XXX

533 50 38
                                    

- Mam jedno pytanie i odpowiesz mi na nie teraz. Dlaczego mi pomogłeś Steve?!

- Em, bo nie chciałem, żebyś się utopił w wannie? Już Ci to mówiłem.

- Gówno prawda!

- Dzieciaka nie ma od miesiąca, a sam zacząłeś się zachowywać jak on - powiedział spokojnie, nie zważając na to, że przed chwilą krzyczałem.

- Dobra, wyjdź...

- Nie Tony. Musisz skończyć tą zabawę w kotka i myszkę. Dobrze wiesz, że ślepy kotek i tak nigdy nie złapie myszki.

- Co za bzdury. Po prostu wyjdź.

Rogers wzruszył ramionami i westchnął ciężko, lecz opuścił mój pokój, zamykając drzwi. Ciekawe, czego tu chciał?

Zapewne szukał dowodów, że nadal uganiałem się za dzieciakiem. No to się pomylił. Zakończyłem już tamten rozdział i nie zamierzałem do niego wracać.

~Peter Parker~

- Kurwa - rzucił Kingpin, wyłączając telewizję.

Jeszcze nigdy nie widziałem go takiego wściekłego, więc wiedziałem, że jeśli powiem coś nie tak, to oberwie mi się dużo mocniej, niż zazwyczaj.

Mimo wszystko postanowiłem zapytać.

- C-co się stało? - wydukałem, ale natychmiast tego pożałowałem.

Szef spojrzał na mnie nieźle wściekły i uderzył o stół jakimiś papierami. Zbliżyłem się nieco, żeby zobaczyć, co to jest, a on rozpoczął swój monolog.

- Widzisz tego faceta? Wysłałem do jego bloku ludzi, żeby go zabili po cichu, bez świadków...

- Dlaczego nie posłałeś mnie? - spytałem przerywając mu.

- Nie byłeś jeszcze gotowy, poza tym Iron Man i cała Tarcza wraz z policją cię szuka.

Byłeś... Czyli już jestem.

- Ta banda głąbów spowodowała więcej szkód, jak to wszystko warte -  powiedziałem, nie licząc się z tym, do kogo mówię.

Przez to, że mieszkałem z Kingpinem pod jednym dachem, przestałem się go bać, co zaczęło mi sprawiać problemy.

- Uważaj sobie Wrench. Nie ty tutaj rządzisz i to nie twój dom - odparł, a ja prychnąłem i ruszyłem do swojego pokoju, o ile mogłem tak to nazywać. - Nie lekceważ mnie! - krzyknął jeszcze, ale już go nie słuchałem.

Trzasnąłem drzwiami i usiadłem na kraju łóżka. Dlaczego tyle zwlekał? Czemu nie pozwolił mi załatwić tego typa? Przecież wiedział, że ja głównie działam po cichu, a byłaby to dla mnie dobra rozgrzewka.

Po chwili bezczynnego siedzenia zaczęło mi się już nudzić, więc wyjąłem z torby pod łóżkiem zakrwawiony nóż i zacząłem nim rzucać w celownik.

Nie martwiłem się, że trafię w ścianę albo okno, bo już wystarczająco długo trenowałem, żeby osiągnąć taką wprawę.

Potem pomajsterkowałem trochę przy biurku nad moimi wyrzutniami. Podrasowałem je trochę i ulepszyłem skład płynu sieciowego.

Robiłem to mniej więcej pięć razy w tygodniu, więc wiedziałem, że mogę na nich polegać.

Jednak, kiedy wydawało mi się, że minęło już sporo czasu, tak naprawdę spędziłem nad tym jedynie pół godziny.

- Kurwa - jęknąłem. - Dlaczego to wszystko musi się tak dłużyć? -  zapytałem sam siebie.

Nie mając nic więcej do roboty, wyszedłem z pokoju i ruszyłem do biura szefa. Wiedziałem, że tam go znajdę, a potrzebowałem jakiegoś zajęcia.

WRONG ENEMYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz