4

8.1K 445 92
                                    

Oboje wchodzimy do jadalni i zajmujemy miejsce przy samej ścianie.

- Na pewno mogę tu siedzieć? — pyta Harry i rozgląda się po pomieszczeniu.

- Raczej tak — uśmiecham się.

Po chwili podchodzi do nas Austin i niepewnie spogląda na Harrego.

- Cześć  - mamrocze i siada obok mnie, kładąc na stolik plik kartek.

- Cześć — odpowiadam i skupiam wzrok na Harrym.

Siedzimy w ciszy, dopóki kelnerka nie przynosi nam jedzenia.

- Mogę spytać kto to jest? — odzywa się Austin, a ja besztam go wzrokiem.

- Jestem tuż obok — warczy Harry — Możesz zapytać mnie.

Blondyn prycha pod nosem, a ja wywracam oczami. Czy nie możemy po prostu zjeść w spokoju? Biorę się za moją, dość dużą porcję i nie zwracam uwagi na otaczający mnie świat.

Jestem ciekawa na ile spotkań jeszcze przyjdzie Harry? Wiem, że ojciec zmusza go do tego, ale bardzo chcę wiedzieć jaki ma problem.

- Będę leciał — słyszę Austina, a po chwili czuję jego usta na swoim policzku.

Zdezorientowana odwracam się w jego stronę i mierzę go wzrokiem.

- Cześć — mamroczę i zawstydzona spoglądam na swoje dłonie.

- Jesteście razem? — pyta Harry, a ja powstrzymuję się przed wybuchem śmiechu.

- Nie — chichoczę — Austin to małolat, który lata za mną od paru miesięcy.

- Małolat? — krzywi się lokowaty — Nie wygląda tak.

- Ma osiemnaście lat — wywracam oczami — Dla mnie to małolat.

- A Ty ile masz? — Harry bezczelnie się na mnie gapi, a ja zastawiam się czy udzielić mu tej informacji.

W końcu jesteśmy w relacji psycholog-klient  i tak powinno zostać. 

- Dwadzieścia jeden — mówię i karcę się w myślach.

Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że jeśli opowiem mu coś o sobie, to on też się przede mną otworzy.

- Dzielą Was trzy lata, a Ty mówisz, że jest małolatem? — pyta i zaczyna się śmiać.

- Według mnie osiemnaście a dwadzieścia jeden to ogromna różnica. Jest dla mnie zbyt dziecinny.

 - To nie on jest dla Ciebie zbyt dziecinny — mówi — To Ty jesteś dla niego zbyt poukładana.

- Teraz go bronisz? — prycham i wstaję z miejsca.

Biorę nasze talerze i niosę je na kuchnię. Gdy wracam Harrego już nie ma. 

Wzdycham głęboko i wychodzę z jadalni.

- Nie ładnie zabierać mi jedzenie sprzed nosa — jego głos sprawia, że gwałtownie wciągam powietrze i podpieram się ściany.

Nie odpowiadam tylko ruszam w stronę windy. Harry, na moje nieszczęście, idzie za mną.


- Minęła godzina — mówię spoglądając na zegarek — Nasze spotkanie się skończyło.

Harry wstaje z krzesła i podchodzi do wieszaka, aby wziąć z niego swoją kurtkę. Zakłada ją na siebie i zauważam, że wygląda w niej bardzo dobrze.

Ugh.

- Do widzenia, Pani Foster — uśmiecha się cwaniacko i wychodzi.

Muszę pomyśleć nad tym, komu by oddać tego wkurzającego chłopaka. Może Carrie byłaby chętna się nim zająć?



Czwartek. Jak ja nie lubię czwartków. Mam dziś kilku klientów, a w tym Harrego, który najbardziej działa mi na nerwy.

Dopijam drugi kubek kawy i włączam laptopa. Mam zamiar dowiedzieć się trochę o przemądrzałym Harrym.

Wchodzę na google i wpisuję „Harry Styles".



  Styles Mangament


Wchodzę w załącznik i szczęka opada mi do samej ziemi. Harry jest szefem największej wytwórni muzycznej w UK?

Gdy ktoś puka do drzwi, szybko wyłączam stronę i zamykam laptopa.

- Dzień dobry — szczerzy się Harry i ściąga z siebie kurtkę, by potem zawiesić ją na wieszaku.

- Dzień dobry — odpowiadam i zastanawiam się, czy zapytać go o jego pracę.

- Co robisz? — pyta i siada na krześle.

I że niby ten chłopak został zapisany do psychologa ze względu na jego problemy psychiczne? Ktoś tu chyba się pomylił. On wygląda i zachowuje się jak całkiem zdrowa osoba.

- Wiesz, sprawdzałam właśnie internet i zauważyłam — drapię się po dłoni i odwracam wzrok — to znaczy trafiłam na wytwórnię Styles Mangament i zastanawiam się czy masz z tym coś wspólnego?

Spoglądam na niego i widzę, że jest zdziwiony. Pomiędzy jego oczami powstała lekka zmarszczka, a usta zagryzł, prawie do krwi.

- Przepraszam — wykrztuszam — Nie powinnam.

- Nie — mówi i lekko się uśmiecha — Jesteś moją psycholog, masz prawo pytać o takie rzeczy.

Wzdycham z ulgą i oczekuję jakiejkolwiek odpowiedzi.

- To była firma mojego ojca, ale oddał mi ją — robi cudzysłów w powietrzu i śmieje się — Stwierdzam, że wcale nie natrafiłaś na tą stronę. Po prostu chciałaś się czegoś o mnie dowiedzieć.

Skąd on to wie? Czy on do cholery siedzi w mojej głowie.

Ugh, powinnam nie przeklinać.

- Wcale nie — jęczę i zakrywam rozgrzane policzki włosami — Po prostu sprawdzałam jakieś wiadomości.

- Jasne — wywraca oczami — Wiem, że Cię pociągam. 

Psychologist || Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz