Obu chłopcom noc minęła spokojnie. Spokojnie. Lecz niestety Hwang przez oglądanie jakiegoś tureckiego serialu totalnie się nie wyspał. Wyglądał jak zmora, jakby go jeszcze wybielić mąką to czysta postać jak z horroru.
Brunet wstał niechętnie z łóżka, wyciągając byle to jaką koszulkę i kraciastą, czarno białą koszulę. Oczywiście do tego jeszcze zwyczajne czarne jeansy, skarpety, bokserki i inne takie. Umył się, wysuszył włosy i ogarnął jakiś makijaż, aby zakryć wory pod oczami. Przyodział na siebie wybrane wcześniej ciuchy i spojrzał trupią twarzą w lustro.
Haha. Śmiesznie wyglądam.
Zaśmiał się pod swoim nosem oczywiście optymistycznie nastawiony i poszedł spakować do plecaka wszystkie potrzebne książki, niezapominając o pudełku śniadaniowym młodszego.
Związał jeszcze swoje ciemne włosy w kucyka, zostawiając przy twarzy ich kosmyki. Złapał za pieniądze na biurku, chowając je w kieszeń od spodni, po czym bez słowa wyszedł z domu, nawet nie patrząc na śpiącego ojca.
Chwilę poczekał i wsiadł do busa, którego zapach zna na pamięć. Minął szmat czasu, a nadal go nie zmienili. Ciągle ta sama, śmierdząca maszyna.
Westchnął i zajął swoje ulubione miejsce przy szybie, przez całą drogę przymykając powieki. Było cicho. W busie gościły tylko jakieś starsze babcie i parę młodych licealistów i licealistek, którzy chyba tak samo jak Hyunjin średnio kontaktowali i przez całą drogę siedzieli w grobowej ciszy.
Gdy maszyna zatrzymała się z charakterystycznym, głośnym piskiem, chłopak szybko uchylił powieki i wręcz wybiegł z busa, niechcąc dłużej już tu siedzieć.
Chłodne, lecz przyjemne majowe powietrze muskało jego twarz. Było mu tak przyjemnie, że mało brakowało, aby zasnął na stojąco. Z transu wyrwała go dłoń na jego ramieniu. Spojrzał na właściciela oto tej dłoni, widząc oczywiście rozpromienionego blondyna.
-Cze... ou. Coś się stało? Wyglądasz trochę... słabo- powiedział niższy, zabierając dłoń z jego ramienia.
Starszy tylko się uśmiechnął, przecierając palcami swoje oczy.
-Dzięki- zaśmiał się, odpowiadając.- Nie wyspałem się. Gdzieś na wierzchu w plecaku powinno być twoje pudełko.
Piegusek przez chwilę stał i nie wiedział o jakim to pudełku mówi do niego starszy, aż wreszcie po paru sekundach skumał i poszedł za niego, wyciągając swoją własność z jego plecaka.
-Mieszkałeś w Australii, co nie?- spytał się brunet, patrząc ciągle na chłopca.- Nie chcę żulić czy coś, ale umiesz angielski w perfekcji, a ja wczoraj miałem pro-
-Mhm, już daję- rzekł wesoło australijczyk.
Zauważył pewną rzecz w blondynie. Bardzo często wchodził w zdanie i szybko orientował się o co chodzi starszemu. I nie żeby mu to przeszkadzało. Brunet uważał to za bardzo urocze i za wielki atut by sprawić, aby ktoś cię polubił.
Albo troszkę inaczej.
Zapewne, gdyby robiła tak jakaś inna osoba, która nie wygląda jak Felix i jest bardziej pewna siebie (ZA pewna siebie) nie byłoby to takie urokliwe, a wręcz wkurwiające. Lecz kiedy robi tak piegusek- jest kompletnie inaczej.
Nim się obejrzał w jego dłoni znajdował się obcy dla niego zeszyt, a młodszego już przed nim nie było.
I tak codziennie.
Mijały dni.
Tydzień.
Dwa tygodnie.
A iskierka pomiędzy dwoma chłopcami ciągle rosła.
//Ogólnie fabuła jest mega typowa i nie jakaś mega super, ale po części piszę tą książę dla siebie i dobrze się czuję pisząc coś, co jest spokojne i mogę się przy tym zrelaksować. Miłego dnia!<33
CZYTASZ
☀︎︎ Choo Choo ☀︎︎ | 𝙷𝚢𝚞𝚗𝚕𝚒𝚡
FanfictionCharyzmatyczny, wysoki brunet pragnący wziąć sobie za przyjaciela czarującego pieguska z jego klasy i inteligentny, cichy blondynek, którego serce szalało jak na imprezie karnawałowej, próbując uwieść swego towarzysza i pisząc o swoich odczuciach w...