3. Może jednak Cię lubie

549 13 0
                                    

Poszłam do swojego pokoju bo czułam się teraz strasznie dziwnie w jego towarzystwie. Zadzwonię do Patryka.

- Halo?

- Cześć skarbie, co u Ciebie?

- Oo cześć Oli, u mnie jak zawsze lepiej opowiadaj co tam u Ciebie, co dziś robisz?

- Nie mam planów, Vera gdzieś poszła A ja zostałam w domu sama z Nathanielem

- Kim jest Nathaniel? - kurde Patryk jest strasznie zazdrosny.

- Syn Melanie, czyli tej koleżanki rodziców u której mieszkamy.

- Lubicie się?

- Nie. W ogóle z nim tak naprawdę nie rozmawiałam tylko dzisiaj się spytał do której klasy idę po wakacjach.

- Po wakacjach czyli za 2 tygodnie

- A weź nic nie mów, nie będę miała na nic czasu.

- Masz jakieś plany na te 2 tygodnie?

- Jadę gdzieś na weekend z wszystkimi domownikami.

- To fajnie, mam nadzieję że na jakiś weekend wpadniesz do nas do Warszawy.

- Jak znajdę czas to jak najbardziej. Przepraszam muszę kończyć, ktoś mi do drzwi puka, papa kocham Cię

- Pa skarbie będę czekał na telefon.

Odłożyłam telefon na półkę i krzyknęłam "śpię" z nadzieją że nie wejdzie mi do pokoju, ale jednak wszedł więc się odwróciłam i udawałam, że śpię.

- Nie śpisz, wiem o tym

Nie odezwałam się ani słowem. Poczułam że łóżko się za moimi plecami ugina i poczułam jego perfumy. Jakim prawem się kładzie obok mnie na moim łóżku. Położył swoją rękę na mojej talii i mnie do siebie przysunął przez co teraz leżałam twarzą w jego stronę.

- Nie śpisz, nie udawaj, nie umiesz kłamać - ja nie umiem? Mordo nie znasz mnie jeszcze.

Tak się bawisz? Myślisz że tylko Ty możesz mnie teraz przytulać okej. Położyłam rękę na nim mocno się wtulając i położyłam prawa nogę na nim. Noi tak ja mogę leżeć.

Po chwili jednak poczułam się strasznie dziwnie tak z nim leżąc bo go w ogóle nie znam więc jak nigdy nic się podniosłam.

- Co robisz?

- Wstaje nie widać?

- Czemu wstajesz?

- Żebyś mógł i Ty wstać i wyjść z mojego pokoju

- Okej

Nareszcie, Nathaniel zszedł z mojego łóżka i  przy drzwiach zamiast wyjść, złapał mnie za nogi i przełożył przez ramię.

- Postaw mnie w tej chwili! - dobra tak wkurzona dawno nie byłam, nienawidzę jak ktoś mnie tak łapie.

Ten cep nawet nie zareagował na moje słowa tylko zamknął drzwi od pokoju i jakby nigdy nic zaczął schodzić ze schodów. Zaczęłam się wiercić i walić go pięściami po plecach ale to był zły pomysł. Bo wtedy mnie złapał żebym się nie kręciła, walnęłam go jeszcze raz i wtedy już złapał mnie za dupe. O nie, tak się nie bawimy.

- Pomocy!

- Nie krzycz kurwa idiotko.

- To mnie puść.

- Jesteś tego pewna że mam Cię teraz puścić? - powiedział to takim tonem, że od razu zrozumiałam że mnie puści wtedy, nie postawi tylko zwyczajnie puści.

I love you anywayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz