Wracałem z Wilburem z galerii, po udanym zakupie pierścionka zaręczynowego. Nadal nie dochodziło do mnie co chce zrobić, lecz byłem pewny tej decyzji. Teraz zastanawiałem się tylko jak oświadczyć się swojej ukochanej. Zadowolony rozmawiałem z Willem, który lekko podśmiechiwał z mojego podekscytowania. Tak więc, po 20 minutach, doszliśmy do nowoczesnego dużego budynku, w którym aktualnie mieszkałem wraz z Alexą. Pożegnałem się z przyjacielem i udałem się do mieszkania. Drzwi były zamknięte, więc otwarłem je kluczem, po czym wszedłem do środka. W przedsionku nie było butów ani kurtki dziewczyny, więc się mocno zdziwiłem.
-Skarbie jesteś w domu?- spytałem, lecz nie usłyszałem odpowiedzi.
-Alexa?!- krzyknąłem głośno lecz nadal nic.
Trochę się zestresowałem, że dziewczyna nie odpowiada, więc po ściągnięciu butów od razu pobiegłem do sypialni. Wielkie moje zaskoczenie, gdy ani dziewczyny, ani jej rzeczy tam nie było. Jakby się po prostu rozpłynęła, a ktoś usunął ślady jej istnienia. Wziąłem telefon wybierając numer Willa, i otwarłem szafę, w której nie było większości ubrań dziewczyny.
-Co się dzieje, że do mnie dzwonisz Tomy? Przed chwila się widzieliśmy- zaśmiał się lekko Will
-Kurwa nie ma jej!
-Jak to nie ma?
-NO WŁAŚNIE NIE WIEM! Nie ma ani jej, ani większości jej rzeczy!
-Tommy nie panikuj, za 20 minut tam będę. Na pewno da się to jakoś wyjaśnić.
-KURWA A CO JAK JEJ SIĘ COS STAŁO?!
-Nie panikuj, na pewno to tylko nieporozumienie.- powiedział, na co bez zbędnego gadania się rozłączyłem.
Byłem na skraju płaczu, mimo że nie zdarzało mi się to często. Wyciągnąłem pierścionek który kupiłem i położyłem go na szafce nocnej, a następnie poszedłem do kuchni by zaparzyć sobie herbatę na uspokojenie. Jednak moją uwagę przykuła biała koperta leżąca na stole. Wziąłem ją do ręki i pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to moje imię na przodzie. Otworzyłem kopertę i wyjąłem z niej kartkę. Od razu rozpoznałem pismo swojej dziewczyny. Teraz spodziewałem się najgorszego... Usiadłem na kanapie i zacząłem czytać list
Przepraszam...
Pewnie gdy to czytasz mnie już nie ma w Mieście.
Wróciłeś od Willa i zastałeś pusty dom. Pewnie masz wiele pytań, lecz niestety już na nie nie odpowiem.
Zacznę od tego, że cię bardzo przepraszam Tommy. Kocham cię nad życie i nic tego nie zmieni. Musiałam jednak wyjechać i nie było to z mojej decyzji. Nie próbuj dzwonić, bo zmieniłam numer. Tak po prostu musiało być i tak będzie lepiej.
Gdy to pisze tak cholernie chce mi się płakać i tak bardzo nie chcę wyjeżdżać. Przepraszam, że zostawiam cię tak bez pożegnania i bez wiedzy dlaczego. Ale nie zrozumiałbyś. Wiedz jednak, że nie przestałam, i nigdy nie przestane cię kochać i puki twój sygnet nadal jest na palcu, ZAWSZE będę przy Tobie.
Wiem, że nie ważne co tu napisze i tak mi nie wybaczysz tego nagłego wyjazdu. Byłeś moją cholerną miłością życia i nic bym nie zmieniła.
Może jeszcze się kiedyś spotkamy, kto wie?
Jednak puki mnie nie ma, nie czekaj na mnie, nie zmarnuj sobie życia.
Co najważniejsze, obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz. Nie popełniaj błędów z przeszłości! Obiecaj mi, że nigdy nie weźmiesz do rąk żyletki i nie zrobisz sobie krzywdy! Zrób to dla mnie proszę...
Miłość jest trudna i bolesna, szczególnie jak się ją traci, lecz uwierz- będzie jeszcze dobrze.Przepraszam "Your Tulip"
Po przeczytaniu listu, wybuchłem płaczem jak dziecko. Dostałem ataku paniki i nie mogłem wsiąść oddechu. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, lecz przez swój stan, nie dałem rady nawet otworzyć.
-O-ot-otwarte- zająkałem się przez płacz. Nadal płakałem, ignorując to, że ktoś właśnie wszedł do mieszkania. Odwróciłem wzrok i ujrzałem Wilbura, który po wejściu do kuchni i zobaczywszy mój stan od razu podbiegł i mnie przytulił. Próbował mnie uspokoić, co po części mu się udało, chociaż zajęło sporo czasu. Dopiero po 30 minutach odsunąłem się od chłopaka i byłem w stanie oddychać normalnie
-Wyjechała... Zostawiła mnie- odparłem patrząc na przyjaciela
-Ale jak to? Co się stało?- spytał smutnym głosem.
-Zostawiła list, stwierdziła że nie miała wyboru- odparłem zapłakanym głosem.- Kurwa ja już za nią tęsknie, ja nie dam rady sam!
-Shhh, spokojnie Tommy, nie jesteś sam, przejdziemy przez to razem. Ale obiecaj nie rób sobie nic.- odparł chwytając mnie za dłoń. W takich chwilach doceniałem Willa jeszcze bardziej. -Był, jest i będzie. Wspierał, wspiera i zawsze wesprze.
-Kurwa, to będzie w chuj ciężki okres, ale prosiła mnie, kazała mi obiecać, bym nic sobie nie robił- bym żył. Wież Will, ja ją tak bardzo kocham, muszę dotrzymać słowa
-Ona też cię bardzo kocha Tommy, na pewno miała poważny powód- starał się mnie pocieszyć, lecz ja rozpłakałem się jeszcze bardziej.
Tak właśnie zaczął się najcięższy okres mojego życia. Gd wszystko było idealnie i w końcu myślałem że będę już szczęśliwy, wszystko znikło i momentalnie zepsuło. Moje serce było jak stłuczone szkło, którego nie dało się skleić bez odpowiedniego kleju, którym aktualnie była tylko ona...
Przez resztę dnia Will, siedział u mnie w mieszkaniu, pilnując mnie bo bał się o moją psychikę. Znów wspierał mnie w ciężkich dla mnie chwilach. Nie chcieliśmy by historia się powtórzyła...
Nie zabijajcie mnie za to...
Ten rozdział to taki mały wstęp. Jutro wstawiam pierwsze rozdziały z pamiętnika.
Cieszę się, że wróciłam tu do was <3
CZYTASZ
TommyInnit- You left Me
Teen FictionDruga część Tommyinnit - My Notebook A mogło być nam tak dobrze...