♡1♡

3.2K 128 108
                                    


Kursywa jak coś to myśli naszego ukochanego Hyu

Brunet o dłuższych to już włosach siedział sam przy stoliku na stołówce, dźgając widelcem marny posiłek. Był obrzydliwy, nawet nie zamierzał go jeść. Wszystko wydawałoby się normalne, ale jego wzrok ciągle tkwił na piegowatym blondynie, spokojnie czytającym zapożyczoną to godzinę temu biblioteczną książkę. Tak długo już chodzą ze sobą do klasy, ale żaden z nich nie potrafi zagadać.

Może inaczej.

Jeden z nich nie potrafi zagadać. Piegusek nawet nie miał zamiaru z kimkolwiek rozmawiać. Patrząc na niego przez tak długi czas jak robi to Hyunjin, można wywnioskować, że zaczytany chłopczyk prawdopodobnie jest introwertykiem i średnio przepada za towarzystwem ludzi. Nie tak jak Hwang.

Kochał towarzystwo ludzi, ale nie miał żadnego przy sobie. Był samotny. Z jakiego powodu? W sumie to się domyślał. Często miał w sobie za dużo energii, dużo się śmiał, więc brali go za dziwnego i zbyt irytującego. Patrząc na niego nie było widać smutku, ale tak naprawdę trzymał go głęboko w sobie, nikomu go nie ukazując. Naprawdę chciał mieć przyjaciela, który po prostu z nim usiądzie i pogada nawet o największej głupocie jak np. najdziwniejsze nazwiska, które kiedykolwiek usłyszeli.

Być może też dlatego zainteresował go Lee Felix. Również tak jak on nie posiadał przy sobie nikogo, więc kiedy zaczął go obserwować rok temu (wtedy, kiedy doszedł do jego klasy z powodu przeprowadzki z urokliwej Australii) zapaliło mu się światełko w głowie, że może warto się z nim zapoznać.

Lecz do tej pory chłopak nie umie podejść do młodszego i przywitać się krótkim "hej" lub długim "dzień dobry". Coś stawiało upór. Może to, że bał się odrzucenia? Było to bardzo możliwe patrząc na codzienną, introwertyczną rutynę złotowłosego.

Ale z jednej strony tak bardzo go chciał zapoznać... on po prostu czuł to, że by się świetnie dogadali, a nawet by się polubili na tyle, że byłaby z tego nieziemsko mocna więź.

Brunet tak długo siedział zamyślony niszcząc posiłek w jedną, obleśną papę, że obiekt, który tak bardzo przyciągał jego ślipia, zaczyna się pakować do wyjścia ze stołówki.

Może teraz spróbować podejść? Nie, to się nie uda... a może jednak? Cholera, co ja mam zrobić?!

Myślał najszybciej jak się da, po czym zerwał się z krzesła wraz ze swoim plecakiem, zapominając wyrzucić zmaltretowany posiłek. Od razu skierował się do chłopca, stając obok niego jak słup, kiedy on się akurat pakował i go nie widział.

Mogę się jeszcze wycofać?

Za późno na ucieczkę, bo zaraz to poczuł na sobie czekoladowe oczy, patrzące się na niego pytająco.

Czuł się, jakby małe krasnoludki wzięły młotek, gwoździe i przybiły jego stopy do gleby tak, aby w żaden sposób nie mógł się ruszyć. Był po prostu idiotycznym kamieniem w tej chwili, stracił poczucie czasu i nawet najmniejszym palcem u dłoni ciężko było mu poruszyć.

Co jest do kurwy.

-Hm?- mruknął blondyn, również po dłuższym wtapianiu swoich oczu w lekko starszego chłopca.- Coś się stało? Dobrze się czujesz? Jesteś troszkę blady...- dotknął opuszkami swoich małych palców dłoni wyższego, na co ten jak poparzony lekko odskoczył i się ocknął.

-Ah, tak, przepraszam, zamyśliłem się- uśmiechnął się prawie że niewidocznie, drapiąc swój nos.

Stali ponownie w goszczącej pomiędzy nimi ciszy, po prostu lustrując się nawzajem wzrokiem. Nie była ona niezręczna. Była nawet... przyjemna. Tak się przynajmniej zdawało.

Tymczasem Hyunjin staczał w swojej głowie taką walkę, jakiej nigdy nie stoczył.

//pierwszy rozdział. Jak się podoba? Książka pisana z powodu nocnych nudów, nie będę regularnie wstawiać rozdziałów, a tym bardziej w maju, bo mam dużo na głowie, ale kiedy będę mogła to postaram się wrzucać ;].

☀︎︎ Choo Choo ☀︎︎ | 𝙷𝚢𝚞𝚗𝚕𝚒𝚡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz