochód na parkingu i spojrzałem na budynek rozpościerający się przede mną. Tak jak stwierdziła FRI, nic nadzwyczajnego nie zobaczyłem. Jednak bez chwili zastanowienia przekroczyłem próg i usiadłem przy barze.
Od razu podeszła do mnie kelnerka, widząc kim jestem.
- Co mogę panu podać?
- Whisky z lodem, otwarty rachunek na nazwisko Stark poproszę.
- Oczywiście.
Nie byłem debilem i wiedziałem, że jeżeli zabrałbym jakieś pieniądze, skończyłbym marnie. Prawdopodobnie gdybym upił się w takim przypadku, skończyłbym okradziony albo pobity, kto wie?
Kiedy dostałem swój napój, przeniosłem się w miarę nieoblegane miejsce, żeby się zaaklimatyzować. Wokół grała muzyka i tańczyli ludzie, a ja nie czułem jeszcze, że miałbym się tak bawić.
Siedząc tak i popijając na zmianę wódkę z tonikiem oraz whisky z lodem, zdążyłem opróżnić pięć szklanek. Jednak w głowie nadal tkwiły mi wspomnienia z przed miesiąca. Wyobraźnia zdziałała swoje i podrzucała mi obrazy, jak mieszkam z Peterem i resztą w Wieży, jak idealne życie stworzyłem dla młodego.
Tylko to było niemożliwe i doskonale o tym wiedziałem. Nie chciałem być miękki, ale i tak z pod mojej powieki wypłynęła łza.
Zawsze z Pep planowaliśmy, że będziemy mieć dziecko i nazwiemy je Morgan, niezależnie od płci. To dlaczego do jasnej cholery zginęła w tym jebanym pożarze?! Dlaczego jej nie złapałem? Dlaczego to nie ja spadłem, zamiast niej?
Wstałem i chwiejnym krokiem udałem się do wyjścia. Musiałem to zakończyć. Na zewnątrz nacisnąłem na zegarek i po chwili mogłem już wznieść się ponad miasto.
- FRIDAY, ureguluj rachunek w tamtym barze i odprowadź samochód do Wieży.
- Oczywiście panie Stark.
Po paru minutach zastanawiania się, gdzie będzie najlepsze miejsce do spadania, znalazłem się na Chrysler Building. Jak zwykle.
Wylądowałem i wyszedłem że zbroi, znajdując się tym samym na krawędzi. Popatrzyłem w dół, wyobrażając sobie, że całe miasto płonie.
CZYTASZ
WRONG ENEMY
Fiksi PenggemarPeter Parker od dziecka pracuje dla znanego szefa mafii Kingpina. Pewnego dnia otrzymuje nietypowe zlecenie, które musi wykonać. Czy je przyjmie? Co wydarzy się dalej? 12.02.2022 - POCZĄTEK 11.07.2023 - KONIEC