Felix
Wracałem spokojnym krokiem do mojego domu, myśląc o zaistniałej sytuacji. Nie lubiłem poznawać ludzi, bo potem oni poznawali mnie z kolejnymi znajomymi, co mnie bardzo odrzucało.
Zaś Hyunjin chce się chyba zapoznać tylko i wyłącznie ze mną. Po za tym zauważyłem, że tak samo jak ja nie ma przy sobie rówieśników.
Tylko w porównaniu do mnie wydaję mi się, że on chciał ich mieć. Ja... tak średnio. Wolę zaszyć się w swoim pokoju i czytać książki, niż iść na huczną imprezę z połową szkoły.
-Już jestem!- krzyknąłem, wchodząc do domu i zdejmując buty. Miałem pomóc mojej siostrze przestawiać meble, bo po raz szósty w tym miesiącu zachciało się jej przemeblowania.
Wbiegłem po schodkach na górę do swojej oazy, odkładając plecak obok miękkiego łóżka.
Jak byłem małym bachorkiem, uwielbiałem bajkę "Sylwester i Tweety na tropie". Tak więc moja przyszłość potoczyła się tak, że właśnie zmieniałem wodę i karmę mojemu żółtemu jak żonkil kanarkowi o tym samym imieniu, co ten z bajki. Żył już sobie dobre sześć lat i nadal był rozśpiewany tak jak wtedy, kiedy miał rok.
Mama z tatą nie byli za tym, abym miał ptaszka w klatce. Tym bardziej, że mam uczulenie na kurz z ptasich piór.
Więc w wieku dwunastu lat pojechałem sam autobusem do jakiegoś dość popularnego hodowcy kanarków i sam go kupiłem bez wiedzy rodziców.
A potem nie mieli serca mi go odmówić, więc został. I tak jakoś się już przyzwyczaiłem, że aktualnie alergia mnie na niego nie bierze. Pierwszy rok był tragedią. Ciągle swędziały mnie oczy, pytali się mnie w szkole czy płaczę. Miałem dzień w dzień wodnisty katar, chusteczki mi szły jak świeże bułeczki w spożywczaku.
A potem z miesiąca na miesiąc było lepiej. Organizm się chyba przyzwyczaił.
Wracając, zmieniłem wodę i karmę mojemu śpiewającemu towarzyszowi i potuptałem do mojej siostry przez którą właśnie musiałem przerwać spotkanie z Hwangiem.
Stanąłem w progu drzwi, patrząc na męczącą się dziewczynę z powodu przesuwania wielkiej komody.
-Co tak stoisz? Rusz dupsko i mi pomóż!- wywróciłem oczami na jej słowa i podszedłem do niej, pomagając z przesuwaniem komody. Nie wiem czy to był jakiś fetysz, a może reakcja emocjonalna na jakąś tajemniczą rzecz, której nie chce wyznać mi siostra, że ciągle robi przemeblowania w pokoju.
Gdy mebel stał już spokojnie na wybranym przez moją siostrę miejscu, spojrzała się na mnie, oddychając trochę zmęczona.
-Zostało ci jeszcze brownie ze szkoły? Zjadłabym- spytała, zaś ja spojrzałem na nią pytająco.
-Nie zostawiłem przypadkiem prawie całego talerzu na blacie? Ahh, pewnie znowu ojciec zjadł... niestety muszę cię zasmucić, ale nic mi nie zostało.
-No jak to? Zjadłeś aż całe pudełko śniadaniowe? To aż do ciebie niepodobne, Felcia.
Zaśmiałem się na zdrobnienie mojego imienia, zakładając kosmyki swoich blond włosów za uszy.
-Masz rację. Zjadłem tylko jeden kawałek z czterech. Resztę dałem znajomemu- rzekłem, zaczynając układać rzeczy z komody, które dziewczyna na czas przemeblowania rzuciła na łóżko
-Znajomy? Jaki to znajomy, że mu prawie całe swoje śniadanie dałeś! A o siostrze zapomniałeś? Ty w ogóle masz znajomych?- obsypała mnie pytaniami siostrzyczka, patrząc na mnie wrogo.
-Ojej, no tak się składa, że ktoś mnie chyba w tej szkole lubi. Tak mi się zdaje przynajmniej.
-Wczoraj jeszcze nie miałeś znajomego, a dziś już masz...- stanęła obok mnie, wbijając palec wskazujący w mój policzek.- Coś kręcisz.
-Nic nie kręcę! Po za tym skąd wiesz, że wczoraj nie miałem już znajomego?- westchnąłem ciężko.- Podszedł dziś do mnie chłopiec z klasy. Strasznie się jąkał, był nieśmiały. Myślałem, że to ja jestem zawsze jakiś taki strachliwy, a on to już w ogóle. Dobra, mniejsza z tym. Zapytał się mnie czy chcę się zapoznać. Stwierdziłem, że czemu by nie? Poszliśmy po lekcjach na jakiś plac zabaw do drewnianej ciuchci. Trochę, lecz naprawdę niedużo pogadaliśmy o naszych zainteresowaniach i dałem mu swoje brownie, bo bardzo mu posmakowało. Po za tym myślałem, że w domu jeszcze jest i zjem je tutaj, a jak zawsze okazało się, że ojciec wszystko musiał wszamać.
-A zasłużył chociaż na te brownie?- na pytanie odwróciłem się w jej stronę, nie rozumiejąc o co chodzi.
-Co? Czym miał sobie niby zasłużyć? Był strasznie spięty, więc chciałem rozluźnić atmosferę, a jak spróbował mojego brownie i stwierdził, że jest pyszne postanowiłem, że mu je dam. Nie rozumiem cię czasami, siostra. Po za tym był dla mnie miły, nie tak jak reszta. Nie poprosił o pracę domową, ani nie rzucił jakiejś obrzydliwej propozycji jak chłopcy w klasy wyżej. Był m i ł y- przeliterowałem, wycierając kurze z jednej z kul śnieżnych.
-A przystojny chociaż?- kolejne pytanie z jej ust. Rzuciłem szmatką do kurzów o podłogę, patrząc się na nią z wkurwem w oczach.
-Tylko mi przerwałaś spotkanie, żeby truć mi teraz dupę głupimi pytaniami. Bardzo dobrze, że ojciec zjadł całe brownie!- skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i wyszedłem z jej pokoju, krzycząc po drodze.- Cierp w ogniu piekielnym!
Hyunjin
Siedziałem już chyba trzecią godzinę nad pracą domową z angielskiego, która była dla mnie czarną magią. To, że była dla mnie trudna, to w dodatku nie umiałem się skupić przez natłok myśli w mojej głowie.
-Jebię to- zamknąłem zeszyt od języka obcego z głośnym trzaskiem, rzucając go gdzieś obok mnie na łóżku.
Westchnąłem nie mając na siebie żadnego pomysłu. Mam iść spać? O godzinie dwudziestej? Trochę za wcześnie, mogę wykorzystać te godziny inaczej, bardziej w pożyteczny sposób...
Wstałem na równe nogi podchodząc do mojego czarnego plecaka, wyciągając z niego pudełko z wypiekiem młodszego. Nie chciałem schodzić do kuchni na kolację wtedy, kiedy ojciec leży spity w cztery dupy i może przypruć się o najmniejszą błahostkę.
Wiecie co było po części wielkim plusem?
Po tym, kiedy ojciec wziął rozwód z mamą, bo ta znalazła sobie innego kochasia, wchodzi bardzo sporadycznie na górne piętro w domu. Nie śpi w swojej sypialni, a na kanapie w salonie. Stwierdził, że zostawia w pomieszczeniu wszystkie wspomnienia z matką i nie chce już do nich wracać, więc zakluczył sypialnię i nikt tam wejść nie może. Nawet sam on, bo po pijaku zakopał klucz od drzwi w ogródku i nie wiadomo gdzie on się znajduje.
Gdyby nie ta pieprzona kuchnia na dole i samo wyjście z domu- mógłbym sobie żyć spokojnie na górnym piętrze swoim życiem, a on na dolnym swoim. Mam tu łazienkę i swój pokój, więc część dnia spędzam właśnie na górze.
Wróciłem ponownie na łóżko z pudełkiem śniadaniowym młodszego, otwierając je. Do mojego nosa od razu trafił piękny, intensywny czekoladowy zapach, któremu nie potrafiłem się oprzeć. Kochałem słodkości, a to ciasto było czymś wybitnym.
I tak właśnie spędziłem wieczór. Jedząc brownie blondyna i oglądając jakiś tandetny, turecki serial na moim małym telewizorku w pokoju.
//trochę dłuższy bo 1088 słów (jeżeli są jakieś błędy to proszę mnie poprawiać pod nimi, będzie mi łatwiej je znaleźć i poprawiać). Miłego dnia <33
CZYTASZ
☀︎︎ Choo Choo ☀︎︎ | 𝙷𝚢𝚞𝚗𝚕𝚒𝚡
FanficCharyzmatyczny, wysoki brunet pragnący wziąć sobie za przyjaciela czarującego pieguska z jego klasy i inteligentny, cichy blondynek, którego serce szalało jak na imprezie karnawałowej, próbując uwieść swego towarzysza i pisząc o swoich odczuciach w...