Pov. Tommy
Wczoraj przyjechaliśmy z Willbym do Kalifornii. Zatrzymaliśmy się w mieszkaniu jego znajomych, którzy aktualnie są u rodziny na jakimś ślubie. Mieliśmy być tu przez około 2 tygodnie, więc zapowiadało się dobrze. Wczoraj przyjechaliśmy po 23, więc po znalezieniu mieszkania i rozpakowaniu rzeczy, poszliśmy od razu spać, bo byliśmy zmęczeni lotem i podróżą. Dziś jednak chcieliśmy trochę pochodzić po mieście i pozwiedzać.
Z racji że przyjechaliśmy wczoraj, nie mieliśmy żadnego jedzenia w lodówce. Postanowiliśmy, więc zjeść coś w jakiejś kawiarni na mieście. Tak więc gdy wstaliśmy z łóżek około 11, umyłem się i ubrałem bluzę z swojego merchu, po czym wyszliśmy z mieszkania.
-Wież w ogóle gdzie tu co jest? Bo znając twoją orientacje w terenie, na 100% się zgubimy- zacząłem się śmiać z Willa, gdy staliśmy przed budynkiem, rozglądając się w którą stronę iść.
-Wątpisz w moją orientacje?- spytał, a ja że uznałem to za bardzo dwuznaczne pytanie postanowiłem to wykorzystać
-Kiedyś bym jeszcze wątpił patrząc na to jak cię shipowali z Nikki i Quackitym, ale teraz to jest mi wszystko jedno- stwierdziłem na co ten zaczął się śmiać.
-Właśnie, przypomnij mi że mam zadzwonić do Alexa, bo miał kiedyś do nas przyjechać.
-No pewnie, a teraz chodźmy do tej kawiarni, bo umieram z głodu!- zażądałem.
O dziwo odnaleźliśmy się w tym mieście dość szybko, i już po kilkunastu minutach znaleźliśmy małą kawiarnie, która była bardzo ładnie przystrojona, jednak całkiem inna do tej, do której chodziłem z Alexą na Florydzie. Od razu udaliśmy się do lady, gdzie przywitała nas miła kasjerka i spytała nas o zamówienie. Po przejrzeniu tablicy z menu i chwilowej dyskusji z Willem co bierzemy, zdecydowaliśmy się na 2 koktajle- czekoladowo bananowy i drugi owocowy o smaku truskawek i jagód. Do jedzenia natomiast wzięliśmy babeczkę z jagodami i rogalika z czekoladą. Wybór był oczywiście ogromy, i była to trudna decyzja, ale coś musieliśmy wybrać. Tak więc po chwili dostaliśmy swoje zamówienia z kartką z numerem telefonu od dziewczyny dla Willa. Wzięliśmy wszystko i wyszliśmy od razu, by nie marnować czasu, na siedzenie w kawiarni, gdy mieliśmy do zobaczenia wiele miejsc.
Na początku postanowiliśmy jechać na plażę, bo miasta podobno najlepiej "poznaje" się wieczorami. Naszym celem było tak zwane Big Sur- jedno z Kalifornijskich wybrzeży i punkt widokowy- McWay Falls. Dojechać tam mieliśmy taksówką, bo było to daleko od centrum bo około 3 godziny samochodem.
****
Podróż była dość mecząca, ale gdy dojechaliśmy na miejsce niczego nie żałowaliśmy. To miejsce jest cudowne! Było naprawdę pięknie. Morze i góry to zdecydowanie moje ulubione połączenie. Od razu pobiegliśmy na zejście przy plaży, by poczuć wodę i wiatr. Dawno nie patrzyłem w fale oceanu, ani w inne źródła wodne. Trochę mi tego brakowało.
-Mówię od razu Tommy, nie będę siedzieć z tobą 2 godziny by patrzeć na wodę. Albo będziemy chodzić na te punkty widokowe, albo się kąpać.- uprzedził Will z 100% powagą w głosie na co od razu wybuchłem śmiechem.
-Dobrze, niech ci będzie. Odstawie moje przyzwyczajenia na kiedy indziej.
Szliśmy przy tafli wody, zmierzając do naszego celu, gdzie chcieliśmy się zatrzymać, by powskakiwać do wody i trochę popływać. Było miło i ciepło. Podobał mi się ten dzień nawet bardziej niż urodziny w UK. Szliśmy w przyjemnej ciszy, obserwując to ocean, to góry, a to inny widoki, które bardzo nam się podobały. Nagle jednak tą ciszę przerwał Will, zatrzymując się i zwracając moją uwagę.
-Musze ci powiedzieć coś ważnego...- stwierdził
-Co się dzieje?
-Tylko obiecaj że nie będziesz zły.
-Obiecuje, mów co się stało.
-Około 3 miesiące temu napisała do mnie Alexa, pytała co u ciebie i czy sobie radzisz. - stwierdził i było widać, że jakiś ciężar z niego zeszedł jak mi to wyznał. Początkowo czułem się zdradzony, oszukany i zdenerwowany, już chciałem coś powiedzieć. Jednak w ciągu tych kilku lat nauczyłem się jednego- by nie reagować gwałtownie, puki nie poukładam sobie wszystkiego w głowie. Wziąłem głęboki wdech i wydech, po czym siadłem na kamieniach. Popatrzyłem w głąb oceanu i próbowałem sobie to uargumentować w głowie. Chciałem zrozumieć, czemu od razu mi nie powiedział. Wydawało mi się że nauczyłem się żyć bez tego wszystkiego, a teraz czuje jakby to nagle wróciło. Może dobrze że mi nie powiedział wtedy. Nie byłem na tyle stabilny, bo to dobrze przyjąć. Chciał mi oszczędzić bólu i pomóc mi w powrocie do życia. Z drugiej strony cały czas zastanawiało mnie czemu napisała do Willa a nie do mnie. Tak bardzo nie chciała mieć ze mną już nic wspólnego? Zamknąłem oczy próbując powstrzymać kilak łez, które czułem pod powiekami. Poczułem jednak, że obok mnie siada mój przyjaciel i lekko mnie przytula.
-Przepraszam, że dopiero teraz ci mówię. Nie chciałem tego w ogóle ukrywać, ale jak napisała radziłeś sobie tak dobrze. Bałem się, że wróci znów to z czego wyszedłeś.
-Rozumiem czemu to zrobiłeś. Po prostu nie wiem, czuje się przytoczony. Mogę wiedzieć co napisała? - spytałem patrząc w jego stronę.
-Spytała czy sobie dajesz rady i czy nadal o niej pamiętasz. Prosiła bym ci nie mówił, bo boi się że to tylko namiesza. Uznałem to za odpowiednie, przepraszam.
-Nie, to nie twoja wina. Dobrze zrobiłeś. I mieliście racje, to by tylko namieszało. Gdyby chciała, napisałaby do mnie. A skoro tego nie zrobiła, to znaczy, że tak być musiało. Kocham cię jak brata, za to że mnie przy mnie byłeś- uśmiechnąłem się i przytuliłem go z całej siły.
-Bro, ja ciebie też. Ale dobra, koniec tych smutków. Skoro już tu jesteśmy, to proponuje wyścig. Kto pierwszy wybiegnie po tych skałach na górę, a potem sturla się z tej górki obok.- powiedział
Zaczęliśmy biec, jak najszybciej by juz za chwile wiedzieć kto wygrał ten głupi zakład...
Teraz czas na dłuższe rozdziały. Kolejny niektórych wkurzy, drugich ucieszy. Swoją drogą co myślicie o shipie Will x Quackity?
CZYTASZ
TommyInnit- You left Me
Teen FictionDruga część Tommyinnit - My Notebook A mogło być nam tak dobrze...