eight

1.9K 37 8
                                    

Sobota

Obudziłam się koło 9 bynajmniej tak wskazywał zegarek na komodzie obok łóżka,postanowiłam ogarnąć się trochę. Dzisiaj mam spacer z Corenem.

Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki z ubraniami na dzisiejszy dzień pod pachą, wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy I zabrałam się za makijaż, uznałam,że lekki będzie w sam raz. Pomalowałam rzęsy I dolną linię wodna oka, wyczesałam brwi a ja usta nałożyłam jeden z moich błyszczyków. Włosy spiełam w wysokiego kucyka a z przodu wyciągnęłam parę pasemek.

Ubrałam na siebie,koszulkę na długi rękaw w kolorze czarnym oraz szare spodnie dresowe, myślałam nad jakąś kurtką ale za oknem widniało słońce więc nie zastanawiając się dłużej ruszyłam na śniadanie do Wielkiej sali.


W Wielkiej sali nie było zbyt dużo uczniów, większość odrabiała pracę domowe lub siedziała w bibliotece chyba,że mieli treningi.

Usiadłam obok Blaise'a, który zajadał się jajecznicą i czytał Proroka Codziennego. Zauważyłam Dpahne naprzeciwko mnie a obok niej Mattheo, moja przyjaciółka wyglądała na smutną.

- Hej Daphne wszystko w porządku?- spytałam sięgając po tosta z masłem

- Co? -powiedziała

-Co?- zapytał Zabini oraz przy okazji wylał sok malinowy na posiłek Mattheo, który swoją drogą wcale się tym nie przejął

-Blaise naucz się jeść to po pierwsze a po drugie pytałam Daphne- powiedziałam upijając łyk herbaty

- Tak Maddie wszystko jest spoko - powiedziała mieszając łyżką w herbacie

- A wy macie jakieś plany na dzisiaj?- zapytała blondynka

- Muszę napisać esej na eliksiry...- odparł Blaise

- Idę na błonia- odparłam jak gdyby nigdy nic, tylko Daphne wiedziała,że ide tam się spotkać z Corenem

- Wyjeżdżam.- Te krótkie słowo z ust Mattheo wywołało u mnie szok , z resztą nie tylko u mnie, nasi przyjaciele byli równie zaskoczeni co ja

-Gdzie?- spytałam obojętnie i starałam się ukryć wyraz swojej twarzy

- Ojciec mnie potrzebuję, wrócę za parę tygodni.- odprł lodowatym tonem, następnie wstał i szedł w kierunku wyjścia, czym prędzej zaczęłam iść za nim

-Riddle! - krzyknęłam gdy skręcił za jeden z korytarzy, szybkim tępęm pobiegłam w tamtym kierunku, brunet jak gdyby nigdy nic opierał się nonszalnacko o ścianę w rękami w kieszeni

-Nott nie musisz krzyczeć na pół budynku, doskonale wiem, że szłaś za mną- odparł patrząc wprost na mnie.

-Więc miło z twojej strony, że w końcu się zatrzymałeś- odparłam zdyszana- dlaczego wyjeżdżasz?

-Mam pewne sprawy do obgadania z ojcem oraz muszę coś załatwić, wrócę niedługo jeśli się o mnie martwisz Nott- odparł z uśmiechem

-Słucham? Nie martwie się o ciebie!- Powiedziałam unosząc lekko ton głosu

- Maddie wiesz, że słabo kłamiesz?- powiedział podchodząc bliżej mnie

-Wiem- gdy to powiedziałam Mattheo wbił się w moje usta

Odwzajemniłam pocałunek, tylko ten był inny, czułam,że zawarta jest w nim obietnica,że wróci do mnie. Miał miękkie usta i ciepłe, uwielbiałam je całować

Odwróciłam się na pięcie i wyszłam na dziedziniec hogwartu, nie czekałam nawet 3 minut a na horyzoncie pojawił się Coren.

Miał na sobie czarna bluzę, jeansy w tym samym kolorze, brąz włosy rozwiewał mu wiatr co wyglądało gorąco. Boże co ja mówię nie powinnam tego mówić.

- Cześć słońce, gotowa? - spytał obejmując mnie w talii, byłam bardzo blisko niego co zauważyli inni uczniowie. Zajebiście będę znowu na językach wszystkich.

Szliśmy spokojnie w stronę błoni, rozmawialiśmy na różne tematy, Tomowi nawet udało mnie się rozbawić. Gdy schodziliśmy z górki potknęłam się, liczyłam na bolesny upadek z twardą ziemią jednak silne recę zatrzymały mnie. Gdy spokojnie stanęłam spojrzałam na niego, Tom wciąż miał ręcę na mojej talii, gdy to zauważył, szybko zabrał recę i wsadził do kieszeni spodni.

- Dziękuję- powiedziałam, czułam jak policzki mi płoną, japierdole co się ze mną dzieje

-Luz, chodz usiądziemy pod tym drzewem- jak powiedział tak poszliśmy

Nie wiem ile czasu minęło ale zrobiło się już chłodno i słońce zaczęło zachodzić, oczywiście nie dałam po sobie poznać,że mi zimno. Z Corenem bardzo dobrze nam się rozmawiało, poczułam do niego w jakiś sposób sympatię no i muszę przyznać,że jest uroczy kiedy się śmieje.

- Chodź wracajmy już- powiedział wstając następnie podał mi rękę, którą chwyciłam, miał bardzo ciepłe dłonie

Szliśmy powoli aby nacieszyć się własnym towarzystwem, wszystko było by super gdyby nie ten pieprzony wiatr przez który dostałam dreszczy.


Będąc w swoim dormitorium zauważyłam brak Daphne, pewnie rano wypyta mnie o spotkanie z Corenem, nie powiem było bardzo miło. Zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

Coren jest całkiem hot....


Hejka zważywszy że długo nie było rozdziału to dodając go w niedzielę łapcie jeszcze ten, pozdrawiam!

Mattheo zrozum mnie | Mattheo Riddle 18 + Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz