-Harry-
Czuję się... dziwnie dobrze. Dawno się tak nie czułem, a to wszystko zasługa Lizzie. Dziewczyna leży na łóżku, opiera się o mój tors, a ja masuję ją po ramieniu. Odkąd pierwszy raz zobaczyłem ją w gabinecie, od razu wiedziałem, że prędzej czy później będzie leżała ze mną w łóżku - lub robiła cokolwiek innego.
Problem w tym, że wydarzyło się to później niż chciałem. Lizz jest inna. Nie lubiła mnie, unikała i obrażała na każdym kroku. Każda inna dziewczyna rzuciłaby mi się na szyję, a potem zaciągnęła do łóżka, ale z nią jest inaczej, i to jest tak bardzo podniecające.
- Wiesz, że mogę pójść do domu na piechotę? - pyta, a ja mruczę niezadowolony.
- Nie rób mi tego.
- Nie zrobię - mówi, a ja uśmiecham się.
Ona sprawia, że mam ochotę cały czas być przy niej. Mógłbym siedzieć tak przez kilka godzin i nie znudziłoby mi się to.
- Pożyczysz mi ładowarkę?
- Ughh - jęczę i wstaję z łóżka - Ty to potrafisz zepsuć moment.
Lizz chichocze i opiera się o ścianę, a ja otwieram szafkę w celu znalezienia ładowarki. Podaję Lizzie biały kabel i wskazuję palcem na kontakt, do którego może go podłączyć.
- Zrób mi coś do jedzenia - odzywa się, a ja marszczę brwi.
- Mm, jaka stanowcza - mruczę i oblizuję usta, a ona wybucha śmiechem.
Podaję jej talerz z kanapkami i szklankę z sokiem pomarańczowym, który z tego co wiem, uwielbia.
- Dziękuję - mówi i siada na barowym krześle, a ja obok niej.
- Kiedy idziemy spać? - pytam i zerkam na zegar ścienny, który wskazuje po drugiej w nocy.
- Mnie bardziej interesuje gdzie będę spać - bełkocze, a ja uśmiecham się szeroko.
Zauważyłem, że odkąd ją poznałem coraz częściej się uśmiecham. Wcześniej nie wiem co musiałoby się stać, żeby wywołać uśmiech na mojej twarzy. Teraz pojawia się on często.
- Kanapa jest strasznie niewygodna - informuję - Ale moje łóżko jest w sam raz.
- O co to to nie - wymachuje palcem przed moją twarzą i zatrzymuje go na moich ustach, ale szybko go odrywa - Przepraszam.
- Skoro tak Ci się podobają to możesz ich spróbować - poruszam znacząco brwiami, a ona wzdycha i kręci głową.
- Przyjaciele - powtarza.
Wywracam oczami i wstaję z miejsca.
- Przygotuję Ci kilka poduszek i koców na kanapie.
Wyciągam z szafy koc, kołdrę i poduszkę i niosę wszystko do salonu. Rzucam pościel na kanapę i włączam TV.
- Gotowe - mówię, wchodząc do kuchni.
Lizz stoi przed zlewem i myje naczynia, z których jadła.
- Daj spokój, nie myj tego - wzdycham i odciągam ją od blatu - Jest późno, idź spać.
Lizzie kiwa głową i wyciera dłonie w ręcznik.
- Harry, czy.. nie wiem.. może masz jakieś ubrania.. które mógłbyś mi dać do spania? - pyta nieśmiało, a ja od razu ściągam z siebie mój biały t-shirt i jej go podaję.
- Proszę - mówię i widzę lekki uśmiech na jej twarzy, który za wszelką cenę próbuje ukryć.
Nie ukrywam - mi też podoba się to, że będzie nosiła moje ubrania.
Lizz idzie do salonu, a ja do sypialni. Ściągam z siebie spodnie wraz z bokserkami, i zakładam nową bieliznę.
Rzucam się na łóżko i nie wiem co zrobić, by Lizzie przyszła do mnie. Na pewno nie pójdę do niej i nie będę jej o to błagać.
Chowam twarz w poduszkę i zastanawiam się, gdzie do cholery jest mój ojciec. Oby wyjechał gdzieś na kilka dni, bo jeśli wróci rano, gdy Lizz będzie w domu, to go zabiję.
Po chwili słyszę szuranie jakiegoś mebla i ciche kroki, które z sekundy na sekundę stają się coraz głośniejsze.
- Harry - szepcze Lizz, otwierając drzwi mojej sypialni, a ja zrywam się z poduszki.
- Hm?
- Kanapa jest strasznie niewygodna.. i wiesz..
- Wiedziałem - uśmiecham się i odkrywam kołdrę - Właź.
Dziewczyna niepewnie siada na łóżku i okrywa się kołdrą.
Wspominałem jak bardzo seksownie wygląda półnaga, ubrana jedynie w mój za duży t-shirt?
- Co dostanę w zamian? - pytam cwaniacko i układam rękę nad jej głową.
- Mogę pocałować Cię w te usta, które tak bardzo mi się podobają - mamrocze i oboje wybuchamy śmiechem.
- Okay, mi pasuje - wzruszam ramionami.
Lizz unosi się na łokciu i przybliża swoją twarz do mojej. Jej oddech parzy moją szczękę i szyję, ale nie dbam o to. Najważniejsze są teraz jej usta, które są niesamowicie pełne i różowe.
- No dalej - zachęcam ją i łapię w palce jej podbródek, przybliżając bliżej nasze twarze.
Lizzie przymyka oczy i delikatnie muska swoimi ustami moje. No co jest, do cholery? Nie mogąc dłużej czekać na upragniony pocałunek, wpijam się w jej usta i oblizuje językiem jej dolną wargę, prosząc o wejście.
Rozchyla swoje wargi, tym samym wpuszczając mnie do środka i od razu zaczyna jęczeć. Cholera, ona tak kurewsko dobrze całuje.
Dotykam językiem jej podniebienia, a ona natychmiast oplata swoje dłonie wokół mojej szyi. Jej palce delikatnie ciągną moje loki, co sprawia, że z moich ust wydobywa się kilka mruknięć i jęków.
Obejmuję ramionami jej talię i unoszę w górę, by mogła ułożyć się na moich udach. Lizz wygodnie siada na mnie i napiera na mnie swoim ciałem tak mocno, że muszę oprzeć plecy o ścianę.
Odgarniam kosmyki włosów z jej twarzy i czuję niemały problem w moich bokserkach. Podejrzewam, że Lizz też to poczuła, bo odchyliła się trochę w tył, by być jak najdalej od uwypuklenia moich bokserek.
- Harry - mruczy między pocałunkami i odpycha dłonią mój tors.
Odrywam się od niej i uspokajam oddech, który nienaturalnie zaczął przyspieszać.
- Pójdźmy spać, bo to co robimy, nie jest dobre - mamrocze, a ja kiwam głową.
Kurwa dziewczyno, zostawiłaś mnie z narastającą erekcją w moich gaciach!
Poprawiam swojego kutasa i odwracam się plecami do Lizz.
Jeśli tak dalej będzie to będę musiał sam sobie dogodzić.
- Przepraszam za Twoje bokserki - odzywa się Lizzie i wybucha śmiechem, a ja prycham.
________________________________________
40 votes = next x
i co sądzicie? :) lepiej pisać z perspektywy Harrego czy Lizz?
CZYTASZ
Psychologist || Harry Styles
FanficPsycholog miała pomóc mu normalnie żyć. Role się odwróciły. On pokazał jej, jak żyć nienormalnie. okładka >> @luvasharry