El!

524 17 44
                                    

Nareszcie sobota. Wyczekiwany dzień przez wszystkich. Każde zmartwienie, stres z powodu szkoły odeszły na dwa dni.

El w ten ciepły dzień opalała się na tarasie, pijąc koktajl z truskawek i banana. Will pływał w basenie obok, a Jonathan podlewał kwiatki w ogrodzie.

- El, otwórz drzwi, proszę! - powiedziała Joyce, wygniatając ciasto. Szatynka westchnęła ciężko, powoli wstała i ubrała dżinsowe spodenki. Miała na sobie tylko górną część bikini. Zaczepiła okulary przeciwsłoneczne we włosy i na nogi wciągnęła różowe klapki. Przeszła przez salon i kuchnie, po czym otworzyła drzwi.

Jej oczom ukazał się pierdolony Mike Wheeler. Z pierdolonym bukietem kwiatów. Uśmiechnął się do niej, patrząc prosto w jej oczy, a nie na cycki.

- Cześć El - powiedział lekko zachrypniętym głosem, odsuwając lekko od siebie bukiet kwiatów. - To dla ciebie.

Podał jej bukiet kwiatów, który odrazu przyjęła. Była szczerze zdziwiona, ale nie dała po sobie tego poznać.

- Dzięki, to tyle? To pa - zamknęła mu drzwi przed nosem, spalając kwiaty w powietrzu. Paprochy, które upadały zniknęły.

- Kto to był? - zapytała kobieta, uśmiechając się lekko do swojej córki.

- Oj, jakiś turysta. Pytał o drogę - odpowiedziała, kierując się na taras. Położyła się na leżaku i posmarowała się kremem z filtrem, po czym zamknęła oczy.

- Kurwa - powiedział Wheeler, stojąc pod drzwiami jak debil.

- I co?! Jak poszło?! - krzyknął Lucas w krzakach.

- Ty tępy chuju, gówno to dało! - krzyknął i podszedł do krzaków. - Wydałem na te róże z trzydzieści dolców!

- No cóż. Będziesz musiał postarać się bardziej, żeby dostać dziewczą cipke - uśmiechnął się głupkowato Lucas.

- Chodźmy do Hell Club. Muszę się odstresować - westchnął ciężko.

***

W klubie było strasznie głośno i duszno. Mike siedział na fotelu, nagi od pasa w dół. Palił szluga, a w drugiej ręce trzymał szklankę, która była nalana do pełna wódką. Widział tylko nagą dupę Emily, która ujeżdżała go jak pojebana.

Ludzie się tym nie przejmowali. Przywykli do tego, bo właśnie z tego słynął ten klub - ćpania, chlania i ruchania w każdym możliwym miejscu.

Osoby przybywające tam byli tak schlani i naćpani, że nawet tego nie pamiętali. W takie rzeczy mieli wywalone, bo i tak o nich zapomną.

Chłopak jęknął głęboko, zalewając jej środek swoim nasieniem. Blondynka pokręciła jeszcze biodrami, po czym zeszła z niego. Poprawiła krótką sukienkę, wyrwała Mike'owi szklankę z wódką i upiła z niej łyka. Puściła mu oczko, po czym odeszła. Mike zapiął spodnie i spojrzał na swojego przyjaciela, ale on po prostu spał.

- Stary, pojebało cię?!- krzyknął brunet w stronę ciemnoskórego. Jednak nie ruszył się, Mike wstał. Złapał szklankę z wódką i chlapnął mu ją w twarz. Lucas natychmiastowo otworzył oczy.

-KURWA! - wstał, patrząc na swoje mokre ubranie.

- Spierdalamy stąd - pociągnął Lucasa w stronę wyjścia.

-Mam ochotę zaruchać - jęknął płaczliwie Lucas na podwórku. Mike parsknął śmiechem na pijanego przyjaciela, który się prawie toczył.

Nagle brunet zauważył mężczyznę, który ciągnął jakieś zwłoki w krzaki. Mike pobiegł w jego stronę i zobaczył jakiegoś starego faceta z rozpiętym rozporkiem. Spojrzał na nieprzytomną ofiarę - to była El. Wszystkie ubrania były na miejscu. Wkurwienie na twarzy Mike było zauważalne z kilometra. Brunet rzucił się na mężczyznę. Siadając na niego okrakiem, bił jego po twarzy.

-Zgwałciłeś ją?! - krzyknął Mike, bijąc go na oślep. - ZGWAŁCIŁEŚ JĄ?!

-Nie, proszę, zostaw mnie. Przysięgam nie zgwałciłem jej! - krzyknął pomiędzy ciosami. Jednak chłopak nadal go bił.

-CO TU SIE DZIEJE?! - warknął Hopper, świecąc latarką po ich twarzach. Chłopak natychmiastowo odsunął się od mężczyzny, który miał całą twarz we krwi. - O mój Boże, El!

Hopper uklęknął przy nieprzytomnej dziewczynie.

- Wheeler, co tu się stało? - mężczyzna starał się brzmieć spokojnie.

- Ten oblech chciał ją zgwałcić - wskazał na typa, który był ledwie przytomny.

- Zabiję go - warknął, wstając.

- Niech Pan go zostawi - powiedział Wheeler do wkurwionego Jim'a. - Zwieźmy go na komisariat, tam wymierzy mu się sprawiedliwość.

Jim westchnął ciężko.

- Młody, jakby ci pobił go jakiś przechodzień, który to zauważył. Gdy nas zobaczył to po prostu uciekł, okej? Nie zamknę cie za pobicie jego, bo uratowałeś moją córkę.

- Okej, może niech Pan weźmie El, a ja spróbuję zaciągnąć tego kolesia do samochodu.

~~~~
krotki jakiś i chujowy

peach| mileven smut [ZAWIESZONE NA ZAWSZE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz