Tylko nie teraz - pomyśleli oboje.
- El? Mike? - usłyszeli głos pierdolonego Lucas'a.
Cholera.
***
- El? - zapytał Lucas, pukając w drzwi. Pociągnął za klamkę, ale drzwi nie ruszyły o milimetr. Byers zacisnęła mocniej powieki i wypuściła drżąco oddech.
- Tak? - odpowiedziała, próbując uspokoić swój własny głos. Jednak za bardzo jej to nie wychodziło, gdyż pomiędzy jej nogami znajdował się Wheeler, liżący jej kobiecość i prowadzący ją na szczyt.
- Czemu drzwi są zamknięte?
- Zatrzasnęły się i nie mogę wyjść! - pisnęła pod koniec zdania, gdy Mike ją delikatnie ugryzł.
- Mike jest z tobą? - zapytał podejrzliwie.
- Nie, poszedł do sklepu i zostawił mnie tu samą - jej nogi zaczęły się trząść, gdy czuła, że jej orgazm jest blisko.
- Typowy Mike - westchnął. - Zaraz wrócę, pójdę po Dustin'a i coś wykombinujemy.
Usłyszeli oddalające się kroki, na co El odetchnęła z ulgą.
- Mike - jęknęła, czując jak bardzo blisko była. Jej całe ciało drżało, a wnętrze wrzało. Przycisnęła go najmocniej jak mogła, po czym doszła z jękiem. Doszła na pierdolonych ustach Wheeler'a.
Mike nie zaprzestawał słodkich tortur nawet po orgaźmie dziewczyny, tylko dalej drażnił jej wrażliwe miejsce.
- Wheeler, musimy skończyć - odrywała go od swojego krocza. - Zaraz przyjdzie tu Dustin i Lucas.
Brunet jęknął niezadowolony, ściągając jej drżącą nogę z swojego ramienia. Jego dłonie przeniosły się na jej talię, po czym podniósł się z klęczek. Pochylił się nad dziewczyną, po czym pocałował ją.
El smakowała swój własny smak z ust Mike'a. I ludzie mogli uznać ją za pojebaną, ale to było mega podniecające i gorące. Rozpaliło to na nowo płomyk w jej podbrzuszu. Jednak musieli przerwać to w tej chwili.
Mike oderwał się od jej ust i szepnął prosto w jej wargi.
- Przyjdź do mnie dzisiaj wieczorem - na koniec zdania złożył krótki pocałunek na jej opuchniętych wargach.
- Zastanowię się - odpowiedziała, odpychając go lekko. - Teraz się gdzieś schowaj, bo zaraz przyjdą tu chłopaki.
Eleven czując, że brunet nie ma zamiaru się ruszyć, uderzyła go w ramię.
- Ruszaj się - powiedziała głosem, nie znoszącym sprzeciwu. Zaczęła podciągać swoją bieliznę i dżinsy. Słyszała jak Mike porusza się pomiędzy kartonami i klnie pod nosem. - Gotowy?
- Tak - mruknął, a dosłownie po chwili przyszedł Dustin.
- El, żyjesz? Zaraz cię wyciągniemy! Tylko nie panikuj, tam są szczury! - usłyszała głos Dustin'a, na który się uśmiechnęła.
- Zauważyłam!
Drzwi po chwili się otworzyły i zobaczyła Dustina oraz Lucas'a. Wyszła z pomieszczenia i uśmiechnęła się do nich szeroko.
- Chodźmy po latarki, bo światło nie działa - zaproponowała brunetka, dając Mike'owi szansę na ucieczkę.
- Ciekawe na co idą te pierdolone pieniądze, które moja matka daje co miesiąc - Dustin zaczął marudzić na to jaką dziurą jest ta szkoła.
- Na ciastka w nauczycielskim - mruknął Lucas, idąc wraz z nimi.
Mike usłyszawszy oddalające kroki, wylazł spomiędzy dużych kartonów. Na szczęście drzwi zostały otwarte. Uśmiechnął się sam do siebie, zadowolony tym co zrobił dla dziewczyny.
Satysfakcja wypełniła całe jego ciało.
Miał już wrócić na salę, gdy przypomniał sobie jedną rzecz. Jego problem w spodniach.
Jęknął sfrustrowany, idąc do łazienki, która znajdowała się w męskiej szatni. Popchnął drewniane drzwi, idąc przez szatnię. Na jednej z ławek zauważył blondynkę, która wpatrywała się w podłogę. Gdy wyczuła, że ktoś ją obserwuje, podniosła swój wzrok.
Emily.
Uśmiechnęła się, po czym wstała i podeszła do bruneta.
- Co ty tu robisz?
- Czekam na Ciebie - uśmiechnęła się flirciarsko. - Wiedziałam, że ciebie tu znajdę.
- Czego chcesz?
- Tego samo co ty - mruknęła, łapiąc go za twarde krocze.
Cholera, miał ochotę rzucić ją na ławkę i spuścić siebie to napięcie.
Z drugiej strony nie chciał. Miał już El.
- Daj sobie spokój, Emily - mruknął, strącając rękę z jego krocza.
- Oj, Mikey, przestań. Twoje ciało mówi samo do siebie - mruknęła, po czym przyciągnęła go do swoich ust. Pocałunek trwał z parę sekund, gdyż Mike był przez chwile sparaliżowany jej nagłym ruchem.
Odepchnął delikatnie dziewczynę, a ta spojrzała na niego wściekłym wzrokiem.
- Ah, tak? - zapytała, a jej twarz nabrała kolor czerwony. - Teraz będziesz uganiał się za tą głupią pindą Jane?
- Tak - odpowiedział krótko.
- Ona nawet na Ciebie nie spojrzy, jebany kretynie - warknęła, celując w niego palcem. - Zjebałeś swoją pozycję na samym początku.
- Mylisz się. Przed chwilą siedziała na mojej twarzy - uśmiechnął się wrednie, a na twarz Emily wstąpił szok. - Jak Ci smakowała?
Emily zrozumiała o co mu chodzi, a jej mina zrzedła.
- Kłamiesz - wyszeptała, dotykając powoli swoje usta.
- Wiesz, że ja nigdy nie kłamię - odpowiedział, uśmiechając się zwycięsko. W tej chwili Emily pobiegła do najbliższej kabiny i zwymiotowała zawartość swojego żołądka. Mike zaśmiał się dźwięcznie, opierając się o drzwi kabiny, w której znajdowała się Emily.
Pochylił się nad nią i założył kosmyk jej blond włosów za ucho. Emily spojrzała na niego z wzrokiem pełnej nienawiści. Ten jedynie uśmiechnął się szerzej.
- Od początku wiedziałaś, że jak tylko pojawi się Jane, to nie będziesz mi już potrzebna - szepnął, na co blondynka zacisnęła usta.
- Myślałam, że Ci przeszło - mruknęła, pochylając się nad muszlą.
Mike pokręcił przecząco głową.
- Od zawsze była moja - uśmiechnął się, a Emily rzuciła mu ostatnie wściekłe spojrzenie zmieszane z rozczarowaniem.
***
Mike wrócił pięć minut przed skończonym czasem. Trochę mu to zajęło. Do tego nie chciał tam wracać, bo wiedział, że jak tylko zobaczy El jego problem w spodniach powróci.
Gdy wrócił na sale gimnastyczną nikogo nie było. Wybiegł na zewnątrz i zobaczył jak przyjaciele się ze sobą żegnają. Podbiegł do Lucas'a, Max i Dustin'a, którzy odprowadzali wzrokiem El i Will'a, którzy wsiadali do policyjnego auta Hopper'a.
- Gdzie ty byłeś do cholery? - zapytał Lucas, zdziwiony obecnością przyjaciela.
- W sklepie - odpowiedział, patrząc na odjeżdżający wóz.
CZYTASZ
peach| mileven smut [ZAWIESZONE NA ZAWSZE]
Fanfiction.・✫・゜・。. mileven smut. © cuutemillie 2020 sceny +18